Wprowadzenie
Drodzy bracia i siostry!
Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy
się, że uczniowie po wniebowstąpieniu Pana, powrócili do Jerozolimy, weszli do
„Sali na górze” i trwali jednomyślnie na modlitwie razem z Maryją, Matką
Jezusa. Jej macierzyńska obecność, wstawiennictwo i świadectwo wiary były
wielkim darem i ogromnym umocnieniem dla apostołów.
My także gromadząc się dzisiaj w
Oborskim Wieczerniku, w tej maryjnej „Sali na górze”, głębiej doświadczamy Jej
matczynej obecności i tego, jak Duch Pocieszyciel przychodzi do nas przez
Maryję, która jest Jego wierną i płodną oblubienicą, Jego najwspanialszym
przybytkiem i sanktuarium, w którym Duch Święty dokonuje swoich największych
cudów. Przede wszystkim tego największego cudu jakim było Wcielenie Syna
Bożego, Jego poczęcie w dziewiczym łonie Maryi.
Wejdźmy zatem, najmilsi, do tej mistycznej
„Sali na Górze” (por. Dz 1, 13), którą jest Maryja. Wejdźmy do tego duchowego
Wieczernika, którym jest Jej Niepokalane Serce.
Wejdźmy tam przez nasze
poświęcenie, całkowite oddanie i zawierzenie Sercu Niebieskiej Matki.
Razem z Nią trwajmy jednomyślnie na
modlitwie i prośmy za Jej wstawiennictwem o nowe wylanie Ducha Świętego, o Jego
dary i charyzmaty, oraz prawdziwą odnowę naszego chrześcijańskiego życia.
W istocie jest to Jej największe
pragnienie, abyśmy z pomocą Ducha Świętego mogli coraz głębiej przeżywać i
wzrastać w tajemnicy naszej chrzcielnej konsekracji, którą wyrażają słowa św.
Pawła Apostoła: „Wy wszyscy, którzy przyjęliście chrzest przyoblekliście się w
Chrystusa”.
Na początku świętej liturgii
przeprośmy Boga za nasze grzechy i powierzmy Sercu Jezusa, Niebieskiego
Lekarza, aby Duch Święty Pocieszyciel przyszedł z pomocą naszej słabości i
uzdrowił nasze zranione serca.
Homilia
Umiłowani w Sercu Jezusa, bracia i
siostry!
Pełni ufności
gromadzimy się dzisiaj w Oborskim Wieczerniku przed obliczem Bolesnej Matki
Zbawiciela świata. Patrząc na Nią, stojącą mężnie pod krzyżem, a potem
przyjmującą spokojnie Ciało Syna na ramiona, pytamy: Gdzie biło źródło Jej
mocy?
Słysząc nasze pytania Maryja wskazuje na Ducha
Świętego. Matka Najświętsza ukazuje nam dziś Ducha Świętego jako źródło Jej
i naszej mocy.
Ona, jako Matka Jezusa i Matka rodzącego się
Kościoła, podtrzymywała wiarę i nadzieję apostołów trwających na modlitwie w
Jerozolimskim Wieczerniku. Ona stała się pierwszym świadkiem spełnienia
obietnicy Ojca, o której Pan Jezus mówił do swoich uczniów: Gdy Duch Święty
zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie Moimi świadkami (Dz
1,8).
Te słowa zmartwychwstałego Pana przypominają, jak
bardzo potrzeba nam wszystkim mocy Ducha Świętego, by zawsze i wszędzie
opowiadać się za Chrystusem, naszym jedynym Panem i Zbawicielem.
Papież Franciszek w jednej z homilii powiedział:
„Po otrzymaniu Ducha Świętego apostołowie opuszczają wieczernik i idą w świat,
aby odpuszczać grzechy i głosić dobrą nowinę. Dzięki Niemu zostają pokonane
lęki, a drzwi [Wieczernika] otwarte. To właśnie czyni Duch Święty: sprawia, że
odczuwamy bliskość Boga, a tym samym Jego miłość przepędza lęk, oświetla drogę,
pociesza, podtrzymuje w przeciwnościach. (…) Przyzywajmy zatem Ducha Świętego
dla nas, dla Kościoła i dla całego świata: aby nowa Pięćdziesiątnica przepędziła
lęki, które nas atakują i rozpaliła ogień Bożej miłości”.
Przykładem może być dla
nas św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego, mistyczka
i stygmatyczka z Karmelu w Betlejem, która odznaczała się
wielkim nabożeństwem do Ducha Świętego. Od dziecka była chroniona i prowadzona
przez Matkę Bożą, która cudownie ocaliła jej życie, gdy została ciężko raniona
przez pewnego muzułmanina, ponieważ nie chciała przejść na islam. Nie wyrzekła
się swojej wiary. Pozostała wierna Jezusowi, którego wybrała jako swojego
jedynego Oblubieńca, Pana i Zbawiciela. To Duch Święty rozpalił jej młode serce
i obdarzył mocą do złożenia świadectwa wiary.
Mała Arabka, jak ją nazywano, mówiła: „Ludzie świeccy i osoby zakonne szukają nowych
nabożeństw, a zapominają o nabożeństwie do Ducha Świętego”.
Święta Karmelitanka z Betlejem
wołała do Niego z pokorą, ufnością i całkowitym oddaniem:
Duchu Święty, źródło światła, przyjdź i oświeć mnie.
Jestem głodna, przyjdź mnie nakarmić;
jestem spragniona, przyjdź mnie napoić;
jestem ślepa, przyjdź mnie oświecić;
jestem uboga, przyjdź mnie ubogacić;
jestem niewykształcona, przyjdź mnie pouczyć.
Duchu Święty, powierzam się Tobie...
Drodzy bracia i siostry!
„To Duch Święty daje ludzkiemu sercu moc, aby
mogło stawić czoło trudnościom i przezwyciężyć je”. Duch Pocieszyciel „przychodzi
z pomocą naszej słabości” – przybywa niczym lekarz wezwany do chorego, gdy
tylko jest o to proszony.
To Duch Pocieszyciel pozwala nam
doświadczyć czułej i troskliwej miłości Ojca oraz łączyć nasze ludzkie
cierpienia z męką Zbawiciela, tak iż jarzmo Jego krzyża staje się dla nas
słodkie, a brzemię lekkie.
Jak mówi kard. Raniero Cantalamessa – długoletni kaznodzieja
Domu Papieskiego - moc Ducha Świętego „pełniej objawia się w udzielaniu nam
siły do niesienia z Chrystusem naszych dolegliwości niż w cudownym wybawieniu
nas od nich”.
„Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy
– wzywa nas Św. Paweł. I mówi nam dalej apostoł narodów: „Owocem zaś Ducha
jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,
łagodność, opanowanie”.
Drodzy Moi! Jakże potrzebujemy tych wspaniałych
owoców Ducha Świętego w naszych codziennych wzajemnych relacjach, w naszych
rodzinach, we wspólnocie Kościoła i w naszej wspólnocie narodowej oraz w naszej
samarytańskiej posłudze miłości chorym i cierpiącym.
Jakże potrzebują tej nieustannej
pomocy i owoców Ducha Pocieszyciela wszyscy lekarze i pielęgniarki, rodziny
opiekujące się chorymi w domach.
Drogi prowadzące do przynoszenia tych owoców mogą
być bardzo różne. Do najważniejszych należy codzienna modlitwa, korzystanie z
Pisma Świętego oraz z bogactwa sakramentów świętych.
Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II,
uczy, że „Duch Święty jest darem, który przychodzi do serca ludzkiego wraz z
modlitwą”.
Dlatego, Drodzy Moi!, tak potrzeba
w naszym rozbieganym życiu tej „Sali na górze”, tego trwania na modlitwie razem
z Maryją.
Jak uczy Papież Benedykt XVI:
„Życie chrześcijańskie to nieustanne wchodzenie na górę spotkania z Bogiem, aby
później zejść, niosąc miłość i siłę, które z niego się rodzą, aby służyć naszym
braciom i siostrom z taką samą miłością jak Bóg”.
Święty Paweł Apostoł pisze, że
„miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został
nam dany” (por. Rz 5, 5), a jeden ze znanych współczesnych ewangelizatorów
powie pięknie, że „Duch Święty jest Miłością Serca Boga”.
Ojciec Niebieski przez Syna objawił nam swoją
miłość i w Duchu Świętym rozlewa ją w naszych sercach. Przez Chrystusa w jednym
Duchu mamy przystęp do Ojca. Duch Święty, Trzecia Osoba Trójcy Świętej, słodka
miłości Ojca i Syna, daje nam udział w Boskiej naturze, w wewnętrznym życiu
Trójcy Świętej.
Drodzy Moi! Jak wielka
jest nasza godność istot ludzkich stworzonych z miłości i do miłości, do
udziału w wewnętrznym życiu Trójcy Przenajświętszej!
Poznaj swoją godność,
chrześcijaninie! – woła do nas św. Leon Wielki.
Pamiętaj, że zostałeś wydarty mocom ciemności i przeniesiony do światła
i królestwa Bożego. Przez chrzest stałeś się przybytkiem Ducha Świętego,
nie wypędzaj Go więc z twego serca przez niegodne życie, nie oddawaj się
ponownie w niewolę szatana, bo Twoją ceną jest Krew Chrystusa”.
To Duch Święty jednoczy i coraz
bardziej upodabnia nasze serca do Serca Zbawiciela.
Od chwili chrztu staliśmy się świątynią Bożą
i Duch Święty mieszka w nas. To Duch Prawdy daje świadectwo naszemu
duchowi, że jesteśmy dziećmi Bożymi, należymy do Chrystusa i możemy zwracać się
do Boga czułym słowem: „Abba, Ojcze!”.
Papież Franciszek w jednej z katechez środowych
powiedział: „Jeśli przywołujemy Ducha Świętego, uczymy się przyjmować i
pamiętać o najważniejszej rzeczywistości życia: jesteśmy umiłowanymi dziećmi
Bożymi”.
Drodzy Moi! To doświadczenie Bożego dziecięctwa i
czułej miłości Ojca, ma decydujące znaczenie dla naszych wzajemnych relacji i
przyszłości świata.
To Duch Święty, Pocieszyciel, uczy nas
łagodności, pokoju i delikatności dzieci Ojca, i czyni nas jedną Rodziną Bożą.
Otwierajmy się zatem na ten ogień
miłości Ducha Świętego i pozwólmy Mu działać w nas i przez nas.
Niech wspiera nas przykład i
wstawiennictwo Maryi, Matki Kościoła, która gromadzi nas dzisiaj w swoim
Oborski Domu.
Tutaj, spoglądając na wota zdobiące ściany wokół
Cudownej Figury i przeglądając ze wzruszeniem karty Księgi Łask i Cudów Matki
Boskiej Bolesnej lepiej rozumiemy, że jest Ona wierną i płodną Oblubienicą
Tego, którego nazywamy Pocieszycielem.
Wydaje się, że Duch Pocieszyciel działa tutaj,
podobnie jak w innych sanktuariach maryjnych, z jakąś szczególną mocą i
upodobaniem.
I nie może być inaczej, skoro sam Sobór
Watykański II uczy, że jest Ona świętym przybytkiem Ducha Świętego (KK,
53), jakby utworzona przez Ducha Świętego (KK, 56). Ona jest pierwszą i
największą charyzmatyczką Kościoła.
To tutaj Matka Jezusa, wierna Oblubienica Ducha
Pocieszyciela, okrywa nas swoim opiekuńczym płaszczem – szkaplerzem świętym i
uczy samarytańskiej służby bliźniemu.
Przypomina, że potrzeba nam do tego mądrości,
odwagi i przede wszystkim miłości, którą Duch Święty, Pocieszyciel, rozlewa w
naszych sercach. Potrzeba nam wierności i uległości Jego delikatnym
natchnieniom, otrzymywanym na modlitwie.
Jak pisze jeden z karmelitów: „ (…)
W świecie, w którym wszystko, nawet opieka nad chorymi, zostaje
skomercjalizowane, potrzeba serc odnowionych przez Ducha Świętego, serc takich
jak Serce Maryi, zdolnych chwytać i przekazywać nieskończenie potężną miłość
naszego Boga” (o. Marcelino Iragui OCD).
Drodzy Moi! Trzeba, abyśmy dzisiaj odnowili nasze
oddanie się Maryi, Oblubienicy Ducha Świętego. Ona jest Matką i wzorem naszego
życia w Duchu Świętym. W jej szkole nauczymy się wierności natchnieniom Ducha
Pocieszyciela, Ona pomoże nam otworzyć się na Jego dary i charyzmaty.
Św.
Ludwik Maria Grignion de Montfort zachęcając do całkowitego oddania się Najświętszej Maryi Panny pisze: „Skoro tylko Duch Święty, Jej Oblubieniec,
znajduje Ją w jakiejś duszy, wnet zbliża się ku niej, wstępuje w nią
całkowicie i udziela się jej w miarę, jak dusza udziela miejsca Jego
Oblubienicy”.
Wejdźmy zatem, najmilsi, do tego duchowego
Wieczernika, do tej mistycznej „Sali na górze”, którą jest Maryja. W Niej
doświadczymy cudu Nowej Pięćdziesiątnicy, nowego wylania Ducha Świętego.
Matka Boża zwracając się do Sługi Bożego Ks.
Stefana Gobbiego, włoskiego kapłana, mistyka, Założyciela Kapłańskiego Ruchu
Maryjnego, powiedziała:
„W Wieczerniku Mego Niepokalanego Serca, synowie
najmilsi, prosicie dziś razem z waszą Niebieską Mamą o Dar Ducha
Świętego: «Przyjdź, Duchu Święty, przyjdź przez potężne wstawiennictwo
Niepokalanego Serca Maryi, Twojej umiłowanej Oblubienicy». Powtarzajcie
często to wezwanie. Niech stanie się ono waszą stałą modlitwą…
Zbliżacie się do chwili, w której dokona się
wielki cud drugiej Pięćdziesiątnicy. Jedynie Duch Miłości może odnowić całą
ziemię. Tylko Duch Miłości może ukształtować nowe niebiosa i nową ziemię.
Jedynie Duch Miłości może przygotować serca, dusze, Kościół i całą ludzkość na
przyjęcie Jezusa, który powróci do was w chwale. Dlatego też
wchodzicie w czasy, w których coraz silniejsze staje się Boskie Działanie Ducha
Świętego. (…)
Zapraszam was do zwiększania wszędzie liczby
Wieczerników modlitwy ze Mną. Cały Kościół powinien wejść do duchowego
Wieczernika Mojego Niepokalanego Serca i trwać na nieustannej modlitwie z waszą
Niebieską Mamą. Moje Niepokalane Serce jest bramą, przez którą przechodzi Duch
Święty, aby przyjść do was i doprowadzić was do drugiej Pięćdziesiątnicy” (3
czerwca 1990 r.).
Matka Kościoła w przesłaniu z dnia 28 czerwca
1990 roku Maryja powiedziała:
„Moje Niepokalane Serce to nowy, duchowy
Wieczernik, do którego cały Kościół powinien wejść, aby otrzymać dar nowej
Pięćdziesiątnicy.
Druga Pięćdziesiątnica nadejdzie jak rzeka łaski i miłosierdzia. Oczyści Kościół, uczyni go ubogim
i czystym, pokornym i silnym, bez zmazy i bez zmarszczki. Będzie on cały piękny
– na podobieństwo waszej Niebieskiej Mamy. Jesteście tu, bym uformowała z was
nowe serce Kościoła, całkowicie odnowionego przez Ducha.
Powinniście pozwolić Mi się formować, aby dojść
do całkowitej przemiany serca. Niech wasze serca staną się spokojne i pokorne,
łagodne i miłosierne, wrażliwe i czyste. Niech wasze serca będą kielichem
wypełnionym słodkim zapachem, wylewającym się i zstępującym, aby zabliźniać
otwarte i krwawiące rany, aby pocieszać cierpiących i usuwać niezliczone
boleści, aby przywracać nadzieję zrozpaczonym, dawać łaskę grzesznikom,
umacniać chorych, udzielać pomocy potrzebującym, pokoju – wzburzonym, odwagi –
zniechęconym.
Druga Pięćdziesiątnica nadejdzie na świat jak rosa i przemieni pustynię w ogród, w którym cała
ludzkość pobiegnie jak oblubienica na spotkanie swego Pana, w odnowionym z Nim
przymierzu miłości.
I tak Trójca Przenajświętsza otrzyma największą
chwałę, a Jezus ustanowi Swoje chwalebne Królestwo miłości wśród was.
Powinniście się stać milczącymi i odważnymi
twórcami powszechnej odnowy. Weźcie w wasze kapłańskie ramiona biedną, chorą
ludzkość i zanieście ją do macierzyńskiej kliniki Mojego Niepokalanego Serca,
aby została tam uzdrowiona przez waszą Niebieską Mamę. Czynicie to, kiedy
doprowadzacie wszystkich ludzi – Kapłanów, wiernych, dzieci, młodzież i rodziny
– do poświęcenia się Mojemu Niepokalanemu Sercu.
Odwagi, Moi najmilsi synowie! W tych wspaniałych
dniach Wieczernika udzieliłam wam umocnienia i pociechy, łaski i miłości,
czystości i świętości. Wychodzicie z tego Wieczernika całkowicie odnowieni,
ponieważ Duch Święty – wzywany za Moim pośrednictwem – udziela się wam ze Swymi
siedmioma świętymi Darami. Przydają one siły i mocy dla rozwoju w was
wszystkich cnót.
Odejdźcie teraz jako odważni apostołowie tych
ostatnich czasów i idźcie po krańce świata, aby nieść Światło Chrystusa w
czasach ciemności i rosę Jego Boskiej Miłości w tych dniach wielkiej suszy.
Przez to przygotujecie serca i dusze na przyjęcie z radością Chrystusa, którzy
przychodzi.
Z radością Mamy, którą bardzo pocieszyliście,
błogosławię was i wszystkich wam drogich oraz dusze wam powierzone”.
Drodzy bracia i siostry!
Naśladując apostołów zgromadzonych w Wieczerniku
razem z Maryją, prośmy, aby Boski Ogień zstąpił z Nieba i rozpalił nasze serca;
prośmy Parakleta, Ducha Prawdy, aby przyoblekł nas swoją mocą, napełniał swoim
światłem i nieustannie przemawiał językiem miłości kiedy i jak chce; abyśmy
mogli stać się prawdziwymi świadkami Zmartwychwstałego Chrystusa.
Prośmy Ducha Pocieszyciela, aby uczynił nas
wiernymi świadkami czułej miłości Serca Jezusowego oraz hojnymi szafarzami Jego
miłosierdzia wobec wszystkich ludzi, a szczególnie wobec chorych i ubogich,
osób samotnych i zalęknionych, wobec opuszczonych starców i zagubionej
młodzieży, wobec braci spętanych nałogami i oszukanych przez złego ducha oraz uśmierconych
duchowo własnymi grzechami.
Pięknym przykładem może być dla nas o. Wincenty
Kruszewski, zmarły 100 lat temu w opinii świętości karmelita, którego grób
znajduje się w krypcie pod kościołem w Oborach.
Całe jego życie kapłańskie i zakonne było
związane z tym klasztorem i sanktuarium Matki Bolesnej. Tutaj, jak ewangeliczny
samarytanin, nieustannie pochylał się nad chorymi na duszy i ciele, jako
prawdziwy więzień konfesjonału, ceniony kierownik duchowy i poszukiwany
egzorcysta. Nie rozstawał się z różańcem, wszystkim mówił o miłości i mocy
wstawiennictwa Matki Bolesnej, której był całkowicie oddany.
„Kiedyś został zapytany przez pewnego kapłana,
jak on to robi, że leczy, że pomaga ludziom niepokojonym przez szatana?
Odpowiedział pełen prostoty:
Odprawiam Mszę świętą o Duchu Świętym w intencji
nieszczęśliwego człowieka, a następnie modlę się do Matki Boskiej Bolesnej –
słynącej tu cudami.
Świadectwo tego pokornego karmelity, męża
modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym apostoła Bożej
miłości, jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.
Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach,
klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Matki Bolesnej. Z tego Ukrytego
Źródła – z Serca Jezusa obecnego w Eucharystii – czerpał tę miłość Bożą, którą
rozlewał na wszystkich z którymi się spotykał.
Pamiętam, gdy w pierwszy piątek lipca 1998 r.
udając się z posługą do chorych w naszej parafii, zabrałem ze sobą małe obrazki
przedstawiające o. Kruszewskiego na tle oborskiego kościoła. Dałem jeden taki
obrazek podeszłej wiekiem pani Jadwidze w Oborach.
A ona się uśmiecha i mówi:
- Poznaję, to o. Wincenty. On mnie uzdrowił.
Pytam więc: – Jak Panią uzdrowił? Proszę
opowiedzieć.
Byłam – opowiada – małą, może 6-letnią
dziewczynką, nie chodziłam jeszcze wtedy do szkoły. Zachorowałam bardzo ciężko
na żołądek. Leżałam i byłam tak osłabiona, że nie mogłam chodzić o własnych
siłach. O. Wincenty znał moją mamę, która bardzo strapiona zwróciła się do
niego z prośbą o pomoc. Wtedy o. Wincenty, będący już wówczas staruszkiem,
przyszedł i przyniósł w małej buteleczce poświęcone wino. Dał mi to wino do
wypicia. Było tego może dwie duże łyżki. Jednocześnie modlił się za mnie i
udzielił kapłańskiego błogosławieństwa. Po przyjęciu tego „lekarstwa” byłam
coraz silniejsza i szybko powróciłam do zdrowia.
To proste świadectwo jednego z ostatnich świadków
świętego życia o. Kruszewskiego jest niezwykle piękne i wymowne. O. Wincenty,
napełniony i rozpalony Duchem Świętym, aż do ostatnich chwil swego życia,
niestrudzenie roznosił wszystkim, w naczyniu swego kapłańskiego serca, miłość
Bożą, uzdrawiającą ludzkie dusze i ciała.
Taki był i taki pozostał do dzisiaj, jak świadczą ci, którzy proszą go o
wstawiennictwo u Boga.
„Mój ból pozostał przy grobie ojca Wincentego” –
napisała Gabrysia z Gniewu, uzdrowiona z raka kości.
Drodzy Bracia i Siostry!
Wierzę, że ojciec Wincenty jest cichym opiekunem
i stróżem tego sanktuarium, troskliwym ojcem i wiernym przyjacielem wszystkich
chorych, strapionych i ubogich, zniewolonych nałogami i dręczonych przez złego
ducha, wspomożycielem spowiedników i egzorcystów, wzorem dla kapłanów i osób
konsekrowanych, potężnym orędownikiem i pełnym współczucia bratem dla
wszystkich proszących go o wstawiennictwo u Boga.
Świadectwo tego pokornego karmelity, męża
modlitwy zaprawionego w pokucie i napełnionego Duchem Świętym apostoła Bożej
miłości, jest dla nas wszystkich bardzo cenne i pouczające.
Widziano go zawsze z różańcem w dłoniach,
klęczącego często przed Tabernakulum u stóp Matki Bolesnej. Z tego Ukrytego
Źródła – z Serca Jezusa obecnego w Eucharystii – czerpał tę miłość Bożą, którą
rozlewał na wszystkich z którymi się spotykał.
My także, schodząc z tego oborskiego wzgórza od
Matki Bolesnej, powracając do naszych domów, chcemy zabrać w naczyniach naszych
serc miłość Bożą, rozlaną w nas przez Ducha Świętego.
Pragniemy zanieść tę uzdrawiającą miłość Bożą do
naszych rodzin, do naszej codzienności, a szczególnie do tych wszystkich,
którzy się źle mają, którzy czują się zranieni, niekochani i opuszczeni, którzy
potrzebują światła nadziei oraz ciepła bliskości i miłości naszego Pana.
W codziennej modlitwie otwierajmy się na Ducha
Świętego i pozwólmy Mu działać w nas i przez nas. Pozwólmy prowadzić się
Duchowi Świętemu w naszej codziennej modlitwie wstawienniczej i w naszej
samarytańskiej posłudze cierpiącym.
Drodzy Parafianie i Pielgrzymi Oborskiego
Sanktuarium! Droga Wspólnoto ”PIETA”, Kochani Chorzy!
Odnówmy dzisiaj nasze całkowite oddanie Matce
Bolesnej, wejdźmy z ufnością do tego duchowego Wieczernika, do tej „Sali na
górze” którą jest Jej Niepokalane Serce i razem z Nią wołajmy żarliwie:
„Veni Sancte Spiritus!” – Przyjdź Duchu Święty!,
Przyjdź Pocieszycielu obiecany przez Ojca, przyjdź przez zasługi Ofiary
Krzyżowej Jego Najmilszego Syna oraz wstawiennictwo Jego współcierpiącej Matki,
Przyjdź Duchu Święty, napełnij nasze serca i zapal w nas ogień Twojej miłości!
Amen.
o. Piotr Męczyński O.Carm.
|