21.05.2025
Czas próby polskich sumień trwa! (Św. Jan Paweł II)


Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!

Jako dzieci Kościoła i Ojczyzny przychodzimy dzisiaj do stóp Miłosiernego Zbawiciela i zawierzamy Mu przyszłość naszego wspólnego Domu, któremu na imię Polska.

Stajemy tutaj przed obliczem Maryi, danej nam w testamencie z krzyża za Matkę, i zawierzamy Jej opiece i mocy wstawiennictwa wszystkie dzieci Polskiego Narodu.

Z głęboką troską pytamy dzisiaj o zagrożenia dla wolności i suwerenności Polski i Polaków, dla ich chrześcijańskiej i narodowej tożsamości, dla przyszłości naszych rodzin, naszych dzieci i całej naszej wspólnoty narodowej.

To pytanie jest jak najbardziej uzasadnione ponieważ wolność – zarówno ta zewnętrzna dotycząca naszego bytu państwowego, jak i ta wewnętrzna nieustannie formowana w szkole Chrystusowej Ewangelii i strzeżona głosem prawego sumienia, nie jest dana raz na zawsze, ale musi być chroniona i zdobywana każdego dnia.

Nasz wielki Rodak Święty Jan Paweł II uczył: „Tak, trzeba wychowania do wolności, trzeba dojrzałej wolności. Tylko na takiej może się opierać społeczeństwo, naród, wszystkie dziedziny jego życia, ale nie można stwarzać fikcji wolności, która rzekomo człowieka wyzwala, a właściwie go zniewala i znieprawia”.

Ks. kard. Stanisław Dziwisz w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze 4 czerwca 2019 r. pytał: „Czy wszyscy potrafimy korzystać z daru wolności? Czy spora część naszych braci i sióstr nie ulega coraz bardziej pokusie fałszywej samowystarczalności, czyli urządzania sobie życia bez Boga, tak jakby On był zbędny, niepotrzebny? Czy można się obejść bez Chrystusa i jego Kościoła, który przecież – pomimo swoich słabości – od dwóch tysięcy lat strzeże Bożego słowa i otwiera przed człowiekiem dostęp do życiodajnych sakramentów?”.

Drodzy bracia i siostry! Człowiek ciągle jest kuszony przez szatana, starodawnego węża, aby postawić siebie w miejscu Boga i samemu decydować o prawdzie i dobru. Przypomina to budowanie biblijnej wieży Babel, albo domu na piasku z ewangelicznej przypowieści. Niestety Europa w bardzo wielu miejscach, także w Polsce, zaczyna coraz bardziej odrywać się od swoich chrześcijańskich korzeni i przypominać taki właśnie dom budowany na piasku. Dlatego Kościół stojący na straży objawionej prawdy o Bogu i człowieku oraz głoszący niezmienne zasady chrześcijańskiej moralności stał się znakiem sprzeciwu dla wielu współczesnych architektów i budowniczych Europy w której nie ma miejsca dla Chrystusa.

Od kilkudziesięciu lat w wielu krajach Starego Kontynentu obserwuje się rosnącą nietolerancję dla chrześcijaństwa, dla tradycyjnych wartości życia opartego na Dekalogu i Ewangelii. Można wręcz mówić o szeroko rozpowszechnionej „chrystianofobii”, czyli niechęci i agresji wobec wszystkiego, co w przestrzeni publicznej symbolizuje chrześcijaństwo.

W dzisiejszej Europie następuje odcięcie od korzeni, człowiek traci pamięć o dziedzictwie chrześcijańskim. Jeżeli traci pamięć, traci jednocześnie tożsamość – nie wie skąd jest i ku czemu zmierza.

Niewątpliwie żyjemy w świecie dyktatury relatywizmu, adoracji bożka „tolerancji” dla wszelkiego rodzaju dewiacji i moralnego zepsucia, gdzie chrześcijaństwo próbuje się marginalizować, usuwać z przestrzeni publicznej.

Gdy kilka lat temu włoski filozof Rocco Butilione miał być komisarzem w Unii Europejskiej i zapytano go – wiedząc, jakie są jego poglądy – jaki jest jego stosunek do związków tej samej płci, które niektórzy próbują nazywać małżeństwami. Powiedział, że jest krytycznie do tego nastawiony, gdyż jest to sprzeczne z naturą i nie można tego zaakceptować. Wtedy już nie kwalifikował się do objęcia urzędu. Nie sprzedał swoich poglądów za stanowisko.

Takich sytuacji, w których następuje ośmieszanie i wykluczanie ludzi wierzących oraz wartości, które od wieków kształtowały oblicze chrześcijańskiej Europy, jest niestety coraz więcej.

Drodzy bracia i siostry! Być może niektórzy z was osobiście spotkali się z tym zjawiskiem, doświadczając niechęci i sprzeciwu z powodu wierności Chrystusowej Ewangelii oraz zasadom chrześcijańskiej moralności.

Nie wolno się tym jednak zniechęcać, nie wolno się poddawać duchowi tego świata, ale trzeba prosić o światło i moc Ducha Świętego, aby wiernie trwać przy Panu, jak Maryja pod krzyżem Syna na Kalwarii. Nie znaczy to jednak, że mamy się zabarykadować, zamknąć w twierdzy i okopać przed światem. Pan Jezus mówił do apostołów i do każdego z nas: „Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Ja zwyciężyłem świat”.

Nie można więc mówić: „Następuje chrystianofobia, jakieś formy prześladowania Kościoła, w związku z tym powinniśmy zamknąć się w jakiejś niszy i nie wychodzić, bo nas nie akceptują”. Nie. Mamy być tak, jak Jezus – iść do świata z odwagą i być obecnymi w świecie realnym, ale także wirtualnym, jeśli chodzi o media społecznościowe, radio czy telewizję. Człowiek wierzący to człowiek odwagi, bo ma Jezusa Chrystusa w swoim sercu i może pójść do świata podobnie jak On”.

Św. Jan Paweł II w homilii wygłoszonej w Gnieźnie przestrzegał i z mocą przypominał wszystkim Polakom i mieszkańcom Starego Kontynentu:

„Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha. Ten najgłębszy fundament jedności przyniosło Europie i przez wieki go umacniało chrześcijaństwo ze swoją Ewangelią, ze swoim rozumieniem człowieka i wkładem w rozwój dziejów ludów i narodów. Zrąb tożsamości europejskiej jest zbudowany na chrześcijaństwie. A obecny brak jej duchowej jedności wynika głównie z kryzysu tej właśnie chrześcijańskiej samoświadomości.

Bez Chrystusa nie można budować trwałej jedności. Nie można tego robić odcinając się od tych korzeni, z których wyrosły narody i kultury Europy, i od wielkiego bogactwa minionych wieków. Jakże można liczyć na zbudowanie «wspólnego domu» dla całej Europy, jeśli zabraknie cegieł ludzkich sumień wypalonych w ogniu Ewangelii, połączonych spoiwem solidarnej miłości społecznej będącej owocem miłości Boga?”.

Biskup Płocki Piotr Libera w jednej z homilii powiedział: „Nie chcemy pamiętać, że to wielcy katolicy: Schuman, De Gasperi, Adenauer tworzyli [po straszliwych doświadczeniach drugiej wojny światowej] Unię Europejską po to, aby obywatelom Europy było łatwiej żyć, a nie po to, żeby nakazywać zdejmowanie krzyży w miejscach publicznych, propagować aborcję, ideologię gender, wspierać małżeństwa gejowskie, zastępować lekcje religii bezbarwną etyką, uważać chrześcijaństwo za przebrzmiałe, a ateizm, bezbożność za coś nowoczesnego!

To nie były, nie są i – mam nadzieję - nie będą nasze, „polskie drogi” – mówił Biskup Libera. To właśnie najbardziej się nie podoba. To spotyka się z zarzutem, że Polska „się izoluje”. A jeden z naszych współczesnych filozofów (Dariusz Karłowicz) pyta: kiedy my, Polacy, byliśmy najsilniejsi? I odpowiada: kiedy w Polsce Jagiellonów nie musieliśmy się oglądać ani na Wschód, ani na Zachód, ale dzięki szukaniu inspiracji w wierze, w Rzymie, w kulturze łacińskiej byliśmy po prostu sobą i mogliśmy być z tego dumni”.

Dlatego, drodzy bracia i siostry, nie możemy odcinać się od naszych korzeni, od tego czym od tysiąca lat – od chrztu księcia Mieszka I – żyją pokolenia Polaków.

Ks. Piotr Skarga w jednym ze swoich kazań sejmowych mówił: „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus”.

„Trzeba iść po śladach tego, czym — a raczej kim — na przestrzeni pokoleń był Chrystus dla synów i córek tej ziemi” – powtarzał nam niestrudzenie św. Jan Paweł II.

Papież Franciszek w adhortacji Christus Vivit – Chrystus żyje, skierowanej do młodych i całego ludu Bożego, napisał:

„Czasami widziałem młode, piękne drzewa, wznoszące swe gałęzie ku niebu, stale dążąc wyżej, i zdawały się być pieśnią nadziei. Później, po burzy opadły bez życia. Nie miały bowiem silnych korzeni, rozpościerały swe gałęzie, nie zapuszczając w glebie głębokich korzeni, i tak uległy atakom przyrody. Dlatego bardzo mnie boli, że niektórzy proponują młodym ludziom budowanie przyszłości bez korzeni (…) Nie jest to kwestia drugorzędna (…). Jej zrozumienie pozwala nam odróżnić radość młodości od jej fałszywego kultu, którego niektórzy używają do uwodzenia ludzi młodych i wykorzystywania ich do swoich celów.

Pomyślcie o tym: jeśli jakaś osoba składa wam propozycję i mówi, byście pomijali historię, czy nie doceniali doświadczenia osób starszych, pogardzali wszystkim, co minione, a patrzyli jedynie w przyszłość, którą ona wam oferuje, czyż nie jest to łatwy sposób pozyskania was dla jej propozycji, abyście robili tylko to, co ona wam mówi? Ta osoba potrzebuje, byście byli puści, wykorzenieni, nieufni wobec wszystkiego, abyście ufali jedynie jej obietnicom i podporządkowali się jej planom. Tak działają ideologie różnych kolorów, które niszczą (lub dekonstruują) wszystko, co inne, i w ten sposób mogą panować bez oporów. Potrzebują do tego ludzi młodych, którzy gardzą historią, odrzucają bogactwo duchowe i ludzkie, przekazywane przez pokolenia, którzy pomijają wszystko, co ich poprzedziło.

Jednocześnie manipulatorzy używają innego atutu: adorowania młodości, tak jakby wszystko, co nie jest młode, stawało się obrzydliwe i przestarzałe. Symbolem tego nowego kultu staje się młode ciało, a następnie wszystko, co ma związek z tym ciałem, jest ubóstwione i pożądane bez ograniczeń, zaś to, co nie jest młode, traktowane jest z pogardą. Ale ta broń w pierwszej kolejności doprowadza do poniżania ludzi młodych, ogołacając ich z prawdziwych wartości, wykorzystując ich dla zyskania korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych.

Drodzy młodzi, nie pozwalajcie, żeby wykorzystywano waszą młodość do promowania płytkiego życia, które myli piękno z pozorami. Natomiast umiejcie dostrzec, że istnieje piękno w człowieku pracującym, który wraca do domu brudny i w nieładzie, ale z radością, że zapracował na chleb dla swoich dzieci. Istnieje niezwykłe piękno w jedności rodziny zgromadzonej przy stole i przy chlebie hojnie dzielonym, nawet jeśli ten stół jest bardzo ubogi. Istnieje piękno w rozczochranej i już niemłodej żonie, która stale ponad siły i zdrowie troszczy się o chorego męża. Istnieje piękno w wierności małżonków, którzy, chociaż dawno już minął miodowy miesiąc, kochają się nawzajem w jesieni życia, w tych staruszkach, którzy idą, trzymając się za rękę. Niezależnie od wszelkich aspektów zewnętrznych czy aktualnych mód istnieje piękno w każdym mężczyźnie i kobiecie, którzy z miłością żyją swoim powołaniem osobistym, bezinteresownie służąc wspólnocie, swej ojczyźnie, wielkodusznie pracując na rzecz szczęścia rodziny, angażując się w żmudne, anonimowe i bezinteresowne dzieło przywracania przyjaźni społecznej. Odkrywać, ukazywać i podkreślać to piękno, które przypomina Chrystusa na krzyżu, znaczy kłaść fundamenty prawdziwej solidarności społecznej i kultury spotkania”.

Dlatego też ciągle aktualne są słowa naszego wielkiego Rodaka na Stolicy Piotrowej:

„Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! (…) Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem. Aby - wedle słów Apostoła - umiały "rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12,2).

Nasza Ojczyzna stoi dzisiaj przed wieloma trudnymi problemami społecznymi, gospodarczymi, także politycznymi. Trzeba je rozwiązywać mądrze i wytrwale. Jednak najbardziej podstawowym problemem pozostaje sprawa ładu moralnego. Ten ład jest fundamentem życia każdego człowieka i każdego społeczeństwa. Dlatego Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia! Być człowiekiem sumienia, to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden drugiego brzemiona noście" (Ga 6,2). (…)

Wiek XX był okresem szczególnych gwałtów zadawanych ludzkim sumieniom. W imię totalitarnych ideologii miliony ludzi zmuszano do działań niezgodnych z ich najgłębszymi przekonaniami. Wyjątkowo bolesne doświadczenia ma pod tym względem cała Europa Środkowowschodnia. Pamiętamy ten okres zniewalania sumień, okres pogardy dla godności człowieka, cierpień tylu niewinnych ludzi, którzy własnym przekonaniom postanowili być wierni.

(…) Wbrew pozorom, praw sumienia trzeba bronić także dzisiaj. Pod hasłami tolerancji, w życiu publicznym i w środkach masowego przekazu szerzy się nieraz wielka, może coraz większa nietolerancja. Odczuwają to boleśnie ludzie wierzący. Zauważa się tendencje do spychania ich na margines życia społecznego, ośmiesza się i wyszydza to, co dla nich stanowi nieraz największą świętość. Te formy powracającej dyskryminacji budzą niepokój i muszą dawać wiele do myślenia.

Bracia i Siostry! Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek - jakie będzie jego sumienie”.

Drodzy bracia i siostry!

Jakże aktualne są dzisiaj te słowa Ojca Świętego. Podejmując wybory w imię tego wielkiego wspólnego dobra, któremu na imię Polska, musimy uważnie słuchać głosu sumienia ukształtowanego w szkole Ewangelii i trwać wiernie razem z Maryją pod krzyżem Chrystusa, aby nie dać się zwieść przez tych, którzy głoszą zmierzch chrześcijaństwa, wolność bez moralności, którzy znieważają nasze największe świętości i chcą żyć tak jakby Boga nie było.

Dyktatura relatywizmu i fałszywie rozumianej wolności, wyraża się dzisiaj przede wszystkim atakiem wymierzonym w godność osoby ludzkiej jaśniejącej pełnym blaskiem w tajemnicy Chrystusowego Wcielenia i Odkupienia, w nienaruszalność i świętość ludzkiego życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci, w małżeństwo rozumiane jako ustanowiony przez Boga sakramentalny związek mężczyzny i kobiety, w rodzinę katolicką, która jest Domowym Kościołem i odblaskiem Świętej Rodziny z Nazaretu oraz w chrześcijańskie wychowanie dzieci i młodzieży wraz z prawem do katechezy szkolnej.

Drodzy Moi! Bóg Ojciec posyłał swoich proroków do naszego narodu, którzy budzili z uśpienia, wlewali nadzieję i przypominali, że prawdziwa wolność zaczyna się zawsze od wolności ducha, od przebudzenia i oczyszczenia sumień w sakramentalnej spowiedzi i zjednoczenia z Chrystusem w Eucharystii, od wierności wskazaniom Ewangelii i pamięci, że zawsze i wszędzie „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”.

„Ilekroć [bowiem] człowiek pragnie wyzwolić się od prawa moralnego i uniezależnić się od Boga, tylekroć nie zdobywa wolności, ale ją niszczy” (Abp Stanisław Gądecki).

Bracia i Siostry! Do czego dzisiaj – w Anno Domini 2025 – Bóg wzywa nas Polaków?

Prymas Tysiąclecia w chwilach społecznych kryzysów zwykł mówić: „[…] przyszła na naszą Ojczyznę godzina rachunku sumienia”. „Sumienie trzeba obudzić!”.

Dlatego Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w dniu 14 maja br. wydało pełen pasterskiej troski list w sprawie nowego przedmiotu pod nazwą ”Edukacja zdrowotna”.

W liście biskupów czytamy:

„Drodzy Siostry i Bracia! Dzieci potrzebują miłości rodziców, ich troski i ochrony przed różnego rodzaju zagrożeniami. Od 1 września 2025 r., w miejsce likwidowanego Wychowania do życia w rodzinie, zostanie wprowadzony do szkół nowy przedmiot: Edukacja zdrowotna. Rodzice będą mogli decydować, czy ich dziecko ma w tych zajęciach uczestniczyć czy nie.  

Prowadzona przez niektóre media propaganda podkreśla, że w edukacji zdrowotnej chodzi o zdrowie uczniów, a tymczasem w istotnej swej części przedmiot ten zawiera treści dotyczące tzw. zdrowia seksualnego, których celem jest całkowita zmiana w postrzeganiu rodziny i miłości.

Tematyka seksualności w ramach Edukacji zdrowotnej jest oderwana od kontekstu małżeństwa i rodziny. Małżeństwo jest tu tematem prawie nieobecnym, zaś rodzina – rozumiana jako ojciec, matka i dzieci – jest całkowicie zmarginalizowana. Natomiast tam, gdzie jest o niej mowa, przedstawiana jest w negatywnym kontekście, zaś macierzyństwo ukazane jest jako źródło zagrożeń. Takie ujęcie ludzkiej seksualności zagraża prawidłowemu rozwojowi osobowemu dziecka i stawia pod znakiem zapytania przyszłość demograficzną naszego kraju. Według założeń nowego przedmiotu, uczniowie mają być od najmłodszych lat poddawani erotyzacji. Aktywność seksualna została oderwana od małżeństwa i przedstawia się ją jako wyzwolenie z wszelkich barier, w tym granic wiekowych i odpowiedzialności za jej skutki. Za jedyny warunek podjęcia współżycia uznane zostało kryterium świadomej zgody.

Edukacja zdrowotna wprowadza do szkoły genderową koncepcję płci. Nie wspiera młodych ludzi w zaakceptowaniu swojej płci biologicznej. Przeciwnie, zachęca dzieci i młodzież do odrzucenia swej kobiecości lub męskości. Otwiera w ten sposób drogę do tego, aby dziewczęta identyfikowały się jako chłopcy, a chłopcy identyfikowali się jako dziewczęta. Do tego typu identyfikacji skłania obecne w podstawie programowej pojęcie „tożsamość płciowa” oraz „kwestie prawne i społeczne grup osób LGBTQ+”. Ostatecznie taka droga może prowadzić do podjęcia operacji „zmiany płci”, czyli nieodwracalnego okaleczenia ciała młodych ludzi i wielkiej tragedii dla nich samych i ich rodzin.

Wizja seksualności i płci obecna w Edukacji zdrowotnej jest niezgodna z polskim systemem prawnym. Konstytucja wyraźnie podkreśla, że małżeństwo, rodzina, macierzyństwo i ojcostwo pozostają pod ochroną państwa. Ponadto w prawie oświatowym widnieje wiele zapisów zobowiązujących instytucje państwowe do działań prorodzinnych. Polskie prawo jednoznacznie przyjmuje istnienie dwóch płci: męskiej i żeńskiej. Wprowadzana do szkół tzw. Edukacja zdrowotna łamie wszystkie tego typu przepisy prawne, a w dłuższej perspektywie zmierza do zmiany polskiego prawa – na prawo antyrodzinne i destabilizujące płeć. Ta wizja w sposób oczywisty niszczy fundamenty wychowania. Temu celowi ma służyć także bezprawne ograniczanie lekcji religii w szkole. Kościół naucza, że seksualność ma służyć miłości małżeńskiej i rodzicielstwu, że małżeństwo i rodzina dopełniają się w pełnej miłości woli Boga, że męskość i kobiecość zawarte są w stwórczym dziele Boga.

Drodzy Rodzice! Przyszłość dzieci jest w Waszych rękach. Pamiętajcie, że jesteście w sumieniu przed Bogiem odpowiedzialni za ich prawidłowe wychowanie. Nie wolno Wam zgodzić się na systemową deprawację Waszych dzieci, która ma być prowadzona pod pretekstem tzw. edukacji zdrowotnej. W trosce o wychowanie i zbawienie, apelujemy, abyście nie wyrażali zgody na udział Waszych dzieci w tych demoralizujących zajęciach”.

Drodzy bracia i siostry!

Trzeba, aby te mocne słowa pasterzy Kościoła w Polsce dotarły do wszystkich rodziców i zmobilizowały ich do zdecydowanej postawy w obronie naszych dzieci przed lewicowo – liberalną propagandą, przed sex edukatorami spod znaku tęczowej flagi, którzy próbują ze swoim programem wejść do każdej polskiej szkoły, aby opanować i deprawować serca i umysły naszych dzieci, aby w ten sposób niszczyć przyszłość polskiej rodziny.

W swej istocie działania te są precyzyjnie zaplanowanym atakiem wymierzonym przeciwko rodzinie katolickiej opartej na sakramentalnym małżeństwie mężczyzny i kobiety, która od ponad tysiąca lat jest w Polsce pierwszą szkołą wychowania, bastionem polskości, oraz fundamentem naszej wspólnoty narodowej, zawsze wiernej („Polonia semper fidelis”) Chrystusowej Ewangelii, Krzyżowi i Kościołowi.

Drodzy bracia i siostry! Stara łacińska sentencja przypomina: historia magistra vitae tzn. historia jest nauczycielką życia.

Historia naszego narodu uczy, że prawdziwie wolna i suwerenna Polska ma swój mocny fundament i zależy zawsze od rodziny silnej Bogiem, ożywionej i zjednoczonej miłością Chrystusa, wiernej Jego Ewangelii i przykazaniom Dekalogu, od mądrego chrześcijańskiego wychowania dzieci i młodzieży, od pielęgnowania i rozwijania w ich sercach cnoty prawdziwego patriotyzmu oraz umiłowania ojczystej historii, języka i tradycji narodowych.

Gdy przez 123 lata nie mieliśmy państwa, gdy Polska była wymazana z mapy Europy, a naród był zniewolony i poddany represjom ze strony zaborców, to właśnie w rodzinach, w tych najmniejszych domowych sanktuariach zachowywano i przekazywano najświętsze wartości.

„W zaciszu domowego ogniska pielęgnowane i przekazywane były z pokolenia na pokolenie: język polski, chlubne tradycje oręża polskiego, wiara i chrześcijańskie zwyczaje” (Bp J. Guzdek).

Bł. Stefan Wyszyński podkreślał wielką godność powołania małżeńskiego i rodzicielskiego. Wiąże się z tym powołaniem ogromna odpowiedzialność i zadanie. Jeżeli rodzina nie wypełni swojego powołania rodzicielskiego i wychowawczego Naród zginie, przestanie istnieć. Jeżeli rodzina będzie rozbita – zdegradowane będzie także społeczeństwo.

Drodzy Moi! Trzeba, abyśmy na nowo odkryli to wielkie zadanie i odpowiedzialność każdej polskiej rodziny.

„Odpowiedzialny ojciec i  kochająca matka to najlepsi wychowawcy. W rodzinie młode pokolenie wzrasta w wierze, szlachetności, pracowitości, odpowiedzialności. Rodzina daje młodym moralny kompas, pozwalający odróżniać dobro od zła. Rodzina umożliwia pełny rozwój człowieka. Jest niczym kuźnia cnót moralnych, ale także tych społecznych i patriotycznych”. (Biskup Tadeusz Bronakowski).

Troska o własną rodzinę, tę w której wyrastamy i tę do której założenia się przygotowujemy jest przykładem prawdziwego patriotyzmu.

Błogosławiony Stefan Wyszyński z przekonaniem powtarzał: „Naród to Rodzina rodzin”. „Jakie będą rodziny, taki będzie i Naród. Gdy rodziny będą zwarte, wierne, nierozerwalne – Narodu nikt nie zniszczy”.

Prymas Tysiąclecia świadomy zagrożeń wołał:

„Rodzicie, pamiętajcie! Przyszła w Polsce wasza godzina! Jesteśmy w tak trudnym położeniu, że często nie wiemy, jak ubezpieczyć nasz byt narodowy, jakich sił szukać, na jakiej skale się oprzeć. Jesteśmy wśród lotnych piasków zmieniających się sytuacji i koniunktur i nie znajdziemy ani dla naszego bytu narodowego, ani dla kultury chrześcijańskiej innego oparcia, jak tylko zdrową rodzinę. Rodzice! Wasza godzina w Polsce nadeszła. Nie myślcie, że kto inny uratuje nasz Naród. Nas uratuje zdrowa rodzina katolicka”. Amen.

o. Piotr Męczyński O.Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio