24.06.2006
27.12.2006 - ostatnia aktualizacja
Nauka Krzyża


Drodzy Bracia i Siostry! Chrystusowy Krzyż na zawsze pozostanie dla nas znakiem i szkolą największej miłości i ofiary. Spójrzmy sercem na Ukrzyżowanego… Nikt nie ma większej miłości...

Tak właśnie patrzyła na Jezusa Ukrzyżowanego Berta Kolatowska, która oddała swoje życie, aby jej dziecko mogło się urodzić. Tak mocno wyrył się w jej sercu najdroższy wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego.
Berta z domu Wanke, urodziła się w wielodzietnej, ubogiej rodzinie kaszubskiej w Osowie, niedaleko Gdyni. Żyła zaledwie 43 lata. Całe swe życie poświęciła ciężkiej pracy na roli i wychowaniu swoich dziesięciorga dzieci. Była wątłego zdrowia, ale niezachwianie ufała Bogu, nawet w najtrudniejszych chwilach życia. Należała do Bractwa Szkaplerza Świętego.
Zawsze kładła nacisk na religijne wychowanie swoich dzieci. Była dla nich wzorem i największym, ukochanym skarbem, jak ją po latach nazywały jej dzieci. Pełna ofiarności dla swojej rodziny umiała pogodzić pracę, wychowanie, modlitwę, służbę Kościołowi. Potrafiła też znieść ból rozstania, gdy w roku 1922 zmarło jej kilkumiesięczne dziecko.
Prawo Boże było dla niej zawsze najważniejsze i tylko z nim się liczyła podejmując swoje decyzje życiowe. Pod koniec 1926 roku zrozumiała, ze Bóg w swojej hojności daje kolejne, jedenaste dziecko. W tych czasach nie było łatwo żyć, gdyż materialna sytuacja rodziny nie była najlepsza. Mąż jej ciężko pracował jako kowal, aby wyżywić wielodzietną rodzinę. Przy tym jej słabym stan zdrowia, po licznych porodach i po ciężkiej pracy w gospodarstwie, ciągle się pogarszał. Wciąż powtarzające się krwotoki stawały się przyczyną niepokoju. Konieczna więc była wizyta u lekarza w Sopocie (ponad 20 km od Wiczlina, gdzie mieszkała), więc musiała podjąć dodatkowy trud podróżowania. Po badaniu lekarz stwierdził, że płód jest bardzo słaby, więc nie wiadomo, czy dziecko przeżyje, a życie matki jest coraz bardziej zagrożone. Mając świadomość, jak bardzo potrzebna jest swoim dzieciom, że jej życie w obecnej sytuacji tak wielodzietnej rodziny jest niezwykle cenne, musiała dokonać wyboru.
Nie ugięta w wierze i zaufaniu Bogu postanowiła jeszcze bardziej zdać się na Jego wolę. Nie chciała być przyczyną śmierci swego dziecka, wolała sama umrzeć, aniżeli miałaby zdecydować o śmierci dziecka. Wszystko w rękach Bożych, na Nim się nigdy nie zawiodła, a jeśli ma poświęcić swoje życie, to lepsze niż życie w hańbie z wyrzutem sumienia. Wiedziała, że tylko Bóg jest Panem życia, a ona jedynie narzędziem w jego przekazywaniu. Postanowiła zatem swoje życie ofiarować za życie dziecka.
6 czerwca 1927 roku urodziła się dziewczynka, dziecko bardzo słabe. Zawieziono je natychmiast do kościoła parafialnego w Kielnie, gdzie została ochrzczona imieniem Aniela. Dziecko było bardzo chore, matka dziecka wyczerpana i wykrwawiona. Nie było już dla niej ratunku. Zawsze wierna Bogu, do końca wierna pozostała. Szczęśliwa, że nie zawiodła Boga, zmarła po siedmiu dniach, w otoczeniu swoich dzieci, wczesnym rankiem 14 czerwca 1927 roku w Uroczystość Bożego Ciała. W pamięci najbliższych pozostała osobą świątobliwą, godną czci i podziwu za czyn, którego dokonała i za całe jej życie. Jedna z córek, wspominając swoją matkę mówiła, że zawsze modliła się nie za zmarłą matkę, ale do zmarłej matki.
Jej ciało zostało złożone na cmentarzu parafialnym w Kielnie i tam jest jej miejsce spoczynku po dzień dzisiejszy. W ten sposób Berta Kolatowska stała się ofiarą miłości wobec swojego dziecka, córki Anieli, która później przeżyła 64 lata, wychowując dwóch synów. Młodszy z nich został kapłanem w zakonie karmelitańskim. To Ojciec Roman pracujący w Oborach jako mistrz nowicjatu, czyli wychowawca najmłodszych karmelitów. Oto z jakich wartości wyrasta i jakie stara się przekazywać młodemu pokoleniu. Dziękujemy mu serdecznie, że zechciał podzielić się z nami tym pięknym świadectwem.

Wspomnienie o świątobliwej babci jak wyznaje o. Roman, którą zna się tylko z opowiadań i z jedynego zdjęcia skłaniają go do wyrażenia wdzięczności Bogu za świętość jej życia i za dar życia. Świętość jest zatem ofiarą miłości do swoich najbliższych, dla których wielu się poświęca, dla swojego nienarodzonego dziecka, które się kocha jeszcze przed narodzeniem. Bóg nas pokochał jeszcze przedtem, zanim nas stworzył. Dlatego zapewne dał Bercie Kolatowskiej tę wielką miłość i uzdolnił ją do dawania miłości swoim dzieciom. Jak bardzo miłość matczyna jest odwzorowana na miłości Boga.

Drodzy Bracia i Siostry! Sługa Boża Matka Teresa z Kalkuty, na rok przed swoją śmiercią, w liście do Polaków z dn. 24 września 1996 r., napisała:

Moi drodzy Bracia i Siostry w Polsce! Jak wiecie jestem w szpitalu, ale czuję, że Bóg chce, abym zwróciła się do was w imieniu nie narodzonych dzieci.
Życie jest najpiękniejszym darem Boga. On stworzył nas do wielkich rzeczy, aby kochać i być kochanym. Bóg daje nam czas na ziemi, abyśmy poznali Jego Miłość, abyśmy doświadczyli Jego Miłości do głębi naszego istnienia. Abyśmy Go kochali, byśmy kochali naszych braci i siostry.
Życie jest darem Boga. Darem, którym tylko Bóg może obdarzyć. I Bóg w swojej pokorze dał mężczyźnie i kobiecie zdolność współpracy z Nim w przekazywaniu życia. Jakikolwiek był Jego zamiar, nie wolno nam niszczyć ani ingerować w ten piękny Boży dar.
Dlaczego dzisiaj ludzie boją się małego dziecka? Ponieważ chcą mieć łatwiejsze, bardziej komfortowe, wygodniejsze życie? Więcej wolności? Bać się należy jedynie łamania Bożych praw, ponieważ Bóg w swojej nieskończonej i czułej miłości pragnie tylko naszego dobra, naszego szczęścia, naszej miłości.
Moi kochani Polacy! Uczcie swoich młodych kochać Boga. Uczcie ich modlić się. Jeżeli pokochają Boga, zrobią wszystko, czego On pragnie. Będą kochać i szanować piękny dar życia. Będą kochać i szanować wspaniały dar możliwości przekazywania nowego życia.
Módlcie się razem jako rodzina. Rodzina, która razem się modli, pozostaje zjednoczona. A jeśli będziecie trzymać się razem, będziecie kochać się wzajemnie taką miłością, jaką Bóg kocha każdego z nas. Z całych sił starajmy się utrzymać jedność polskich rodzin. Wnośmy prawdziwy pokój w naszą rodzinę, otoczenie, miasto, kraj, w świat. Zaczynajmy od pełnego miłości pokochania małego dziecka już w łonie matki.
Jak już wielokrotnie mówiłam w wielu miejscach, tym co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie, jest aborcja ponieważ jeżeli matka może zabić swoje własne dziecko, co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?
Najbezpieczniejszym miejscem na świecie powinno być łono matki, gdzie dziecko jest najsłabsze i najbardziej bezradne. W pełni zaufania całkowicie zdane na matkę. I pamiętajcie, ze Jezus powiedział: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40).

Drodzy Bracia i Siostry! To pełne serdecznej troski przesłanie Matki Teresy do Polaków pozostaje ciągle pilne i aktualne. Ciągle bowiem trwa wielka walka z rodziną, ciągle podejmowane są ataki na świętość i nienaruszalność ludzkiego życia. Szatan, ich główny autor, na różne sposoby usiłuje zniszczyć rodzinę, która stanowi serce cywilizacji miłości. Widzimy to w Polsce i na świecie. Pamiętajmy jednak, że zwycięstwo już należy do Chrystusa Pana, do Miłości silniejszej od śmierci, do Miłości, która daje życie i wieczne szczęście.

Dlatego Kościół, pozostając zawsze wiemy nauce krzyża, odważnie głosi Ewangelię Rodziny współczesnemu światu. Rozumiejąc, że przyszłość Kościoła i świata idzie przez rodzinę. Rodzina chrześcijańska oto dobra nowina na trzecie tysiąclecie. Rodzina chrześcijańska oto nasze wielkie zadanie. Wzorem niech będzie nam święta Rodzina z Nazaretu.

Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński mówił:

Rodzice, pamiętajcie! Przyszła w Polsce wasza godzina! Jesteśmy w tak trudnym położeniu, że często nie wiemy, jak ubezpieczyć nasz byt narodowy, jakich sił szukać, na jakiej skale się oprzeć. Jesteśmy wśród lotnych piasków, zmieniających się sytuacji i koniunktur i nie znajdziemy ani dla naszego bytu narodowego, ani dla kultury chrześcijańskiej innego oparcia, jak tylko zdrową rodzinę.

Najmilsi! Módlmy się żarliwie u stóp cierpiącego Jezusa za wszystkie polskie rodziny, by były silne Bogiem i wiernie trwały przy Krzyżu Chrystusa. Ufnie powierzajmy się opiece i wstawiennictwu Matki Bolesnej, Królowej Rodzin.
Amen.

o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio