Drodzy w Sercu Jezusa, bracia i siostry!
Nasze dzisiejsze rozważanie
pragniemy poświęcić osobom starszym, wszystkim naszym czcigodnym seniorom
przeżywającym jesień życia.
Do podjęcia tego ważnego tematu
zachęca nas V Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych obchodzony z inicjatywy
papieża Franciszka w czwartą niedzielę lipca w bliskości liturgicznego
wspomnienia świętych Joachima i Anny.
Ojciec Święty zwracając się do osób
starszych w jednym z orędzi napisał:
„Starzenie się nie jest
potępieniem, lecz błogosławieństwem! (…) Musimy zatem czuwać nad sobą i uczyć
się przeżywać starość w sposób aktywny, także pod względem duchowym,
pielęgnując nasze życie wewnętrzne poprzez wytrwałą lekturę słowa Bożego,
codzienną modlitwę, regularne korzystanie z sakramentów i uczestnictwo w
liturgii. A wraz z relacją do Boga, pielęgnować nasze relacje z innymi: przede
wszystkim z rodziną, z dziećmi, z wnukami, którym powinniśmy okazywać naszą
czułość pełną troski, a także z ludźmi ubogimi i cierpiącymi, którym powinniśmy
być bliscy poprzez konkretną pomoc i modlitwę. (…)
Starość nie jest okresem
bezużytecznym, w którym należy usunąć się na bok porzucając stery łodzi, ale
porą, w której należy wciąż przynosić owoce: jest nową misją, która czeka na
nas i zaprasza do spojrzenia w przyszłość.”
Nasz wielki Rodak Św. Jan Paweł II przypominając
o obecności i roli osób starszych w rodzinie chrześcijańskiej
mówił: W jakże wielu rodzinach wnuki poznają podstawy wiary dzięki dziadkom!
„Po raz pierwszy usłyszałem przesłanie
chrześcijańskie właśnie od mojej babci!” – wyznaje Papież Franciszek.
Ojciec Święty w jednej z homilii powiedział: „W
domu dziadków, wielu z nas oddychało wonią Ewangelii, mocą wiary, która ma
posmak domu. Dzięki nim odkryliśmy wiarę rodzinną, wiarę domową; tak, jest tak,
ponieważ wiara jest zasadniczo przekazywana w ten sposób, jest przekazywana „w
dialekcie”, jest przekazywana poprzez uczucia i zachętę, troskę i
bliskość”.
Dawid dzieli się z
nami takim świadectwem: „Miałem
8 lat gdy zmarła moja droga babcia. Po jej śmierci zobaczyłem w szufladzie
książeczkę do modlitwy, ubrudzoną ziemią oraz potem dnia codziennego, zawsze po
ciężkiej rolnej pracy modliła się. Można powiedzieć z całą pewnością i
przekonaniem, że babcia jest naszą rodzinną Świętą, która oręduje za nami
u Boga.”.
S. Stella, młoda urszulanka opowiada: „Pochodzę z
rodziny, gdzie moi rodzice nie byli zbyt wierzący. Wysyłali nas, jako dzieci,
do kościoła, ale sami nie chodzili do kościoła. Wierząca była moja babcia. Była
to bardzo prosta kobieta. Zwyczajna. Ale Bóg był dla niej ważny, wiara była
ważna, była na pierwszym miejscu. Gdy byłam małą dziewczynką widziałam jak ona
się modliła na różańcu. Słyszałam jak mówiła, że wszystko od Boga zależy. Jak
Bóg da to będzie. Widziałam jak ona się modli wieczorem. Byłam przy niej kiedy
umierała. Siedziałam przy niej i słyszałam jak mówi: Wierzę w Boga czyli
wyznanie wiary. Następnie przeżegnała się i odeszła. To było dla mnie
niesamowite świadectwo. I ja myślę, że to jej świadectwo wiary wpłynęło bardzo
na mnie. To co mówiła o Panu Bogu weszło do mojej głowy, do mojego serca.” –
mówi s. Stella.
W ten sposób stajemy się wzajemnie dla siebie
świadkami bliskości i czułej miłości Jezusa, całkowitego zaufania i oddania
Jego Sercu, pielgrzymami nadziei zdążającymi razem do Niebieskiej Ojczyzny.
Jeden z kapłanów pracujących na Białorusi w
trudnych czasach komunistycznego reżimu wspomina: „Widziałem babcie, które
przyprowadzały do Kościoła i na katechezę przed I Komunią swoje wnuki. Mimo, że
Kościoły były zamykane lub zamieniane na różne obiekty użyteczności publicznej,
wiara przetrwała, bo starsi, z zwłaszcza babcie tworzyły w swoich domach
prawdziwe Kościoły. Prymas Tysiąclecia by powiedział: „Kościoły domowe Bogiem
silne”.
„Drodzy bracia i siostry, zadajmy sobie zatem
pytanie: czy jesteśmy dziećmi i wnukami, które umieją strzec otrzymane
bogactwo? Czy pamiętamy o dobrych lekcjach, które otrzymaliśmy w spadku?” –
mówi do nas Papież Franciszek.
Biskup Józef Zawitkowski ze
wzruszeniem i wdzięcznością w sercu pisał:
„Brak mi dziadka Franciszka,
który przed siewem całował ziemię,
i prosił, aby ziemia przyjęła ziarno,
aby okryła je i pomnożyła,
Modlił się wtedy tak:
Boże z Twoich rąk żyjemy,
Choć naszemi pracujemy,
My Ci damy trud i poty,
Ty nam daj urodzaj złoty” (F. Karpiński).
„Dziadkowie, od których się wywodzimy, starsi,
którzy marzyli, mieli nadzieję i poświęcili się dla nas, zadają nam
fundamentalne pytanie: jakie społeczeństwo chcemy zbudować? Jakże wiele
otrzymaliśmy z rąk tych, którzy odeszli przed nami: co chcemy pozostawić w
spadku naszym potomnym? Żywą wiarę czy „powierzchowną”, społeczeństwo oparte na
zysku jednostek, czy na braterstwie, świat żyjący w pokoju czy w wojnie,
zdewastowane stworzenie czy dom, który nadal jest gościnny? – pyta papież
Franciszek.
Nasi dziadkowie i
starsi pragnęli zobaczyć świat bardziej sprawiedliwy, braterski i zjednoczony i
walczyli o zapewnienie nam przyszłości. Teraz kolej na nas, oby ich nie
zawieść”.
Ojciec Święty podkreśla, że „ludzie starsi są nosicielami historii, zasad, wiary i dają
je jako dziedzictwo. Są niczym „dobre, stare wino”, mają „wewnętrzną siłę”, by
pozostawić po sobie szlachetne dziedzictwo.
Także starość zawiera pewną łaskę i misję,
prawdziwe powołanie od Pana. Nie jest to jeszcze czas, aby „wyciągnąć wiosła na
pokład”.
Usłyszałem opowieści seniorów, którzy poświęcają
się dla innych – mówi papież. Usłyszałem opowiadania małżeństw, które
przychodzą i mówią: dziś obchodzimy złote gody małżeństwa. Mówię wówczas:
ukażcie to młodym, którzy szybko się sobą męczą: świadectwo wierności osób
starszych”.
"Wasza dojrzałość i mądrość, nagromadzone
przez lata, mogą pomóc młodszym, podtrzymując ich w drodze wzrastania i
otwierania się na przyszłość, w poszukiwaniu własnej drogi. Osoby starsze dają
bowiem świadectwo, że nawet w najtrudniejszych doświadczeniach nigdy nie należy
tracić ufności w Bogu i wiary w lepszą przyszłość”.
Ojciec Święty zauważa, że „słowa dziadków mają w
sobie dla młodych coś specjalnego. I oni o tym wiedzą”.
„Dziadek jest moim autorytetem – pisze Ola. Mimo
tego, że od dwóch lat nie ma go już wśród nas, nie chcę pisać o nim w czasie
przeszłym, ponieważ on autorytetem jest dla mnie nieprzerwanie. Odkąd umarł,
bardzo często, gdy dzieje się coś ważnego w moim życiu, gdy podejmuję jakąś
decyzję, zastanawiam się, co na to powiedziałby Dziadek. Zastanawiam się, czy
uśmiechnąłby się pogodnie, czy raczej zapytał "czy na pewno to jest dobry
wybór?".
Jak wiele razy byśmy zbłądzili, popełnili jakieś
głupstwa, gdyby nie rada babci czy dziadka, którzy pokazali nam inną stronę
problemu!
„Błogosławiony dom, który troszczy się o osobę
starszą! Błogosławiona rodzina, która szanuje swoich dziadków!” – podkreśla
Papież Franciszek. „Już Cyceron pisał, że brzemię
lat jest lżejsze dla tego, kto czuje się szanowany i kochany przez młodych.
Jan Paweł II w swoim Liście
do osób w podeszłym wieku przypomina o konieczności respektowania
czwartego przykazania Dekalogu: Czcij ojca i matkę.
Jego pełne i konsekwentne
przestrzeganie nie tylko jest źródłem miłości dzieci do rodziców, ale podkreśla
też silną więź między pokoleniami. Tam gdzie przykazanie to jest akceptowane
i wiernie zachowywane, ludzie starzy nie muszą się obawiać, że zostaną
uznani za bezużyteczny i kłopotliwy ciężar.
Najbardziej naturalnym środowiskiem
przeżywania starości pozostaje to, w którym człowiek w podeszłym
wieku czuje się u siebie wśród krewnych, znajomych i przyjaciół oraz
gdzie może być jeszcze w jakiś sposób użyteczny.
Dlatego Ojciec Święty zwraca się do
młodych z wezwaniem, aby towarzyszyli starszym swoją obecnością,
traktowali ich wielkodusznie i z miłością. W wielu wypadkach wystarczy już
samo cierpliwe i przyjazne wysłuchanie starszej osoby.
Ksiądz Alesandro Pronzato wspomina,
że zaniósł staruszce na Boże Narodzenie paczkę, chcąc spełnić dobry uczynek,
i po paru minutach wyszedł. Ale potem zorientował się, że stara kobieta
wolałaby zamiast paczki pół godziny rozmowy z nim.
Jakże wymowne w tym względzie
może być także wspomnienie Matki Teresy:
Kiedy pewnego razu szłam ulicą,
podszedł do mnie mężczyzna i zapytał: – Czy Ty jesteś Matką Teresą? Tak,
to ja – odpowiedziałam. – Czy mogłabyś przysłać jedną ze swoich sióstr do
mojego domu? Jestem na wpół niewidomy, a moja żona jest psychicznie chora
i tęsknimy za ludzkim głosem. Kiedy wysłałam tam siostry, okazało się, że
to prawda. Posiadali oni wszystko oprócz swoich najbliższych. Ich synowie
i córki mieszkali bardzo daleko od nich. Ludzie ci byli teraz niechciani,
bezużyteczni, można powiedzieć niedochodowi, i umierali ze zwykłej
samotności.
Ktoś mądrze powiedział: Nigdy
nie trać z oczu faktu, że starsi potrzebują niewiele, ale tego niewiele
potrzebują bardzo (M. Willour).
Papież Leon XIV wzywa do „zburzenia
murów obojętności, w których często zamknięte są osoby starsze”. Podkreśla
zarazem, że „odwiedzenie osoby starszej, to sposób na spotkanie Jezusa, który
nas wyzwala z obojętności i samotności”.
Matka Teresa z Kalkuty mówi:
Powinniśmy odwiedzać takich, którzy
nikogo nie mają, takich którzy cierpią na najgorszą z możliwych chorób:
odrzucenie, bycie niekochanym, opuszczonym
Ktoś cierpiący może być
w waszej rodzinie lub otoczeniu. Próbujcie odnaleźć tych, którzy was
potrzebują, nawiążcie z nimi osobiste kontakty. Wyświadczajcie im drobne
przysługi, takie na które nikt nigdy nie ma czasu…
Posłać uśmiech, odwiedzić kogoś,
rozpalić mu ogień w kominku, trochę poczytać to mało, bardzo mało, ale to
jest właśnie wasza miłość wyrażona uczynkiem…
Dlatego jeśli masz w domu
chorą lub samotną osobę, bądź przy niej. Może tylko po to, by trzymać ją za
rękę, uśmiechnąć się do niej. Jest to największa, najpiękniejsza posługa.
Karol ze Wspólnoty
Sant’Egidio z Warszawy zachęca do nawiązywania relacji z osobami starszymi. „Zawsze
musimy oczywiście zaczynać od własnych dziadków, ale być również uważnymi na
potrzeby innych. Warto czasem się ośmielić i zamienić parę słów. To może być
początek trwałych przyjaźni. Ludzie starsi to skarb, który czeka na odkrycie”.
Przykładem może być tutaj dla nas Święta
Misjonarka Miłości z Kalkuty:
W Melbourne spotkałam starca
opowiada Matka Teresa. Był trochę zaniedbany, a nawet brudny. Poprosiłam
go: – Proszę się zgodzić, żebym posprzątała pana dom i uprała ubrania.
Odparł: – Nie, dziękuję, jakoś sobie radzę. – Ale lepiej się pan poczuje, jeśli
upiorę pana rzeczy. W końcu wszystko mu wyprałam. W kącie pokoju
zauważyłam piękną lampę, ale bardzo zabrudzoną, więc zapytałam: – Czy zapala
pan jeszcze tę lampę? Odpowiedział mi: – Dla kogo? Od lat nikt do mnie nie
przyszedł. Znowu go zapytałam: – Czy zapali ją pan, jeśli odwiedzą tu pana moje
siostry? Siostry zaczęły odwiedzać go co wieczór i lampa zawsze świeciła
Dwa lata później przesłał do mnie wiadomość: – Proszę powiedzieć mojej
przyjaciółce, że światło, które zapaliła w moim życiu, jeszcze świeci.
Najmilsi Bracia i Siostry!
Dzisiaj, kiedy powrócimy z tej
pielgrzymki do naszych domów, do naszych bliskich, pamiętajmy, że i my
mamy dla kogo zanieść i zapalić światło nadziei.
Przekazujmy je z serca do
serca, przekazujmy je wszystkim osobom starszym, by świeciło coraz większym
blaskiem w ich szczęśliwych oczach i zwiastowało radość wielkanocnego
poranka.
Pewien młody mężczyzna z oazy
rodzin ewangelizował na ulicach Katowic razem ze swoją żoną. Pewnego razu
podszedł starszy pan i zapytał, co robią. Dominik mimo zmęczenia nawiązał
życzliwą relację. Nawet zapytał, gdzie pan mieszka. Później odwiedzał go. Kiedyś
poszedł do niego przed świętami. Pomodlili się razem i usłyszał w sercu, że ma
powiedzieć staruszkowi, aby wrócił do Jezusa.
Okazało się, że dziadek 50 lat nie
spowiadał się i nie przyjmował Komunii świętej. Po zachęcie i doprowadzeniu do
kapłana nastąpiło pojednanie z Bogiem po 50 latach! Dominik był też szafarzem
Komunii świętej. Gdy w święta podawał eucharystycznego Jezusa temu panu po tak
długiej przerwie, to obaj płakali.
Drodzy bracia i siostry!
Naszą miłością i serdeczną
modlitwą ogarniamy dziś nasze babcie i dziadków oraz wszystkie osoby starsze,
którym pragniemy wyrazić nasz szacunek i wdzięczność.
Zjednoczeni z nimi składajmy
Bogu dziękczynienie i błagajmy Go o pomoc dla nich, polecajmy czułej
opiece Maryi i wspierajmy każdego dnia, aby z pogodą ducha i mocną
nadzieją mogli patrzeć w swoją przyszłość. A dla naszych drogich zmarłych
prośmy o wieczną radość w Domu Ojca w Niebie. Amen.
o. Piotr Męczyński O.Carm.
|