20.11.2012
Homilia na Złoty Jubileusz Małżeństwa


Homilia na Złoty Jubileusz Małżeństwa Rodziców

Gdańsk – kościół OO. Karmelitów p. w. św. Katarzyny 11 listopada 2012 r.

 

Czcigodni Ojcowie złączeni darem i tajemnicą Chrystusowego kapłaństwa!

Drodzy Bracia w Karmelu!

Kochani Rodzice świętujący dzisiaj Złoty Jubileusz Małżeństwa!

Droga Siostro, Rodzino, Przyjaciele i Goście!

Drodzy w Chrystusie Panu Bracia i Siostry!

 

Gromadzi nas dzisiaj wspólna wiara i miłość do Boga, Kościoła i Ojczyzny. W dzisiejsze narodowe święto Odzyskania przez Polskę Niepodległości wpisuje się Złoty Jubileusz Małżeństwa Krystyny i Kazimierza.

Otaczając ołtarz Chrystusowej Ofiary razem z Wami, Kochani Rodzice, pragniemy dziękować i uwielbiać Boga za wielkie rzeczy, jakie nam uczynił.

Przeżyć pięćdziesiąt lat w małżeństwie – czyż to nie jest wielkim skarbem? Można sparafrazować słowa dzisiejszej ewangelii i powiedzieć, że oto my wszyscy wrzucamy do skarbony naszego życia, to, co mamy najlepszego. Nie chodzi o dobra materialne, o nasze osiągnięcia, o tytuły, ani o jakieś skarby, lecz o… miłość. Czy można przeliczać lata na miłość? Najlepiej zapytać o to was, Dostojni Jubilaci! Wy już tak pięćdziesiąt lat składacie do skarbony waszego sakramentalnego życia to, co macie najpiękniejszego.

Składacie wszystko, co macie: waszą miłość, pokój, zdrowie i choroby, radości i smutki, tęsknoty i nadzieje. Jakże wspaniały przykład dała nam ta uboga wdowa. Jakiż wspaniały przykład dajecie i wy. W Kościele jesteście teraz cudowną perłą, bo oto za wami tyle lat trwania w miłości. I choć w życiu różnie bywało, jak na morzu, to jednak tak mocno przyjęliście Chrystusa do swego serca, tak mocno przylgnęliście do Jego krzyża ofiarnej miłości, że dzisiaj zbieracie plon swych pięćdziesięcioletnich zasiewów.

Waszym cichym świadectwem dodajecie odwagi i budzicie nadzieje w sercach innych, podobnie jak delikatne pulsujące światło latarni morskiej, które pomaga odnaleźć właściwą drogę, nie zejść z kursu prowadzącego bezpiecznie do portu. Uczycie, że dom trzeba budować na skale, a tą skałą jest Chrystus. On ma być skałą, a nie ozdobnym gzymsem fasady domu, który budujemy licząc tylko na siebie.

W psalmie 127 czytamy takie słowa: „Jeśli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą”.

Słowa te zawierają podstawową prawdę, że każde dzieło należy rozpoczynać przy pomocy Bożej. I tak stało się w waszym życiu przed 50 laty, gdy stanęliście przed ołtarzem Pana w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Krzymowie (blisko Lichenia) prosząc o błogosławieństwo na waszą wspólną drogę. I wytrwaliście z tym błogosławieństwem 50 wspólnie przeżytych lat.

Dzisiaj przypominacie, że „sakrament małżeństwa to o wiele więcej niż zalegalizowanie bycia razem na zasadach tego świata. To wejście małżonków w wyjątkową komunię z Chrystusem. […] Takie życie małżeńskie prowadzi do pełni i do szczęścia, które są możliwe na fundamencie głębokiej, przeżywanej każdego dnia, zażyłości z Bogiem”.

Dobre małżeństwa, trwałe rodziny to skarb nie tylko dla Kościoła, ale i dla narodu. Historia poucza nas, że kryzysy rodziny prowadziły nawet do upadku narodów, kultur, cywilizacji.

Starożytna Grecja, Rzym, monarchia frankońska, cesarstwo niemieckie, upadały wtedy, gdy kryzys przeżywała rodzina. Tak jak choroba całego organizmu zaczyna się od zaburzeń w funkcjonowaniu małej komórki, tak choroba narodu, państwa, zaczyna się od choroby najmniejszej komórki społecznej – rodziny.

Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński często przypominał, że Naród to „Rodzina rodzin”. „Jakie będą rodziny, taki będzie i Naród. Gdy rodziny będą zwarte, wierne, nierozerwalne – Narodu nikt nie zniszczy” (Zakopane, 1957).

Te słowa Prymasa Tysiąclecia nic nie straciły na aktualności. Przeciwnie stały się jeszcze bardziej pilnym zadaniem.

Liczba rozwodów i separacji orzeczonych w Polsce w ostatnich latach dramatycznie rośnie, a dynamika tego wzrostu jest wyższa niż w wielu krajach Europy Zachodniej.

Pewien kapłan przebywając na oazie w podgórskim kościele zobaczył chłopca modlącego się żarliwie i spoglądającego na obraz Matki Bożej. Na palcu dziecka widniały dwie ślubne obrączki, które nosił, nie po zmarłych rodzicach, ale po żyjących, którzy się rozwiedli i zawarli nowe związki cywilne z innymi osobami. W nowych ogniskach domowych jednak zabrakło miejsca dla syna z pierwszego ich małżeństwa. W ten sposób został sierotą jeszcze za życia rodziców. Ich dwie ślubne obrączki, symbol nierozerwalności węzła małżeńskiego noszone na serdecznym placu chłopca były jednym, wielkim oskarżeniem jego rodziców. Kiedy zostaje zerwany sakramentalny związek małżeński, w sposób nieunikniony najbardziej cierpią dzieci, żywy znak jego nierozerwalności.

Drodzy Moi! Wszystkie te negatywne zjawiska, te narastające ataki w katolickie małżeństwo i rodzinę, to symptomy poważnej choroby ducha narodu, których nie wolno nam lekceważyć. Zwracał na to uwagę Prymas Wyszyński, mówiąc:

„Istnieją dziś potężne siły rozkładowe rodziny. […] Zastanawia nas to, że już 200 lat temu, w okresie, gdy Polska konała, gdy obradował ostatni Sejm Rzeczypospolitej w Grodnie, zarysowały się dwa nurty moralno-społeczne. Zwolennicy jednego z nich – jak wiemy z akt Sejmu – oddawali się całkowicie egoistycznym celom: zabawa, zdrada domowa, małżeńska i zdrada Ojczyzny; przedstawiciele zaś drugiego szykowali się do Insurekcji Kościuszkowskiej. Jakże nieproporcjonalne były możliwości tych dwóch obozów! Chwilowo wzięli górę pierwsi. Doprowadził do tego egoizm, samolubstwo i rozkład rodziny. Wtedy właśnie było bardzo dużo rozwodów. Działo się to głównie wśród arystokracji rodowej. To wielkie nieszczęście osłabiło wtedy naszą Ojczyznę i w rezultacie doprowadziło do niewoli trwającej półtora wieku. […] (Warszawa, 6 stycznia 1981)

Te słowa przestrogi Księdza Prymasa stają się dzisiaj szczególnie aktualne.

Rodzina Bogiem silna jest mocą swego narodu. Jej trwałość, wiara i siła moralna – to według Prymasa Wyszyńskiego jedna z najważniejszych spraw polskiej racji stanu.

„Rodzina jest największą siłą Narodu i największą gwarantką bytu narodowego. Bez mocnej, czystej, zwartej, zespolonej rodziny nie masz Narodu! Jeśli ktoś chce pracować nad umocnieniem i zjednoczeniem Narodu, musi pracować przede wszystkim nad umocnieniem i zjednoczeniem każdej rodziny. To jest ten wielki program, który ma znaczenie niewątpliwie religijnie, bowiem Bóg zapragnął na tej ziemi rodziny. Ale ma to również znaczenie narodowe”.

Prymas Tysiąclecia rozumiał wartość życia rodzinnego. Sam przyszedł na świat i wzrastał w zdrowej, polskiej, miłującej się rodzinie.

Był jednym z sześciorga dzieci Stanisława i Julianny Wyszyńskich. Matka umarła mając 33 lata po narodzeniu szóstego dziecka. Stefan miał wtedy 9 lat. Matka została jego tęsknotą i miłością do końca życia. W rodzinie Stefan nauczył się wiary, modlitwy, miłości do Polski, pragnienia wolności i szacunku dla człowieka.

Wspominał codzienną wieczorną modlitwę w rodzinie, odmawianie różańca na klęczkach. Z Historii w obrazkach uczył się potajemnie historii Polski. Nocą chodził z ojcem naprawiać krzyże powstańców w okolicznych lasach. Wieczorami, w domu ojca-organisty, zbierali się sąsiedzi i śpiewali pieśni patriotyczne.

Kardynał Wyszyński podkreślał wielką godność powołania małżeńskiego i rodzicielskiego. Wiąże się z tym powołaniem ogromna odpowiedzialność i zadanie. Jeżeli rodzina nie wypełni swojego powołania rodzicielskiego i wychowawczego Naród zginie, przestanie istnieć. Jeżeli rodzina będzie rozbita – zdegradowane będzie także społeczeństwo.

Prymas Tysiąclecia świadomy zagrożeń wołał:

„Rodzicie, pamiętajcie! Przyszła w Polsce wasza godzina! Jesteśmy w tak trudnym położeniu, że często nie wiemy, jak ubezpieczyć nasz byt narodowy, jakich sił szukać, na jakiej skale się oprzeć. Jesteśmy wśród lotnych piasków zmieniających się sytuacji i koniunktur i nie znajdziemy ani dla naszego bytu narodowego, ani dla kultury chrześcijańskiej innego oparcia, jak tylko zdrową rodzinę. Rodzice! Wasza godzina w Polsce nadeszła. Nie myślcie, że kto inny uratuje nasz Naród. Nas uratuje zdrowa rodzina katolicka”.

„To jest wielki program narodowy: umacniać jedność Narodu, przez umacnianie jedności w rodzinie. A jedność serc! – Gdzież ona się bardziej wychowuje, jak nie w rodzinie, gdzie z jedności serc męża i żony rodzi się jedność całej rodziny. Na przykładzie wierności obojga, pielęgnuje się z kolei wierność dzieci wobec rodziców i rodzeństwa między sobą”.

Kiedy małżeństwo funkcjonuje, nie ma nic piękniejszego w państwie, Kościele i w świecie, co mogłoby je zastąpić. Udany związek wymaga jednak ofiary z własnego egoizmu i wielokrotnego zakochiwania się w małżonku, gdyż miłość małżeńska jest oddawaniem siebie drugiej osobie.

Do pewnego proboszcza przyszedł mężczyzna w sile wieku i poprosił o Mszę św. z okazji srebrnego jubileuszu małżeństwa. W oznaczonym dniu przywiózł na wózku swoją żonę, zaniósł ją przed ołtarz na rękach jak dziecko. Dziwny to był widok. Kobieta spostrzegła, że jej obecność zrobiła na księdzu ogromne wrażenie, zwróciła do niego rozpromienioną ze szczęścia twarz i powiedziała: Ksiądz zapewne się dziwi temu, co w tej chwili widzi. Już 24 lata jestem sparaliżowana. W rok po naszym ślubie stało się nieszczęście, zostałam kaleką i ciężarem dla męża. Nic nie miał ze mnie w ciągu tych 24 lat. A jednak z dumą muszę powiedzieć, że mój mąż przez te wszystkie lata był mi wierny jak w pierwszym dniu naszego małżeństwa.

Ks. Kardynał Karol Wojtyła w poetyckiej medytacji o sakramencie małżeństwa pt. Przed sklepem jubilera zawarł takie życzenia:
"Obrączki, które leżą na wystawie,
przemówiły do nas dziwnie mocno.
Oto teraz są tylko wyrobem ze szlachetnego metalu,
lecz tak będzie tylko do tej chwili,
gdy jedną z nich włożę na palec Teresy,
a ona drugą na palec mej ręki.
Odtąd zaczną wyznaczać nas los.
Będą przeszłość przypominać wciąż,
jakby lekcję, którą trzeba wciąż pamiętać,
i przyszłość otwierać będą ciągle na nowo,
łącząc przeszłość z przyszłością.
A równocześnie na każdą chwilę,
jak dwa ostatnie ogniwa łańcucha,
nas mają niewidzialnym zespalać sposobem.
...
Ciężar tych złotych obrączek
- tak mówił – to nie ciężar metalu,
ale ciężar właściwy człowieka,
każdego z was osobno
i razem obojga".

Kochani Rodzice, Czcigodni Złoci Jubilaci!

W tym radosnym dniu razem z Wami wyśpiewujemy Bogu dziękczynne Te Deum. Z bukietem róż ofiarujemy Wam naszą miłość i wdzięczność. Niech Maryja Szkaplerzna, Matka Karmelu, nieustannie okrywa Was płaszczem swojej troskliwej miłości, jak nowożeńców w Kanie Galilejskiej i oręduje u Serca Syna wypraszając Jego obfite błogosławieństwo, abyście w dobrym zdrowiu, w pokoju i miłości, w radości i nadziei mogli przeżywać szczęśliwą jesień życia i świętować kolejne jubileusze. Ad multos annos!

                                                    o. Piotr O. Carm.

 

MODLITWA BŁOGOSŁAWIEŃSTWA

Wysławiamy Ciebie, Boże, Stwórco wszechrzeczy. Ty na początku stworzyłeś mężczyznę i kobietę, aby stanowili wspólnotę życia i miłości. Dzięki Ci składamy za to, że raczyłeś błogosławić rodzinnej wspólnocie, którą założyli Twoi słudzy Krystyna i Kazimierz, aby była obrazem jedności Chrystusa i Kościoła. Wejrzyj na nich dzisiaj łaskawie i skoro podtrzymywałeś ich wspólnotę w radościach i trudach życia, nadal umacniaj ich małżeńskie przymierze, pomnażaj ich miłość, utrwalaj między nimi więź pokoju, aby razem z gronem dzieci, które ich otaczają, cieszyli się zawsze Twoim błogosławieństwem. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio