18.05.2011
Ks. Jerzy - wierny Bogu i ludziom do końca


Ks. Jerzy swoim nauczaniem na comiesięcznej Mszy świętej za Ojczyznę, a przede wszystkim przykładem kapłańskiego życia i posługiwania głosił wielkie narodowe rekolekcje. Jego świadectwo wiary i miłości Boga, Kościoła i Ojczyzny, uwieńczone śmiercią męczeńską, ciągle świeci pełnym blaskiem - jak krzyż na tamie we Włocławku - i wskazuje drogę kolejnym pokoleniom Polaków.

Ks. Abp Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski, pisze: „W niespełna 26 lat po męczeńskiej śmierci ks. Jerzego Popiełuszki Boża Opatrzność odpowiada na prośbę, jaką w październiku 1984 r. wypełniona była cała Polska. W kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu zawisł wówczas olbrzymi napis: „Boże, wróć nam Księdza Jerzego”. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że Ksiądz Jerzy został już zamordowany, i ta modlitwa wznosiła się wówczas do Boga z serc milionów Polaków. Otóż takie są obyczaje Boga naszego, że nawet kiedy nam się wydaje, że nasze modlitwy do Niego nie dochodzą, On wysłuchuje nas niewyobrażalnie więcej, niż Go prosimy. Również naszą modlitwę o powrót Księdza Jerzego Bóg wysłuchał w sposób przekraczający ówczesne oczekiwania. W dniu dzisiejszym ks. Jerzy Popiełuszko – męczennik, niezłomny obrońca ludzkiej godności, zamordowany z nienawiści do wiary i Kościoła – zostaje beatyfikowany i w ten sposób wraca do nas już na zawsze.

(…) Kiedy pod koniec sierpnia 1980 r. strajkujący hutnicy z Huty Warszawa poprosili Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego o przysłanie kapłana, który odprawiłby im Mszę świętą, Prymas posłał tam ks. Popiełuszkę, serdecznie przykazując mu, ażeby przestrzegał strajkujących przed duchem zemsty i nienawiści. Można powiedzieć, że wybór ks. Jerzego do tej posługi był jakby przypadkowy, a w rzeczywistości jakżeż opatrznościowy! Duszpasterz  okazał się osobowością tak niezwykłą, że wkrótce stał się żywym znakiem nadziei dla milionów Polaków, szczególnie spragnionych prawdy, wolności, moralnej jasności oraz zwyczajnego szacunku dla człowieka. Msze święte za Ojczyznę, które ksiądz Jerzy odprawiał w kościele świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu i w wielu miejscach Polski, gromadziły wiernych na modlitwie i słuchaniu słowa Bożego. Jego proste, napełnione duchem Ewangelii, spokojne, a jednocześnie żarliwe pouczenia przyjmowaliśmy wtedy tak, jak spieczona ziemia przyjmuje wodę. Umiał Ksiądz Jerzy przekonywać, że w jedności z Bogiem i Kościołem jesteśmy silni, nawet wtedy, kiedy nas biją, i że zło tylko dobrem da się zwyciężyć.

On sam umiał uszanować każdego, kto do niego przychodził. A przychodzili do niego zarówno ludzie prości, jak i tacy, których nazwiska już za życia znalazły się w encyklopediach, zarówno wierzący, jak niewierzący. Ks. Jerzy starał się każdego wysłuchać, w miarę możliwości zrozumieć, dodać otuchy, niczego nie narzucać, wychodzić naprzeciw inicjatywom, z jakimi ludzie do niego przychodzili. Niewątpliwie był człowiekiem dialogu i będzie dla nas wzorem dobrych relacji między księdzem i świeckimi. W duchowej przestrzeni, jaką tworzył wokół siebie, wielu niewierzących odnalazło Boga, wielu po kilkudziesięciu latach nawracało się i przystępowało do sakramentu pokuty.

Męczeństwo uwieńczyło bezmiar prześladowań, jakie przyszło mu znosić. Boża Opatrzność, która nawet ze zła potrafi wyprowadzić dobro, dopuściła, że nienawiść osiągnęła w końcu swój cel. 19 października 1984 r. Ksiądz Jerzy został bestialsko zamordowany. Tego wieczoru odprawił jeszcze swoją ostatnią w życiu Mszę świętą w kościele Pięciu Pierwszych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy. Ostatnie słowa, jakie wtedy wypowiedział publicznie, brzmiały: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy”. Kościół przez posługę papieża Benedykta XVI uznał tę śmierć jako męczeństwo za wiarę, za Kościół i w obronie godności człowieka. Mamy więc nowego błogosławionego męczennika.

Męczennicy są Kościołowi potrzebni, są świadkami, że miłość jest mocniejsza niż nienawiść. Są, jak napisał Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor, stróżami „granicy między dobrem i złem”. Niektórych zaś męczenników Bóg sobie wybiera, ażeby przez nich przypomnieć nam, że to On jest Panem całej ludzkiej historii. Ksiądz Jerzy Popiełuszko był takim stróżem granicy między dobrem a złem w swoich czasach. Bronił jasnej granicy między prawdą a kłamstwem. Takiego patrona i stróża wartości także dzisiaj nam potrzeba. Niech nowy błogosławiony będzie orędownikiem wspierającym nas u Boga, kiedy troszczymy się o prawdę, przeciwstawiając się relatywizmowi i zakłamaniu. Niech wyprasza dar jedności w tych wszystkich sprawach naszej Ojczyzny, których nie da się naprawić gdy ludzie są przeciw sobie. Dzisiaj Polsce potrzeba solidarnej jedności i współpracy. Niech ksiądz Jerzy będzie orędownikiem dla wszystkich sprawujących władzę. Niech jednoczy Polaków wokół troski o Ojczyznę, o rozwój rodziny, o właściwą edukację i o inne najważniejsze wartości. Niech wyprasza Bożą pomoc dla tych, którzy widzą dobro Polski nie w perspektywie tylko kilku miesięcy, do następnych wyborów, ale w perspektywie wielu dziesiątków lat, a nawet wieczności”.

Biskup Piotr Libera z Płocka podkreśla, że „ksiądz Popiełuszko głosząc prawdę, broniąc prawdy, nikogo nie niszczył, nie potępiał, nie skazywał, nie spisywał na straty. On prawdą leczył, podnosił i oczyszczał. Pamiętajmy o tym jako spadkobiercy testamentu polskiego kapłana - męczennika i nie zapominajmy o tym w codziennych zmaganiach o prawdę: prawdę o sobie, prawdę o drugim człowieku, prawdę o Polsce”.

Legat papieski JE ks. abp. Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. beatyfikacyjnej ks. Jerzego Popiełuszki, powiedział:

„Jego wiara miała wpływ na innych. "Bardzo często - zwraca uwagę jeden ze świadków - Jego spotkania z ludźmi stawały się okazją do modlitwy (...). Starał się widzieć wszystkie swoje sprawy oczyma wiary".

Była też niezłomna i promieniowała w środowiskach oraz w osobach, które spotykał: "Wiara - dodaje ks. bp Miziołek - nie była w nim czymś dodatkowym, uzupełniającym, lecz stawała się miarą wszystkich jego czynów".

Bardzo wzruszające jest świadectwo mamy naszego Błogosławionego, pani Marianny Popiełuszko: "Mój syn, Ksiądz Jerzy, był przez całe życie człowiekiem głęboko wierzącym... Kiedy służył w wojsku, odmawiał Różaniec pomimo zakazu dowódcy. Nigdy nie słyszałam, by żalił się na Pana Boga. Starał się przyjmować wyrządzane nieprzyjemności w duchu wiary i z miłości do Pana Boga".

"W Jego życiu - stwierdza kolejny świadek - nie zauważyłem antypatii w stosunku do osób czy nienawiści w odniesieniu do oprawców. W kazaniach wzywał do zgody. Jego dewizą były słowa św. Pawła: 'Zło dobrem zwyciężaj'".

Nasz Błogosławiony - w kazaniu wygłoszonym w marcu 1983 roku - w taki sposób zachęcał wiernych: "Bądźmy więc silni miłością, modląc się za braci błądzących, nie potępiając nikogo, a piętnując i demaskując zło. Prośmy słowami Chrystusa, jako Jego wyznawcy, które On wypowiedział na krzyżu: 'Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią' (Łk 23, 34). A nam daj, Chryste, większą wrażliwość na działanie miłości niż siły i nienawiści".

Był świadomy, że zło dyktatury miało swoje źródło w szatanie, dlatego więc zachęcał, aby zło zwyciężać dobrem i łaską Bożą: "Zło może zwyciężyć tylko ten, kto jest pełen dobroci".

Mówił: "Chrześcijaninowi nie może wystarczyć jedynie potępienie zła, kłamstwa, nikczemności, przemocy, nienawiści, zniewolenia; on sam musi być autentycznym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości".

Zło, niosące ze sobą przemoc, jest znakiem słabości i bezużyteczności. Natomiast dobro zwycięża i rozszerza się siłą swojej słodyczy, współczucia i miłości.

Ustroje polityczne przemijają tak jak letnie burze, pozostawiając jedynie zniszczenia, podczas gdy Kościół wraz ze swoimi synami pozostaje, aby wspomagać ludzkość darem nieograniczonej miłości”.

Ks. Bp. Edward Frankowski z Sandomierza mówi: „Błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko wyrażał wszystko to, o czym ludzie bali się powiedzieć. On mówił w ich imieniu bez lęku. Jego osobowość, klarowna postawa kapłana Chrystusowego tak bardzo oddziaływała na masy, że nie patrząc na zagrożenia związane z ustrojem, ludzie szli za swoim Pasterzem. Wiemy, że gromadzili się przy Nim robotnicy, pracownicy służby zdrowia, młodzież. On miał szczerą, wyraźną osobowość. Dobroć, troska, charyzmat przyciągały tłumy i wyzwalały w nich odwagę, chęć przemian, wyjścia ze zniewolenia, wiarę w zwycięstwo. (…) Powiedzmy to dziś wprost - w czasie dwóch godzin Mszy św. za Ojczyznę przy ks. Jerzym była wolna Polska! On był symbolem wolności, symbolem wolnej Polski. (…) Ksiądz Jerzy miał wyjątkowy dar mówienia w sposób pełen miłości. Dla mnie był kimś wielkim. Byłem zachwycony Jego postawą, Jego słowami. Czułem jakby za Jego przyczyną wschodziła jakaś jutrzenka wolności. Czułem, że on doprowadzi nas do wolności, do zwycięstwa w walce z komunizmem. Cieszyłem się, że przy tak młodym, przejrzystym, Chrystusowym Kapłanie gromadzi się wielu ludzi, którzy pragną wolności. Miałem nadzieję... A kiedy dowiedziałem się, że został zabity przez komunistów, wiedziałem od samego początku, iż jest męczennikiem za wiarę, że jego ofiara przyniesie Polsce i Kościołowi zwycięstwo. (…) Kiedyś, przed laty, Pan Bóg dał nam znak ks. Jerzego, Jego męczeńską śmierć. Dziś daje nam kolejne znaki - ogromną tragedię pod Smoleńskiem z 10 kwietnia, teraz ogromne powodzie w całej Polsce. Myślę, że chce w ten sposób nam coś przekazać, wpłynąć na naszą wyobraźnię. Nie jest dziś tajemnicą, że dziś wielu Polaków, ale nie tylko Polaków, bo podobnie dzieje się na całym świecie, odeszło od Pana Boga, od Jego przykazań. I Bóg domaga się, żebyśmy wrócili do Niego, do Dekalogu, żebyśmy przeprosili, żebyśmy dokonali ekspiacji. Beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki nakłada się niejako na te bolesne wydarzenia. Przykład Błogosławionego Kapłana mówi, że trzeba nam dziś iść jak On, że musimy być konsekwentni w swojej wierze, żebyśmy przezwyciężali zło dobrem. Myślę, że ta beatyfikacja to dla nas taka jutrzenka, dzień nadziei... Marzy mi się, że z ks. Jerzego zaczną czerpać wzór młodzi kapłani i będą jak On odważnie, z pełnym oddaniem i zaangażowaniem głosić ludziom Chrystusa. Wierni na pewno to docenią, będą wdzięczni za taką postawę. Dziś powódź, która tak dotkliwie dotknęła Sandomierz, gdzie mieszkam, uświadamia mi, że najpierw trzeba odbudować dom swojego wnętrza, własnego sumienia, a dopiero później ten dom materialny. Bo muł zgromadził się w naszych wrażliwych sercach... Na nic zatem są nam dobra materialne... Trzeba, by zalała nas dziś wielka fala dobroci i miłości. Polacy potrafią być wrażliwi, dobrzy, solidarni. Ksiądz Jerzy właśnie dziś jest dla nas drogowskazem i pokazuje, że właśnie w takiej wielkiej jedności i trosce o dobro Ojczyzny powinniśmy żyć, żeby zasłużyć na Boże błogosławieństwo”.

Drodzy bracia i siostry, opiece i wstawiennictwu ks. Jerzego zawierzamy dzisiaj wszystkie polskie sprawy, a szczególnie naszych Rodaków dotkniętych dramatem powodzi. Niech przykład tego pasterza i brata wszystkich ludzi otwiera nasze serca na cierpienia i potrzeby bliźnich.

Tak jak ks. Jerzy, bądźmy wiernymi świadkami Chrystusa, który do końca nas umiłował. Bądźmy świadkami tej miłości, która nieustannie pochyla się nad ludzką słabością i cierpieniem, współweseli się z prawdą, nie pamięta złego, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma, wszystkich jednoczy i nigdy nie ustaje (por. 1Kor 13, 1-13).

 

Błogosławiony Męczenniku, Księże Jerzy!

Twoje życie i męczeństwo przywodzi nam na pamięć rzesze ludzi, którzy w trudnych czasach otaczali ołtarz, by modlić się za potrzebujących, cierpiących i poszukujących nadziei na lepsze jutro.

Jako kapłan wskazywałeś ludziom dobro, które winno być zawsze celem dążeń, wypełnieniem prawa miłości Boga i bliźniego. Umocnieni Twoim nauczaniem, prosimy Cię, nasz nowy Orędowniku, o Twoje wstawiennictwo u Boga, byśmy umieli wyzwalać się od zła i nienawiści.

Prosimy Ciebie, który sam doświadczyłeś w chwili męczeństwa okrucieństwa wód wiślanych, otwórz serca rodaków na potrzeby oczekujących pomocy w dniach katastrofy powodzi.

Uproś nam u Boga dar pogody, byśmy mogli bezpiecznie żyć na naszej ziemi. Wypraszaj rządzącym łaskę odpowiedzialności za podejmowane decyzje, które winny mieć na uwadze przede wszystkim dobro społeczności, której służą.
Uproś wspólnocie narodu polskiego łaskę jedności i solidarności w życiu rodzinnym i społecznym.

Niech za Twoim przykładem wszyscy uczą się, jak miłować każdego człowieka – a Ty przyczyniaj się u Pana do kształtowania naszych sumień, by kierowały się zasadą: Zło dobrem zwyciężaj! Amen” (modlitwę ułożył Ks. Ireneusz Skubiś).


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio