Modlitwa
Od
początku objawień Królowa Pokoju zachęcała ludzi do modlitwy, mówiąc: „Drogie dzieci! Bez modlitwy nie ma
pokoju” (6.09.1984). „Dlatego
módlcie się, módlcie się, gdyż modlitwa stanowi fundament waszego pokoju.
Otwórzcie swoje serca i dajcie czas Bogu, by stał się On waszym
przyjacielem. Gdy zawrzecie przyjaźń z Bogiem, żadna burza jej nie
zniszczy” (25.06.1997).
Ojciec
Jozo w prosty sposób ukazuje znaczenie miejsca na modlitwę w naszych domach. „Stwórzcie ten ołtarzyk rodzinny” – mówi.
„Postawcie na nim krzyż z Jezusem. A obok krzyża postawcie
wizerunek Jego Matki. Ukrzyżowany Chrystus dał nam Maryję za Matkę. Na swoim
domowym ołtarzyku połóż też Biblię i różaniec. Niech on pozostanie jako twoje
świadectwo, znak dla twego dziecka, w jaki sposób Kościół pozostał wierny, w
jaki sposób walczył. Postaw też na tym ołtarzyku wodę święconą i pokrop nią
często swoją rodzinę i swój dom. Abyś czuł się pod ochroną płaszcza Matki
Bożej, ty i twoja rodzina. W ten sposób twoja rodzina stanie się twierdzą,
stanie się górą Tabor, na której Bóg mówi”.
„Odmawiajcie co wieczór różaniec” – mówi Matka Boża.
„Zapraszajcie wszystkich do modlitwy rożańcowej”.
„Proszę rodziny w parafii, by odmawiały
wspólnie różaniec”.
„Pragnę, by różaniec stał się dla was
życiem. Módlcie się i miejcie go zawsze pod ręką”.
„Wszystkie wasze modlitwy głęboko Mnie
wzruszają, zwłaszcza codzienny różaniec”.
„Módlcie się, ale nie z przyzwyczajenia.
Modlitwa powinna być źródłem szczęścia. Powinniście żyć modlitwą. Odmawiajcie
różaniec powoli, rozmyślając”.
„Różaniec nie ma być dekoracją
mieszkania, choć wielu osobom służy tylko do tego. Mówcie wszystkim, aby go
odmawiali”.
„Jeżeli się modlicie szatan nie może wam
nic zaszkodzić, ponieważ jesteście dziećmi Bożymi i Bóg nad wami czuwa. Módlcie
się i niech różaniec zawsze będzie w waszych rękach, jako znak dla szatana, że
do Mnie należycie”.
„Drogie dzieci! Dziś wzywam was, byście
zaczęli z żywą wiarą odmawiać różaniec. W ten sposób będę mogła wam pomóc. Wy,
drogie dzieci, pragniecie otrzymywać łaski, ale nie modlicie się. Ja wam nie
mogę pomóc, gdyż wy nic nie robicie w tym kierunku. Drogie dzieci, wzywam was,
żebyście odmawiali różaniec i żeby różaniec był dla was obowiązkiem, który
będziecie wypełniać z radością. W ten sposób zrozumiecie, dlaczego tak długo
jestem z wami. Pragnę was nauczyć modlić się. Dziękuję, że odpowiedzieliście na
moje wezwanie.”.
Ojciec
Slavko Barbarić, pisze:
„Modlitwa
jest spotkaniem z Bogiem. To jest spotkanie z Ojcem, który kocha,
przebacza, który jest miłosierny i troskliwy, który nie chce śmierci
swoich dzieci, lecz pragnie dla nich pełni życia.
Modlitwa oznacza przyjaźń z Ojcem, z Jezusem w Duchu
Świętym. Oznacza zanurzenie duszy w miłości Bożej i Bożym pokoju. To
jest droga, na której człowiek modlący się odnawia siebie i staje się
zdolny do życia godnego dziecka Bożego. To jest czas, gdy dusza wypełnia się
siłą w walce przeciwko złu w sobie i wokół siebie. Modlitwa jest
warunkiem duchowego życia, tak jak jedzenie i picie są warunkami życia
cielesnego.
Pewnego razu ktoś zapytał matkę Teresę z Kalkuty, co trzeba czynić,
aby lepiej się modlić. Odpowiedziała krótko i prosto: – Módl się więcej.
Modlić się więcej to jest decyzja każdego z nas, a modlić się lepiej,
to jest łaska dana tym, którzy modlą się więcej.
Matka Boża pragnęła, abyśmy modlili się sercem, to znaczy modlili się
z miłością. Wielu ludzi skarży się, że nie mają czasu na modlitwę.
Jakkolwiek chcielibyśmy się tłumaczyć, zapomnieliśmy, że czas nie jest
problemem. Nie trzeba przedłużać dnia, aby znaleźć trochę czasu na modlitwę,
gdyż kluczem czasu na modlitwę nie są godziny w ciągu dnia, ale miłość.
Wszyscy doświadczyliśmy, że mamy czas dla tego, kto nie jest nam obojętny,
a nie mamy czasu dla tego, kogo nie kochamy”.
7 października 1997 roku, w
święto M.B.Różańcowej, byłem z grupą pielgrzymów w Medjugorie. O.Slavko
przypomniał nam orędzie Maryi o modlitwie sercem. Powiedział wtedy: „Dzisiaj
jest święto Różańca, o który prosi Matka Boża. Dla tego kto nie ma miłości, to
jest 150 Zdrowaś Maryjo, 15 Ojcze nasz, 15 Chwała Ojcu, 15 O mój Jezu wybacz
nam nasze grzechy. A w kim jest miłość, dla niego to znaczy: być z Maryją i z
Jezusem w radości, w smutku i w chwale. Czyli różaniec to znaczy: być z Jezusem
i z Maryją. W prosty sposób. I jeżeli towarzyszy temu miłość, to jest to bardzo
piękne”.
„Jeden z proboszczy
powiedział mi, jak przygotowywał jedną parę młodych do ślubu. Mówił im wtedy o
modlitwie, o tym, że muszą się wspólnie modlić. I powiedział im wtedy o
różańcu. Wtedy ta dziewczyna powiedziała:
- „Różaniec to będzie troche nudne, bo 50 razy trzeba
będzie powtórzyć to samo”.
I wtedy ten proboszcz
zapytał:
- „A kim jest ten młody człowiek tutaj koło Ciebie?”
A ona:
- „Ojcze, przecież to jest mój narzeczony!”.
- „A czy on Cię kocha?”
- „Kocha mnie”
- „Ale skąd o tym wiesz?”
- „No przecież mówi mi: Kocham Cię!”
- „A jak Ci powie dwa razy, że Cię kocha?”
- „Nawet jeżeli mi powie 50 razy, że mnie kocha, to
też mi nie jest nudno”.
Wtedy zrozumiała co to
znaczy różaniec. Jeżeli kochamy, jeżeli mamy miłość, to wtedy znaczy żeby być
wspólnie z Jezusem i Maryją. A jeżeli nie mamy miłości, to wtedy tylko liczymy:
150, 15, 15... Ale widzicie, Maryja modli się za nas, abyśmy otrzymali te
miłość. I to jest z pewnością największa łaska, którą Bóg tutaj daje, że ludzie
zaczynają się modlić. Gdyż wielu tutaj odczuło, że modlitwa to jest naprawdę
przebywanie z Bogiem i że modlitwa daje pokój”.
Modlitwa, jak mówi św.
Teresa z Avilla, to miłosne przebywanie i rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas
miłuje. Maryja wzywa nas do modlitwy sercem i modli się z nami i za nami.
W jednym z orędzi Matka
Boża powiedziała: „Dziś również raduję się z wami i wzywam was do modlitwy
sercem... Pragnę, by serca moje, Jezusa i wasze przemieniły się w jedno serce
miłości i pokoju” (lipiec 1999)
18 marca 1992 roku nasza
Pani z Medjugorie powiedziała do Mirjany: „Drogie dzieci! Teraz bardziej niż
kiedykolwiek potrzebuje waszych modlitw. Błagam was, weźcie różaniec w ręce,
teraz bardziej niż kiedykolwiek. Mocno go ściskajcie i módlcie się z całego
serca w tych trudnych czasach. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje
wezwanie”.
Mieszkańcy parafii św.
Jakuba w Medjugorie z coraz większą gorliwością zaczęli odpowiadać na Jej
wezwanie. „Modliliśmy się całymi nocami” – wspomina dawny proboszcz
parafii, ojciec Jozo Zovko – „ludzie rozgłaszali wezwanie Pani do modlitwy
i sami coraz więcej modlili się we własnych domach”. Matka Boża wciąż jednak nie była z ich modlitwy
zadowolona. Najpierw powiedziała przez widzących: „Kiedy się modlicie, nie módlcie się wargami, módlcie się sercem!”
A potem, kiedy ludzie dali Jej znać, że nie wiedzą o co chodzi,
wyjaśniła: „Dzisiaj przed modlitwą niech
każdy przebaczy swojemu sąsiadowi. Niech każdy znajdzie w sercu wszystkich
swoich nieprzyjaciół i niech przedstawi ich Ojcu z radością. Niech
modli się za nich, niech życzy im pełni radości i błogosławieństwa Bożego”.
Kiedy proboszcz przekazał słowa Maryi ludziom zgromadzonym na modlitwie
i poprosił, aby ci, którzy je zrozumieli, podnieśli ręce, w kościele
zapadła głucha cisza. Sam ksiądz nie wiedział bardzo jak wybrnąć
z kłopotliwej sytuacji. W końcu przyszła mu myśl, aby zaproponować
cichą modlitwę o dar przebaczenia. Po kilkunastu minutach milczenia
zdarzyło się coś, co ojciec Jozo nazwał największym cudem, jaki widział
w Medjugorie. Sam pisze o tym w ten sposób:
„W
pewnym momencie w środku kościoła jeden mężczyzna krzyknął z całej
siły: «Jezu, przebaczyłem!» Krzyknął i zaczął gorzko płakać, a my
wraz z nim robiliśmy to samo. Możecie sobie wyobrazić tysiące ludzi
płaczących i tysiące modlących się: «Jezu, przebaczyłem, przebacz
i Ty mnie!» Każdy szukał dłoni, aby ją uścisnąć i powiedzieć:
«Przebacz mi». Trwało to długi czas, a potem odmawialiśmy różaniec. Była
to niezapomniana modlitwa... potem odprawiliśmy Mszę świętą – czuliśmy się tak,
jakbyśmy byli na Wieczerzy z Jezusem. To wydarzenie odmieniło całą
parafię. Ludzie, którzy byli dla siebie bardzo wrodzy, zaczynali ze sobą
rozmawiać, stawali się sobie bliscy jak bracia”.
To
wydarzenie przypomina nam słowa Chrystusa z Ewangelii: Jeśli więc
przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś
przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź
i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!
(Mt 5,23-24).
Ojciec
Slavko, mówi: „Prawdziwy pokój może
przyjść jedynie z serca, które jest pojednane z Bogiem, które
wybacza, kocha, staje się miłosierne i delikatne, które jest gotowe
chronić dobro i walczyć z tym, co złe i niszczące. Dopóki gotowi
jesteśmy oddawać oko za oko, ranę za ranę, grób za grób, nie może nadejść ten
upragniony pokój, za którym tęsknimy. Jest wiele przyczyn, z powodu
których twierdzimy, że nie możemy przebaczyć, bo rany są głębokie, a wróg
jest niegodny naszego przebaczenia i miłości, ale nie możemy mieć pokoju
bez wewnętrznego uzdrowienia przez przebaczenie”.
Eucharystia
Msza
święta jest głównym, centralnym, najbardziej uroczystym punktem wieczornego
programu modlitewnego w sanktuarium Królowej Pokoju w Medjugorie. Pielgrzymi z
całego świata jednoczą się przy ołtarzu Chrystusowej Ofiary, jako jedna rodzina
dzieci Bożych.
Matka
Boża mówi: „Drogie dzieci! Pragnę was
wezwać do przeżywania Mszy świętej. Jest wielu, którzy odczuwają jej piękno,
lecz są i tacy, którzy niechętnie przychodzą. Przeżywajcie świadomie Mszę
świętą i niech przybycie na nią będzie dla was radosne. Z miłością przychodźcie
i przeżywajcie Mszę świętą” (3 kwietnia 1986). „Pragnę, aby Msza święta była dla was prezentem dnia. Oczekujcie jej,
pragnijcie, by się zaczęła. Podczas Mszy świętej sam Jezus daje wam siebie.
Wyczekujcie wiec chwili, w której zostaniecie oczyszczeni. Jeśli ludzie
uczestniczą we Mszy świętej obojętnie, to wracają do domów zimni i z pustym
sercem”. „Kiedy idziecie na Mszę
świętą już w czasie drogi powinniście przygotować się. Powinniście przyjmować
Komunię świętą z otwartym, czystym sercem; nie opuszczajcie kościoła bez
odpowiedniego dziękczynienia” (październik 1984). „Chcę, by Msza święta stała się dla was doświadczeniem Boga” (16
maja 1985). „Starajcie się wejść w głębię
Mszy świętej, tak jak się powinno” (1 czerwca 1985). „Wielu na Mszę świętą przychodzi regularnie, mimo niepogody, bo Mnie
kochają i chcą w szczególny sposób okazać swoją miłość. Od was żądam, byście Mi
okazali miłość przychodząc na Mszę świętą, a Pan obficie was wynagrodzi”
(21 listopada 1985).
Maryja wzywa również do adoracji Jezusa
Eucharystycznego: „Drogie dzieci! Dziś
wzywam was do rozmiłowania się w Przenajświętszym Sakramencie. Adorujcie Go w
waszych parafiach, a będziecie zjednoczeni z całym światem. Jezus stanie się
dla was przyjacielem i nie będziecie mówić o Nim, jak o kimś ledwie poznanym.
Zjednoczenie z Nim będzie dla was radością i staniecie się świadkami Jezusowej
miłości, jaką ma dla każdego stworzenia. Drogie dzieci, kiedy adorujecie
Jezusa, jesteście również blisko Mnie” (25 września 1995). „Ja jestem zawsze obecna, kiedy wierzący
oddają Mu cześć. Wtedy otrzymują wyjątkowe łaski” (15 marca 1984).
Ojciec
Jozo opowiada: „Pewien pielgrzym przyniósł
mi kiedyś figurkę, która jest symbolem. Jest to figurka Matki Najświętszej;
ręką wskazuje Ona na swe serce. Serca jednak
nie widać, gdyż w miejscu serca znajduje się Hostia – to Eucharystia
jest sercem Maryi! Maryja zawsze przychodzi, nie dla siebie, ale, aby
przedstawić nam Eucharystię, Chleb Życia”.
Wymownie
przypominają o tym słowa Matki Bożej przekazane przez jedną z widzących: „Gdybyście mieli wybrać: być świadkami
Mojego objawienia lub iść na Mszę świętą, wybierzcie zawsze Mszę świętą”.
To co najpiękniejsze i najtrudniejsze
Królowa
Pokoju w Medjugorie prowadzi nas do źródła życia i miłości, o którym święty Jan
Apostoł pisze: „W tym objawiła się miłość
Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli
dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że
On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze
grzechy” (1J 4,9-10).
Od
2 sierpnia 1987 roku Matka Boża modli się razem z Mirjaną za
niewierzących. Matka Boża jednak nigdy nie używa słowa „niewierzący”, zawsze
mówi „o tych, którzy nie doświadczyli jeszcze Bożej miłości”. I to
powtarza się każdego drugiego dnia miesiąca. Celem tej modlitwy jest
doświadczenie miłości Bożej, wyrażone przez Apostoła w słowach: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaka Bóg
ma ku nam. Bóg jest miłością. (...) My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy
nas umiłował” (1J 4,16.19).
Mirjana,
kiedy zwraca się do pielgrzymów mówi w ten sposób:
„Gdybyście
widzieli łzy w oczach Matki Bożej, kiedy mówi o swoich dzieciach,
które nie mają doświadczenia miłości Bożej, od razu, natychmiast byście zaczęli
modlić się z Nią. (...)
Wierzę, iż Gospa pragnie w ten sposób
przekonać, jak ważną rzeczą jest w tych czasach ostatecznych rozstrzygnięć –
jak je nazywa – modlić się za naszych braci i siostry, którzy nie mieli jeszcze
szczęścia, tak jak my, doznać Bożej miłości”.
Ojciec
Slavko Barbarić podkreśla, że: „Niewierzącymi
w tej modlitwie nie są ci, którzy nie wiedzą o istnieniu Boga, ale
ci, którzy wiedzą, że Bóg istnieje, znają Jego słowo, ale nie mają siły, aby
żyć wedle tego słowa, gdyż brakuje im doświadczenia Bożej miłości. Dlatego też
intencja modlitwy za niewierzących jest to prawdziwie intencja
o doświadczenie Bożej miłości. Gdyż wszyscy dobrze wiemy, że jeżeli
człowiek coś kocha, wtedy on znajdzie siłę i będzie robił to, co chce ta
osoba, którą on kocha.
Maryja
nie osądza nas, że nie ma w nas wystarczająco miłości. Ale modli się
z jedną z wizjonerek i wzywa nas wszystkich, abyśmy się również
modlili. Byśmy się modlili o doświadczenie Bożej miłości. Gdyż miłość jest
ostatnim warunkiem pokoju. I tego ponownie powinniśmy się wszyscy nauczyć.
To jest to, czego powinni się nauczyć wszyscy: politycy, dyplomaci
i żołnierze.
W czasie wojny w naszej ojczyźnie, w Chorwacji, obserwowaliśmy
tych, którzy zbierali się poszukując rozwiązań pokojowych. Wielokrotnie byliśmy
rozczarowani, gdyż widzieliśmy, że nie znajdują żadnego rozwiązania pokojowego.
Dlatego, że brakowało miłości. Przypominam sobie jednego człowieka, który
powiedział: – Należałoby zebrać tylko dwie matki, które mają swoich synów na
froncie, po przeciwnych stronach, one na pewno znalazłyby zaraz rozwiązanie.
Dzisiaj mamy wystarczającą ilość wiedzy, wystarczającą siłę. Mamy wystarczającą
ilość wszelakich komisji, mamy wszystko, mamy teraz również demokrację
i wolność. Maryja modli się o to żebyśmy w naszym sercu mieli
doświadczenie Bożej miłości. Gdyż bez doświadczenia Bożej miłości nie będziemy
zdolni, aby żyć pokojem. Sami widzicie i wiecie, jak wiele przemocy panuje
na świecie, nawet jeżeli nie ma wojny, i tak przemoc panuje. Przemoc się
szerzy. I nie zatrzymuje się jedynie na życiu już istniejącym, ale
przesuwa się nawet na życie nienarodzone. Bez miłości przemocy nie można
opanować. Bez miłości pokój nie może wrócić do serca.
Dlatego
Bracia i Siostry, tak ważne jest pojąć, że potrzeba nam miłości, aby pokój
mógł powrócić (...). Maryja prosi nas, abyśmy się modlili o doświadczenie
miłości, które da nam siłę, abyśmy wybaczali (...) I to jest jedyna droga
do pokoju (...). Prośmy dziś Boga, abyśmy wierzyli w Jego miłość. Gdyż On
kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, byśmy byli lepsi. Byśmy i my
zdecydowali się kochać ludzi takimi, jakimi oni są, byśmy im pomogli, aby byli
lepsi. A nasz egoizm często nas oszukuje. Chcemy, aby ludzie najpierw byli
dobrzy, a potem my będziemy ich kochać. A to jest egoizm. Prośmy,
żeby Bóg wyzwolił nas od tego, żebyśmy całym sercem mogli życzyć drugiej osobie
dobra, tak samo jak i Jezus życzy nam dobra w trakcie Mszy świętej.
Gdyż On oddaje za nas swoje życie”.
Matka
Boża mówi: „Przede wszystkim pragnę, abyście ofiarowali modlitwy za moje
dzieci, które nie znają mojej miłości ani miłości mojego Syna. Pomóżcie poznać
im tę miłość. Pomóżcie Mi jako Matce każdego z was. (...) Nie
narzucajcie niewierzącym swojej wiary. Pokazujcie im wiarę swoim przykładem
i módlcie się za nich. (...) Módlcie się szczególnie za tych,
którzy nie poznali miłości Bożej i nie szukają Boga. Bądźcie moimi
wyciągniętymi rękami...”.
Bracia
i Siostry! Maryja pragnie byśmy stali się narzędziami Jej macierzyńskiego
miłosierdzia.
Podczas
jednego z objawień widząca Marija Pavlović zapytała Matkę Bożą: – Maryjo,
czy masz coś konkretnie dla mnie do przekazania? Usłyszała wtedy
odpowiedź: – Daję ci swoją miłość, abyś nią obdzielała innych!
O.
Slavko Barbarić wspomina: „Pewnego
razu zapytałem tę samą widzącą, które z orędzi uważa za najbardziej
trudne, a zarazem najpiękniejsze. Po krótkim namyśle przytoczyła swoje
pytanie i odpowiedź, jaką wtedy otrzymała od Matki Bożej.
Drążyłem
dalej, pragnąc dowiedzieć się, dlaczego właśnie to przesłanie uważa za
najtrudniejsze i najpiękniejsze. Widząca odpowiedziała: «Doświadczenie
piękna miłości Matki Bożej i zyskanie pewności, że ta miłość jest tobie
podarowana, jest czymś najpiękniejszym w życiu. Lecz kiedy ja sama próbuję
kochać innych i dać tę miłość innym, wtedy czuję jak bardzo jest to
trudne. W świetle wszechogarniającej matczynej miłości często odczuwam
zawstydzenie z powodu mojej, tak bardzo niedostatecznej, miłości».
- Co więc możemy uczynić? – zapytałem. – «Ja codziennie modlę się
o coraz większe otwarcie się na miłość Matki Bożej, abym mogła przekazywać
ją innym, aby i oni mogli tę miłość odczuć i dalej ją przekazywać. My
nie potrafimy kochać się wzajemnie, a to jest znak, że jesteśmy bardzo
oddaleni od miłości Bożej. Im bliżej będziemy Bożej miłości, tym łatwiejsze
stanie się nasze życie, a sami staniemy się świadectwem dla innych».
Wierzę, że dla nas wszystkich nie ma innej, lepszej drogi niż codzienna
modlitwa o dar miłości, abyśmy mogli przeżyć to, co najpiękniejsze
i abyśmy mogli zrealizować to, co w życiu najtrudniejsze” (por.
O. Slavko Barbarić, Szkoła miłości. Wydawnictwo m, Kraków 2002,
s.16).
Post
W
czasie wojny domowej w byłej Jugosławii na początku lat dziewięćdziesiątych
padły z ust Matki Bożej słowa, które obiegły świat: „TyIko modlitwą i postem można wstrzymać wojnę” (25.04.1992).
Wiele dzienników katolickich wydrukowało to zdanie dużymi literami, często na
pierwszych stronach. Miesiąc po wybuchu wojny na Bałkanach, Maryja powiedziała:
„Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was,
abyście modlili się o pokój. W tym czasie pokój jest
w szczególny sposób zagrożony i ja żądam od was, abyście odnowili
post i modlitwę w waszych rodzinach” (25.07.1991).
Po
trzech miesiącach krwawej wojny powiedziała: „Szatan teraz jak nigdy dotąd chce pokazać światu swoje haniebne
oblicze i oszukać jak najwięcej ludzi na drodze śmierci i grzechu” (25.09.1991). „Szatana
możecie całkowicie rozbroić poprzez post i modlitwę” (31.12.1982).
Jak
zapewnia nas sam Chrystus w swojej Ewangelii, post i modlitwa, to
najskuteczniejszy oręż do walki ze złym duchem, to najlepszy sposób rozbrojenia
demona wojny i śmierci. Maryja przypomina w Medjugorie
starochrześcijańską praktykę surowego postu o chlebie i wodzie
w środy i piątki. Matka Boża dziękuje za każdy najmniejszy krok
w tym kierunku, za każdy gest ofiarnej miłości. Ten post ma płynąć
z serca pokornego i skruszonego, w którym dokonuje się autentyczna
wewnętrzna przemiana.
Ojciec
Slavko, przypominając zapomnianą przez wielu praktykę i sens postu, z właściwą
sobie nutą humoru, stwierdza: „Post dla
życia duchowego jest jak druga noga. Modlitwa jest pierwszą nogą, a post drugą.
Muszę wam powiedzieć, że wcale się nie dziwię, że wielu chrześcijan dzisiaj kuleje.
Nie jest łatwo ciągle chodzić na jednej nodze”.
Drodzy
Bracia i Siostry! Bez nas, bez naszej wielkodusznej odpowiedzi, Matka Boża
nie może urzeczywistnić swego macierzyńskiego planu pokoju. Dziś wiemy, że nasz
ukochany Ojciec święty Jan Paweł II patrzył w stronę Medjugorie i jak
pisał w listach do przyjaciół, codziennie pielgrzymował tam
w modlitwie. W jednym z prywatnych listów, nawiązując do
Medjugorje, napisał: Pociesza wiadomość o reakcji ludu
Bożego i wprowadzaniu w życie tego, co najistotniejsze w całym
tym wydarzeniu, co pobudza do gorliwości, pojednania serc, do uwielbienia
Miłosiernego Ojca, do otwarcia serc na przyjęcie łaski Bożej (por. Jan
Paweł II, Pozdrawiam i błogosławię, Listy prywatne papieża do Marka
Skwarnickiego. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2005, s. 42).
Patrzymy
dzisiaj w stronę Medjugorie, skąd Maryja mówi do nas: „Kochane dzieci, jestem z wami, wstawiam się za wami przed
Bogiem. Pojednajcie się i pomóżcie waszym życiem, by pokój zapanował na
całej ziemi” (25.12. 1990).
Chorzy
Pewnego
dnia widzący z Medjugorie prosili Matkę Bożą, by uzdrowiła kilku chorych. A Ona
odpowiedziała: „Ja nie mogę ich uzdrowić.
Tylko Bóg może uzdrawiać. Będę prosiła mojego Syna, aby ich uzdrowił”. I
jak mówią widzący, w tym samym momencie, gdy Maryja zaczęła modlić się za tych
chorych, oni zostali uzdrowieni. Tak, Maryja jest zawsze Tą, która wskazuje na
Jezusa, jedynego Zbawiciela świata, prowadzi do Serca Niebieskiego Lekarza
naszych dusz i ciał. Ona z matczyną troską wstawia się za chorymi, ale to Jezus
dokonuje uzdrowienia.
Matka
Boża mówi, że prosząc za chorych trzeba silnie wierzyć. „Módlcie się za wszystkich chorych. Miejcie niezachwianą wiarę... Będę
prosić mojego Syna Jezusa, aby im pomagał. Najważniejsza jest jednak mocna
wiara”.
Posłuchajmy
o.Jozo wspominającego pierwsze dni objawień: „Wówczas Matka Boża na Górze (Podbrdo) zaczęła obdarzać wieloma łaskami
tych, którzy wierzyli. Tak jak to było w przypadku pewnego starszego mężczyzny,
który nic nie widział przez ostatnie osiem lat. Był bardzo biedny. Miał on
jednego syna w Sarajewie, drugiego w odległej Kanadzie, a trzeciego w
Niemczech. Pozostał jedynie z żoną. Miał rany na rękach. Jego mała wnuczka
powiedziała mu: „Dziadku, Matka Boża ukazuje się na wzgórzu”. On uwierzył we
wszystko, co powiedziała mu wnuczka. Poprosił swą wnuczkę, aby przyniosła mu
coś z tej Góry. Ale ona mówi, że tam nie ma nic oprócz ciernistych krzewów!
Dziadek jednak prosi ją, aby coś przyniosła, więc zabiera trochę ziemi, trawy i
kamień, i daje to dziadkowi. Dziadek wziął to wszystko z małych dłoni swej
wnuczki i całą noc trzymał to w dłoni. W ciągu tej nocy dużo się modlił. Jego
żona spała spokojnie. On modlił się przez całą noc. Rano wszyscy razem odmówili
modlitwy, jak to robią wszystkie rodziny. Potem jego żona chciała go umyć. Gdy
włożył swe ręce do wody, cała ziemia i trawa rozpłynęły się. Jego żona
powiedziała: „Ta woda jest brudna, zmienię ją”. On odpowiedział: „Nie! Jest
bezpieczna. To nie jest niebezpieczne. To jest lekarstwo dla mnie”. Przemył swe
oczy tą wodą i został uzdrowiony! Miał jednak wielkie trudności, aby przekonać
swą żonę, że widzi. Mówił: „Widzę”, a na to jego żona: „Nie wygłupiaj się”.
Mając ogromne poczucie humoru powiedział do żony: „Nie wierzysz mi, ale ja
jednak widzę. Widzę, że nie masz na nogach butów. Widzę, że jeszcze nie zmyłaś
naczyń. Ciągle stoją tam na stole”. Wówczas jego żona uwierzyła. Wyszła na
zewnątrz i mówiła wszystkim: „Mój mąż został uzdrowiony!”. Poszli do kościoła,
modlili się i dziękowali Bogu. To było jedno z pierwszych uzdrowień”.
Matka
Boża mówiąc do Mirjany na temat chorych, powiedziała: „Niech wierzą i modlą się; nie mogę pomóc komuś, kto nie modli się i
nie składa siebie w ofierze. Im głębiej wierzycie, im więcej modlicie się i
pościcie w tej samej intencji, tym większa jest łaska i miłosierdzie Boga”
(18.03.1982).
W
niedzielę, 25 lipca 1982 roku, Matka Boża powiedziała: „W intencji uzdrowienia chorych bardzo ważne jest modlić się... oraz pościć o chlebie i wodzie. Dobrze jest
nałożyć ręce na chorych i modlić się” (Liturgiczny obrzęd błogosławieństwa
chorych udzielany przez kapłanów lub modlitwa charyzmatyczna pod przewodnictwem
kapłanów). „Dobrze jest namaścić chorych
poświęconym olejem” (sakrament namaszczenia chorych). „Nie wszyscy księża mają dar uzdrawiania” (charyzmat uzdrawiania). „Aby rozbudzić ten dar, kapłan musi
wytrwale się modlić i głęboko wierzyć”.
Jak
słusznie podkreśla O.Emilien Tardif: „Nie
czekajmy na charyzmat uzdrawiania, żeby zacząć się modlić za chorych. Ponieważ
Bóg może nam go dać tylko wtedy, gdy widzi, że chcemy służyć ludziom chorym i
że już się za nich modlimy”.
Matka
Boża wyraziła też pragnienie, aby „Msza
święta dla chorych była odprawiana w określonym dniu, w najbardziej dogodnym
czasie” (6.10.1981).
Do
Medjugorie pielgrzymuje także wielu lekarzy, którzy chętnie służą fachową pomocą
i radą wszystkim współpielgrzymom, którzy tego potrzebują.
Maryja
zwróciła się do pewnego włoskiego lekarza, mówiąc: „Błogosławię go, a wraz z nim wszystkich, którzy pracują z nim w
szpitalu, za to wszystko, co robią. Niech czynią to nadal i niech się modlą.
Błogosławię chorych z tego szpitala, a także chorych, za których modliliście
się tego wieczoru i za tych, za których będziecie się modlić” (24.04.1983).
Pod
koniec 1983 roku o.Janko Bubalo, franciszkanin z Medjugorie, zapytał Vickę:
- Jak to się stało, że przyszło wam na
myśl, aby modlić się za chorych? Vicka odpowiedziała:
- To stanowi część orędzia Pani. Często
nam o tym mówiła. Często modliła się razem z nami za chorych.
- Kontynuujecie tę modlitwę bez Pani?
- Naturalnie, jest to naszym
obowiązkiem. Modlitwie za chorych przewodniczy zawsze kapłan. Najpierw odmawia
się modlitwy w imieniu Kościoła. Później my modlimy się indywidualnie na nad
chorym. Modlimy się z nim, żeby Pan Bóg i Matka Boża dodali mu cierpliwości,
pogłębili jego wiarę, podtrzymali w chorobie. Z każdym chorym trzeba
porozmawiać, pocieszyć go.
- Czy prosicie o jego uzdrowienie?
- Tak, jeżeli taka jest wola Boża”.
Jakov
Colo, najmłodszy z widzących, podczas spotkania z grupą polskich pielgrzymów w
październiku 1997 roku, powiedział: „W
szczególny sposób, co wieczór, polecam Matce Bożej wszystkich chorych. Gdyż
każdy z nas widzących ma jedną swoją misję. Ja i Vicka modlimy się za chorych. Kiedy
mówię, że modlimy się za osoby chore, nie mówię żebyśmy się modlili przede
wszystkim o ich fizyczne uzdrowienie. Ale przede wszystkim modlimy się o
uzdrowienie ich serca, naszego serca. Gdyż człowiek najpierw musi zostać
uzdrowiony w swoim sercu, żeby nie pojmował choroby jako kary Bożej. Ale żeby
pojął tę chorobę jako plan Boży, który Bóg przygotował tutaj dla nas
wszystkich. Gdyż mamy wiele przykładów osób, które były tutaj w Medjugorie. I
są to ci chorzy, którzy zostali uzdrowieni w swoich sercach, którzy dziękują
Bogu za to, że mogą nosić krzyż, że mogą coś uczynić dla Boga, biorąc pod uwagę
to, co Bóg czyni dla nas. A z drugiej strony są ci, którzy nie zostali jeszcze
uleczeni w swoim sercu i którzy zawsze pytają się „Dlaczego?” I dlatego
najpierw powinniśmy się modlić o uzdrowienie serca”.
W
listopadzie 1991 roku Matka Boża powiedziała do Vicki: „Kiedy dotyka was coś trudnego, cierpienie czy choroba, nie mówcie: „O,
dlaczego to spadło na mnie, a nie na kogoś innego!” Nie, drogie dzieci, mówcie
raczej: „Panie, dziękuje Ci za dar, jakiego mi udzielasz”. Cierpienie bowiem
ofiarowane Bogu jest źródłem wielkich łask dla was i dla innych. Kiedy
jesteście chorzy, wielu z was modli się powtarzając: „Uzdrów mnie! Uzdrów
mnie!” Nie, drogie dzieci, to nie jest dobra postawa, ponieważ w ten sposób
wasze serca nie otwierają się na Boga. Zamykacie je, skupiając się na chorobie
i nie jesteście otwarci ani na wolę Boga, ani na łaski, które chce wam dać.
Módlcie się raczej w ten sposób: „Panie, niech Twoja wola spełni się we mnie”. Dopiero
wtedy Bóg będzie mógł wam przekazać swe łaski, według waszych prawdziwych
potrzeb, które zna lepiej niż wy sami. Może to być łaska uzdrowienia, łaska
nowej siły, światła, radości... Wystarczy, że otworzycie serca na Boga”.
„Drogie dzieci, módlcie się, byście
mogli przyjąć ból i cierpienie z miłością, jak uczynił to Jezus. Jedynie w ten
sposób, mogę z radością udzielić wam uzdrowienia, jeśli mi Jezus pozwoli” (Orędzie czwartkowe do parafian w Medjugorie, 11.09.1986).
O.Jozo
wspomina jak pewnego dnia podeszła do niego matka z dzieckiem i powiedziała: „Jestem matką Tomislava” – szesnastoletniego
chłopca z gózem mózgu. Odwiedzili wiele klinik w Zagrzebiu i w Europie.
Chłopiec wcześniej grał w piłkę nożną i w koszykówkę – potem nie był w stanie
nawet chodzić. Stracił mowę. Nie mógł nawet powiedzieć, jak się nazywa. Zaczęli
przyjeżdżać do Medjugorie. Modliliśmy się za niego – opowiada dalej o.Jozo.
Przybyli dwa lub trzy razy. Raz przyszli do kościoła, gdy właśnie mówiłem o
modlitwie sercem. Matka chłopca powiedziała do swojego męża: „Nie modlimy się
dobrze”. Mąż także powiedział: „Nie modlimy się dobrze. Czuję to”. Wrócili do
domu i postanowili modlić się sercem. Matka Boża prowadziła ich do modlitwy
sercem, otwierając ich na krzyż, na cierpienie, na łaskę. Nauczyli się cudownie
modlić do takiego stopnia, że matka po dwóch miesiącach modliła się w ten
sposób przed swoim synem, który umierał na raka: „Och Panie! Dziękuję Ci za tę
chorobę; niech będzie pochwalone Twoje Imię; niech wypełni się Twoja wola; chce
chwalić Twe Imię za tego raka i za ten krzyż, który nam zesłałeś”. Pozostałe
dzieci i ojciec płakali i odpowiadali na modlitwę matki. Modlili się w ten
sposób i obejmowali swego syna i krzyż. Po tej modlitwie ich syn zaczął znowu
mówić: „Mamo, czuje się lepiej”. Później syn został całkowicie uzdrowiony.
Przywieźli go do Medjugoria, by podziękować Matce Bożej. Teraz ponownie gra w
piłkę. Zabrali go na badania do Zagrzebia. Tam lekarze powiedzieli, że chłopiec
jest całkowicie zdrowy! Matka przywiozła nam wszystkie dokumenty i powiedziała:
„Matka Boża uzdrowiła naszego syna. A skoro nasz syn nie umarł, to musimy
kontynuować modlitwę z ufnością, miłością do Chrystusa, do Matki Bożej oraz do
Krzyża”. Matka Boża nie tylko uzdrowiła ich syna, całą rodzinę, ale również
całą parafię. Całe ich miasto chce się modlić sercem!”.
Zakończenie
Sługa
Boży kardynał Stefan Wyszyński mówi: „Maryja
raz po raz ukazuje się na świecie, chce zaradzić cierpieniom i mękom ludzkim.
Chce nam pomóc. A od nas oczekuje, abyśmy przy Niej stanęli i razem z Nią
czuwali. Abyśmy wspierali Ją w wypełnianiu zadania, jakie ma w rodzinie
ludzkiej do spełnienia”.
Najmilsi bracia i siostry,
Królowa Pokoju z miłością przywołuje nas do siebie, zaprasza do wejścia na Górę
Bożej Chwały, do radości Nieba. Ukazuje w swych ramionach Księcia Pokoju,
Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Odkupiciela. Otwórzmy serca na Jej wołanie.
Stańmy się apostołami jedności, miłości i pokoju, który Zbawiciel nam zostawił.
Niech ziarna orędzi niestrudzonej Służebnicy Pańskiej znajdą w naszych sercach
żyzną glebę, przynosząc obfity plon nowego życia w Chrystusie. Obyśmy i my
mogli usłyszeć z ust niepokalanej Dziewicy: „Drogie dzieci! Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje
wezwanie”. Amen. o.Piotr Męczyński O.Carm.
|