02.05.2008
Matka i Królowa Pokoju (2)


Modlitwa

Od początku objawień Królowa Pokoju zachęcała ludzi do modlitwy, mówiąc: Drogie dzieci! Bez modlitwy nie ma pokoju” (6.09.1984). Dlatego módlcie się, módlcie się, gdyż modlitwa stanowi fundament waszego pokoju. Otwórzcie swoje serca i dajcie czas Bogu, by stał się On waszym przyjacielem. Gdy zawrzecie przyjaźń z Bogiem, żadna burza jej nie zniszczy” (25.06.1997).

Ojciec Jozo w prosty sposób ukazuje znaczenie miejsca na modlitwę w naszych domach. „Stwórzcie ten ołtarzyk rodzinny” – mówi. „Postawcie na nim krzyż z Jezusem. A obok krzyża postawcie wizerunek Jego Matki. Ukrzyżowany Chrystus dał nam Maryję za Matkę. Na swoim domowym ołtarzyku połóż też Biblię i różaniec. Niech on pozostanie jako twoje świadectwo, znak dla twego dziecka, w jaki sposób Kościół pozostał wierny, w jaki sposób walczył. Postaw też na tym ołtarzyku wodę święconą i pokrop nią często swoją rodzinę i swój dom. Abyś czuł się pod ochroną płaszcza Matki Bożej, ty i twoja rodzina. W ten sposób twoja rodzina stanie się twierdzą, stanie się górą Tabor, na której Bóg mówi”.

„Odmawiajcie co wieczór różaniec” – mówi Matka Boża. „Zapraszajcie wszystkich do modlitwy rożańcowej”.

„Proszę rodziny w parafii, by odmawiały wspólnie różaniec”.

„Pragnę, by różaniec stał się dla was życiem. Módlcie się i miejcie go zawsze pod ręką”.

„Wszystkie wasze modlitwy głęboko Mnie wzruszają, zwłaszcza codzienny różaniec”.

„Módlcie się, ale nie z przyzwyczajenia. Modlitwa powinna być źródłem szczęścia. Powinniście żyć modlitwą. Odmawiajcie różaniec powoli, rozmyślając”.

„Różaniec nie ma być dekoracją mieszkania, choć wielu osobom służy tylko do tego. Mówcie wszystkim, aby go odmawiali”.

„Jeżeli się modlicie szatan nie może wam nic zaszkodzić, ponieważ jesteście dziećmi Bożymi i Bóg nad wami czuwa. Módlcie się i niech różaniec zawsze będzie w waszych rękach, jako znak dla szatana, że do Mnie należycie”.

„Drogie dzieci! Dziś wzywam was, byście zaczęli z żywą wiarą odmawiać różaniec. W ten sposób będę mogła wam pomóc. Wy, drogie dzieci, pragniecie otrzymywać łaski, ale nie modlicie się. Ja wam nie mogę pomóc, gdyż wy nic nie robicie w tym kierunku. Drogie dzieci, wzywam was, żebyście odmawiali różaniec i żeby różaniec był dla was obowiązkiem, który będziecie wypełniać z radością. W ten sposób zrozumiecie, dlaczego tak długo jestem z wami. Pragnę was nauczyć modlić się. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”.

Ojciec Slavko Barbarić, pisze:

„Modlitwa jest spotkaniem z Bogiem. To jest spotkanie z Ojcem, który kocha, przebacza, który jest miłosierny i troskliwy, który nie chce śmierci swoich dzieci, lecz pragnie dla nich pełni życia.
Modlitwa oznacza przyjaźń z Ojcem, z Jezusem w Duchu Świętym. Oznacza zanurzenie duszy w miłości Bożej i Bożym pokoju. To jest droga, na której człowiek modlący się odnawia siebie i staje się zdolny do życia godnego dziecka Bożego. To jest czas, gdy dusza wypełnia się siłą w walce przeciwko złu w sobie i wokół siebie. Modlitwa jest warunkiem duchowego życia, tak jak jedzenie i picie są warunkami życia cielesnego.
Pewnego razu ktoś zapytał matkę Teresę z Kalkuty, co trzeba czynić, aby lepiej się modlić. Odpowiedziała krótko i prosto: – Módl się więcej. Modlić się więcej to jest decyzja każdego z nas, a modlić się lepiej, to jest łaska dana tym, którzy modlą się więcej.
Matka Boża pragnęła, abyśmy modlili się sercem, to znaczy modlili się z miłością. Wielu ludzi skarży się, że nie mają czasu na modlitwę. Jakkolwiek chcielibyśmy się tłumaczyć, zapomnieliśmy, że czas nie jest problemem. Nie trzeba przedłużać dnia, aby znaleźć trochę czasu na modlitwę, gdyż kluczem czasu na modlitwę nie są godziny w ciągu dnia, ale miłość. Wszyscy doświadczyliśmy, że mamy czas dla tego, kto nie jest nam obojętny, a nie mamy czasu dla tego, kogo nie kochamy”.

7 października 1997 roku, w święto M.B.Różańcowej, byłem z grupą pielgrzymów w Medjugorie. O.Slavko przypomniał nam orędzie Maryi o modlitwie sercem. Powiedział wtedy: „Dzisiaj jest święto Różańca, o który prosi Matka Boża. Dla tego kto nie ma miłości, to jest 150 Zdrowaś Maryjo, 15 Ojcze nasz, 15 Chwała Ojcu, 15 O mój Jezu wybacz nam nasze grzechy. A w kim jest miłość, dla niego to znaczy: być z Maryją i z Jezusem w radości, w smutku i w chwale. Czyli różaniec to znaczy: być z Jezusem i z Maryją. W prosty sposób. I jeżeli towarzyszy temu miłość, to jest to bardzo piękne”.

„Jeden z proboszczy powiedział mi, jak przygotowywał jedną parę młodych do ślubu. Mówił im wtedy o modlitwie, o tym, że muszą się wspólnie modlić. I powiedział im wtedy o różańcu. Wtedy ta dziewczyna powiedziała:

- „Różaniec to będzie troche nudne, bo 50 razy trzeba będzie powtórzyć to samo”.

I wtedy ten proboszcz zapytał:

- „A kim jest ten młody człowiek tutaj koło Ciebie?”

A ona:

- „Ojcze, przecież to jest mój narzeczony!”.

- „A czy on Cię kocha?”

- „Kocha mnie”

- „Ale skąd o tym wiesz?”

- „No przecież mówi mi: Kocham Cię!”

- „A jak Ci powie dwa razy, że Cię kocha?”

- „Nawet jeżeli mi powie 50 razy, że mnie kocha, to też mi nie jest nudno”.

Wtedy zrozumiała co to znaczy różaniec. Jeżeli kochamy, jeżeli mamy miłość, to wtedy znaczy żeby być wspólnie z Jezusem i Maryją. A jeżeli nie mamy miłości, to wtedy tylko liczymy: 150, 15, 15... Ale widzicie, Maryja modli się za nas, abyśmy otrzymali te miłość. I to jest z pewnością największa łaska, którą Bóg tutaj daje, że ludzie zaczynają się modlić. Gdyż wielu tutaj odczuło, że modlitwa to jest naprawdę przebywanie z Bogiem i że modlitwa daje pokój”.

Modlitwa, jak mówi św. Teresa z Avilla, to miłosne przebywanie i rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje. Maryja wzywa nas do modlitwy sercem i modli się z nami i za nami.

W jednym z orędzi Matka Boża powiedziała: „Dziś również raduję się z wami i wzywam was do modlitwy sercem... Pragnę, by serca moje, Jezusa i wasze przemieniły się w jedno serce miłości i pokoju” (lipiec 1999)

18 marca 1992 roku nasza Pani z Medjugorie powiedziała do Mirjany: „Drogie dzieci! Teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje waszych modlitw. Błagam was, weźcie różaniec w ręce, teraz bardziej niż kiedykolwiek. Mocno go ściskajcie i módlcie się z całego serca w tych trudnych czasach. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”.

Mieszkańcy parafii św. Jakuba w Medjugorie z coraz większą gorliwością zaczęli odpowiadać na Jej wezwanie. „Modliliśmy się całymi nocami” – wspomina dawny proboszcz parafii, ojciec Jozo Zovko – „ludzie rozgłaszali wezwanie Pani do modlitwy i sami coraz więcej modlili się we własnych domach”. Matka Boża wciąż jednak nie była z ich modlitwy zadowolona. Najpierw powiedziała przez widzących: „Kiedy się modlicie, nie módlcie się wargami, módlcie się sercem!” A potem, kiedy ludzie dali Jej znać, że nie wiedzą o co chodzi, wyjaśniła: „Dzisiaj przed modlitwą niech każdy przebaczy swojemu sąsiadowi. Niech każdy znajdzie w sercu wszystkich swoich nieprzyjaciół i niech przedstawi ich Ojcu z radością. Niech modli się za nich, niech życzy im pełni radości i błogosławieństwa Bożego”. Kiedy proboszcz przekazał słowa Maryi ludziom zgromadzonym na modlitwie i poprosił, aby ci, którzy je zrozumieli, podnieśli ręce, w kościele zapadła głucha cisza. Sam ksiądz nie wiedział bardzo jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. W końcu przyszła mu myśl, aby zaproponować cichą modlitwę o dar przebaczenia. Po kilkunastu minutach milczenia zdarzyło się coś, co ojciec Jozo nazwał największym cudem, jaki widział w Medjugorie. Sam pisze o tym w ten sposób:

„W pewnym momencie w środku kościoła jeden mężczyzna krzyknął z całej siły: «Jezu, przebaczyłem!» Krzyknął i zaczął gorzko płakać, a my wraz z nim robiliśmy to samo. Możecie sobie wyobrazić tysiące ludzi płaczących i tysiące modlących się: «Jezu, przebaczyłem, przebacz i Ty mnie!» Każdy szukał dłoni, aby ją uścisnąć i powiedzieć: «Przebacz mi». Trwało to długi czas, a potem odmawialiśmy różaniec. Była to niezapomniana modlitwa... potem odprawiliśmy Mszę świętą – czuliśmy się tak, jakbyśmy byli na Wieczerzy z Jezusem. To wydarzenie odmieniło całą parafię. Ludzie, którzy byli dla siebie bardzo wrodzy, zaczynali ze sobą rozmawiać, stawali się sobie bliscy jak bracia”.

To wydarzenie przypomina nam słowa Chrystusa z Ewangelii: Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj! (Mt 5,23-24).

Ojciec Slavko, mówi: Prawdziwy pokój może przyjść jedynie z serca, które jest pojednane z Bogiem, które wybacza, kocha, staje się miłosierne i delikatne, które jest gotowe chronić dobro i walczyć z tym, co złe i niszczące. Dopóki gotowi jesteśmy oddawać oko za oko, ranę za ranę, grób za grób, nie może nadejść ten upragniony pokój, za którym tęsknimy. Jest wiele przyczyn, z powodu których twierdzimy, że nie możemy przebaczyć, bo rany są głębokie, a wróg jest niegodny naszego przebaczenia i miłości, ale nie możemy mieć pokoju bez wewnętrznego uzdrowienia przez przebaczenie”.

Eucharystia

Msza święta jest głównym, centralnym, najbardziej uroczystym punktem wieczornego programu modlitewnego w sanktuarium Królowej Pokoju w Medjugorie. Pielgrzymi z całego świata jednoczą się przy ołtarzu Chrystusowej Ofiary, jako jedna rodzina dzieci Bożych.

Matka Boża mówi: „Drogie dzieci! Pragnę was wezwać do przeżywania Mszy świętej. Jest wielu, którzy odczuwają jej piękno, lecz są i tacy, którzy niechętnie przychodzą. Przeżywajcie świadomie Mszę świętą i niech przybycie na nią będzie dla was radosne. Z miłością przychodźcie i przeżywajcie Mszę świętą” (3 kwietnia 1986). „Pragnę, aby Msza święta była dla was prezentem dnia. Oczekujcie jej, pragnijcie, by się zaczęła. Podczas Mszy świętej sam Jezus daje wam siebie. Wyczekujcie wiec chwili, w której zostaniecie oczyszczeni. Jeśli ludzie uczestniczą we Mszy świętej obojętnie, to wracają do domów zimni i z pustym sercem”. „Kiedy idziecie na Mszę świętą już w czasie drogi powinniście przygotować się. Powinniście przyjmować Komunię świętą z otwartym, czystym sercem; nie opuszczajcie kościoła bez odpowiedniego dziękczynienia” (październik 1984). „Chcę, by Msza święta stała się dla was doświadczeniem Boga” (16 maja 1985). „Starajcie się wejść w głębię Mszy świętej, tak jak się powinno” (1 czerwca 1985). „Wielu na Mszę świętą przychodzi regularnie, mimo niepogody, bo Mnie kochają i chcą w szczególny sposób okazać swoją miłość. Od was żądam, byście Mi okazali miłość przychodząc na Mszę świętą, a Pan obficie was wynagrodzi” (21 listopada 1985).

Maryja wzywa również do adoracji Jezusa Eucharystycznego: „Drogie dzieci! Dziś wzywam was do rozmiłowania się w Przenajświętszym Sakramencie. Adorujcie Go w waszych parafiach, a będziecie zjednoczeni z całym światem. Jezus stanie się dla was przyjacielem i nie będziecie mówić o Nim, jak o kimś ledwie poznanym. Zjednoczenie z Nim będzie dla was radością i staniecie się świadkami Jezusowej miłości, jaką ma dla każdego stworzenia. Drogie dzieci, kiedy adorujecie Jezusa, jesteście również blisko Mnie” (25 września 1995). „Ja jestem zawsze obecna, kiedy wierzący oddają Mu cześć. Wtedy otrzymują wyjątkowe łaski” (15 marca 1984).

Ojciec Jozo opowiada: „Pewien pielgrzym przyniósł mi kiedyś figurkę, która jest symbolem. Jest to figurka Matki Najświętszej; ręką wskazuje Ona na swe serce. Serca jednak nie widać, gdyż w miejscu serca znajduje się Hostia – to Eucharystia jest sercem Maryi! Maryja zawsze przychodzi, nie dla siebie, ale, aby przedstawić nam Eucharystię, Chleb Życia”.

Wymownie przypominają o tym słowa Matki Bożej przekazane przez jedną z widzących: „Gdybyście mieli wybrać: być świadkami Mojego objawienia lub iść na Mszę świętą, wybierzcie zawsze Mszę świętą”.

To co najpiękniejsze i najtrudniejsze

Królowa Pokoju w Medjugorie prowadzi nas do źródła życia i miłości, o którym święty Jan Apostoł pisze: „W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1J 4,9-10).

Od 2 sierpnia 1987 roku Matka Boża modli się razem z Mirjaną za niewierzących. Matka Boża jednak nigdy nie używa słowa „niewierzący”, zawsze mówi „o tych, którzy nie doświadczyli jeszcze Bożej miłości”. I to powtarza się każdego drugiego dnia miesiąca. Celem tej modlitwy jest doświadczenie miłości Bożej, wyrażone przez Apostoła w słowach: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaka Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością. (...) My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (1J 4,16.19).

Mirjana, kiedy zwraca się do pielgrzymów mówi w ten sposób:

„Gdybyście widzieli łzy w oczach Matki Bożej, kiedy mówi o swoich dzieciach, które nie mają doświadczenia miłości Bożej, od razu, natychmiast byście zaczęli modlić się z Nią. (...)

Wierzę, iż Gospa pragnie w ten sposób przekonać, jak ważną rzeczą jest w tych czasach ostatecznych rozstrzygnięć – jak je nazywa – modlić się za naszych braci i siostry, którzy nie mieli jeszcze szczęścia, tak jak my, doznać Bożej miłości”.

Ojciec Slavko Barbarić podkreśla, że: Niewierzącymi w tej modlitwie nie są ci, którzy nie wiedzą o istnieniu Boga, ale ci, którzy wiedzą, że Bóg istnieje, znają Jego słowo, ale nie mają siły, aby żyć wedle tego słowa, gdyż brakuje im doświadczenia Bożej miłości. Dlatego też intencja modlitwy za niewierzących jest to prawdziwie intencja o doświadczenie Bożej miłości. Gdyż wszyscy dobrze wiemy, że jeżeli człowiek coś kocha, wtedy on znajdzie siłę i będzie robił to, co chce ta osoba, którą on kocha.

Maryja nie osądza nas, że nie ma w nas wystarczająco miłości. Ale modli się z jedną z wizjonerek i wzywa nas wszystkich, abyśmy się również modlili. Byśmy się modlili o doświadczenie Bożej miłości. Gdyż miłość jest ostatnim warunkiem pokoju. I tego ponownie powinniśmy się wszyscy nauczyć. To jest to, czego powinni się nauczyć wszyscy: politycy, dyplomaci i żołnierze.
W czasie wojny w naszej ojczyźnie, w Chorwacji, obserwowaliśmy tych, którzy zbierali się poszukując rozwiązań pokojowych. Wielokrotnie byliśmy rozczarowani, gdyż widzieliśmy, że nie znajdują żadnego rozwiązania pokojowego. Dlatego, że brakowało miłości. Przypominam sobie jednego człowieka, który powiedział: – Należałoby zebrać tylko dwie matki, które mają swoich synów na froncie, po przeciwnych stronach, one na pewno znalazłyby zaraz rozwiązanie. Dzisiaj mamy wystarczającą ilość wiedzy, wystarczającą siłę. Mamy wystarczającą ilość wszelakich komisji, mamy wszystko, mamy teraz również demokrację i wolność. Maryja modli się o to żebyśmy w naszym sercu mieli doświadczenie Bożej miłości. Gdyż bez doświadczenia Bożej miłości nie będziemy zdolni, aby żyć pokojem. Sami widzicie i wiecie, jak wiele przemocy panuje na świecie, nawet jeżeli nie ma wojny, i tak przemoc panuje. Przemoc się szerzy. I nie zatrzymuje się jedynie na życiu już istniejącym, ale przesuwa się nawet na życie nienarodzone. Bez miłości przemocy nie można opanować. Bez miłości pokój nie może wrócić do serca.

Dlatego Bracia i Siostry, tak ważne jest pojąć, że potrzeba nam miłości, aby pokój mógł powrócić (...). Maryja prosi nas, abyśmy się modlili o doświadczenie miłości, które da nam siłę, abyśmy wybaczali (...) I to jest jedyna droga do pokoju (...). Prośmy dziś Boga, abyśmy wierzyli w Jego miłość. Gdyż On kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, byśmy byli lepsi. Byśmy i my zdecydowali się kochać ludzi takimi, jakimi oni są, byśmy im pomogli, aby byli lepsi. A nasz egoizm często nas oszukuje. Chcemy, aby ludzie najpierw byli dobrzy, a potem my będziemy ich kochać. A to jest egoizm. Prośmy, żeby Bóg wyzwolił nas od tego, żebyśmy całym sercem mogli życzyć drugiej osobie dobra, tak samo jak i Jezus życzy nam dobra w trakcie Mszy świętej. Gdyż On oddaje za nas swoje życie”.

Matka Boża mówi: „Przede wszystkim pragnę, abyście ofiarowali modlitwy za moje dzieci, które nie znają mojej miłości ani miłości mojego Syna. Pomóżcie poznać im tę miłość. Pomóżcie Mi jako Matce każdego z was. (...) Nie narzucajcie niewierzącym swojej wiary. Pokazujcie im wiarę swoim przykładem i módlcie się za nich. (...) Módlcie się szczególnie za tych, którzy nie poznali miłości Bożej i nie szukają Boga. Bądźcie moimi wyciągniętymi rękami...”.

Bracia i Siostry! Maryja pragnie byśmy stali się narzędziami Jej macierzyńskiego miłosierdzia.

Podczas jednego z objawień widząca Marija Pavlović zapytała Matkę Bożą: – Maryjo, czy masz coś konkretnie dla mnie do przekazania? Usłyszała wtedy odpowiedź: – Daję ci swoją miłość, abyś nią obdzielała innych!

O. Slavko Barbarić wspomina: Pewnego razu zapytałem tę samą widzącą, które z orędzi uważa za najbardziej trudne, a zarazem najpiękniejsze. Po krótkim namyśle przytoczyła swoje pytanie i odpowiedź, jaką wtedy otrzymała od Matki Bożej.

Drążyłem dalej, pragnąc dowiedzieć się, dlaczego właśnie to przesłanie uważa za najtrudniejsze i najpiękniejsze. Widząca odpowiedziała: «Doświadczenie piękna miłości Matki Bożej i zyskanie pewności, że ta miłość jest tobie podarowana, jest czymś najpiękniejszym w życiu. Lecz kiedy ja sama próbuję kochać innych i dać tę miłość innym, wtedy czuję jak bardzo jest to trudne. W świetle wszechogarniającej matczynej miłości często odczuwam zawstydzenie z powodu mojej, tak bardzo niedostatecznej, miłości».
- Co więc możemy uczynić? – zapytałem. – «Ja codziennie modlę się o coraz większe otwarcie się na miłość Matki Bożej, abym mogła przekazywać ją innym, aby i oni mogli tę miłość odczuć i dalej ją przekazywać. My nie potrafimy kochać się wzajemnie, a to jest znak, że jesteśmy bardzo oddaleni od miłości Bożej. Im bliżej będziemy Bożej miłości, tym łatwiejsze stanie się nasze życie, a sami staniemy się świadectwem dla innych». Wierzę, że dla nas wszystkich nie ma innej, lepszej drogi niż codzienna modlitwa o dar miłości, abyśmy mogli przeżyć to, co najpiękniejsze i abyśmy mogli zrealizować to, co w życiu najtrudniejsze” (por. O. Slavko Barbarić, Szkoła miłości. Wydawnictwo m, Kraków 2002, s.16).

Post

W czasie wojny domowej w byłej Jugosławii na początku lat dziewięćdziesiątych padły z ust Matki Bożej słowa, które obiegły świat: „TyIko modlitwą i postem można wstrzymać wojnę” (25.04.1992). Wiele dzienników katolickich wydrukowało to zdanie dużymi literami, często na pierwszych stronach. Miesiąc po wybuchu wojny na Bałkanach, Maryja powiedziała: Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was, abyście modlili się o pokój. W tym czasie pokój jest w szczególny sposób zagrożony i ja żądam od was, abyście odnowili post i modlitwę w waszych rodzinach” (25.07.1991).

Po trzech miesiącach krwawej wojny powiedziała: Szatan teraz jak nigdy dotąd chce pokazać światu swoje haniebne oblicze i oszukać jak najwięcej ludzi na drodze śmierci i grzechu” (25.09.1991). „Szatana możecie całkowicie rozbroić poprzez post i modlitwę” (31.12.1982).

Jak zapewnia nas sam Chrystus w swojej Ewangelii, post i modlitwa, to najskuteczniejszy oręż do walki ze złym duchem, to najlepszy sposób rozbrojenia demona wojny i śmierci. Maryja przypomina w Medjugorie starochrześcijańską praktykę surowego postu o chlebie i wodzie w środy i piątki. Matka Boża dziękuje za każdy najmniejszy krok w tym kierunku, za każdy gest ofiarnej miłości. Ten post ma płynąć z serca pokornego i skruszonego, w którym dokonuje się autentyczna wewnętrzna przemiana.

Ojciec Slavko, przypominając zapomnianą przez wielu praktykę i sens postu, z właściwą sobie nutą humoru, stwierdza: „Post dla życia duchowego jest jak druga noga. Modlitwa jest pierwszą nogą, a post drugą. Muszę wam powiedzieć, że wcale się nie dziwię, że wielu chrześcijan dzisiaj kuleje. Nie jest łatwo ciągle chodzić na jednej nodze”.

Drodzy Bracia i Siostry! Bez nas, bez naszej wielkodusznej odpowiedzi, Matka Boża nie może urzeczywistnić swego macierzyńskiego planu pokoju. Dziś wiemy, że nasz ukochany Ojciec święty Jan Paweł II patrzył w stronę Medjugorie i jak pisał w listach do przyjaciół, codziennie pielgrzymował tam w modlitwie. W jednym z prywatnych listów, nawiązując do Medjugorje, napisał: Pociesza wiadomość o reakcji ludu Bożego i wprowadzaniu w życie tego, co najistotniejsze w całym tym wydarzeniu, co pobudza do gorliwości, pojednania serc, do uwielbienia Miłosiernego Ojca, do otwarcia serc na przyjęcie łaski Bożej (por. Jan Paweł II, Pozdrawiam i błogosławię, Listy prywatne papieża do Marka Skwarnickiego. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2005, s. 42).

Patrzymy dzisiaj w stronę Medjugorie, skąd Maryja mówi do nas: Kochane dzieci, jestem z wami, wstawiam się za wami przed Bogiem. Pojednajcie się i pomóżcie waszym życiem, by pokój zapanował na całej ziemi” (25.12. 1990).

Chorzy

Pewnego dnia widzący z Medjugorie prosili Matkę Bożą, by uzdrowiła kilku chorych. A Ona odpowiedziała: „Ja nie mogę ich uzdrowić. Tylko Bóg może uzdrawiać. Będę prosiła mojego Syna, aby ich uzdrowił”. I jak mówią widzący, w tym samym momencie, gdy Maryja zaczęła modlić się za tych chorych, oni zostali uzdrowieni. Tak, Maryja jest zawsze Tą, która wskazuje na Jezusa, jedynego Zbawiciela świata, prowadzi do Serca Niebieskiego Lekarza naszych dusz i ciał. Ona z matczyną troską wstawia się za chorymi, ale to Jezus dokonuje uzdrowienia.

Matka Boża mówi, że prosząc za chorych trzeba silnie wierzyć. „Módlcie się za wszystkich chorych. Miejcie niezachwianą wiarę... Będę prosić mojego Syna Jezusa, aby im pomagał. Najważniejsza jest jednak mocna wiara”.

Posłuchajmy o.Jozo wspominającego pierwsze dni objawień: „Wówczas Matka Boża na Górze (Podbrdo) zaczęła obdarzać wieloma łaskami tych, którzy wierzyli. Tak jak to było w przypadku pewnego starszego mężczyzny, który nic nie widział przez ostatnie osiem lat. Był bardzo biedny. Miał on jednego syna w Sarajewie, drugiego w odległej Kanadzie, a trzeciego w Niemczech. Pozostał jedynie z żoną. Miał rany na rękach. Jego mała wnuczka powiedziała mu: „Dziadku, Matka Boża ukazuje się na wzgórzu”. On uwierzył we wszystko, co powiedziała mu wnuczka. Poprosił swą wnuczkę, aby przyniosła mu coś z tej Góry. Ale ona mówi, że tam nie ma nic oprócz ciernistych krzewów! Dziadek jednak prosi ją, aby coś przyniosła, więc zabiera trochę ziemi, trawy i kamień, i daje to dziadkowi. Dziadek wziął to wszystko z małych dłoni swej wnuczki i całą noc trzymał to w dłoni. W ciągu tej nocy dużo się modlił. Jego żona spała spokojnie. On modlił się przez całą noc. Rano wszyscy razem odmówili modlitwy, jak to robią wszystkie rodziny. Potem jego żona chciała go umyć. Gdy włożył swe ręce do wody, cała ziemia i trawa rozpłynęły się. Jego żona powiedziała: „Ta woda jest brudna, zmienię ją”. On odpowiedział: „Nie! Jest bezpieczna. To nie jest niebezpieczne. To jest lekarstwo dla mnie”. Przemył swe oczy tą wodą i został uzdrowiony! Miał jednak wielkie trudności, aby przekonać swą żonę, że widzi. Mówił: „Widzę”, a na to jego żona: „Nie wygłupiaj się”. Mając ogromne poczucie humoru powiedział do żony: „Nie wierzysz mi, ale ja jednak widzę. Widzę, że nie masz na nogach butów. Widzę, że jeszcze nie zmyłaś naczyń. Ciągle stoją tam na stole”. Wówczas jego żona uwierzyła. Wyszła na zewnątrz i mówiła wszystkim: „Mój mąż został uzdrowiony!”. Poszli do kościoła, modlili się i dziękowali Bogu. To było jedno z pierwszych uzdrowień”.

Matka Boża mówiąc do Mirjany na temat chorych, powiedziała: „Niech wierzą i modlą się; nie mogę pomóc komuś, kto nie modli się i nie składa siebie w ofierze. Im głębiej wierzycie, im więcej modlicie się i pościcie w tej samej intencji, tym większa jest łaska i miłosierdzie Boga” (18.03.1982).

W niedzielę, 25 lipca 1982 roku, Matka Boża powiedziała: „W intencji uzdrowienia chorych bardzo ważne jest modlić się... oraz pościć o chlebie i wodzie. Dobrze jest nałożyć ręce na chorych i modlić się” (Liturgiczny obrzęd błogosławieństwa chorych udzielany przez kapłanów lub modlitwa charyzmatyczna pod przewodnictwem kapłanów). „Dobrze jest namaścić chorych poświęconym olejem” (sakrament namaszczenia chorych). „Nie wszyscy księża mają dar uzdrawiania” (charyzmat uzdrawiania). „Aby rozbudzić ten dar, kapłan musi wytrwale się modlić i głęboko wierzyć”.

Jak słusznie podkreśla O.Emilien Tardif: „Nie czekajmy na charyzmat uzdrawiania, żeby zacząć się modlić za chorych. Ponieważ Bóg może nam go dać tylko wtedy, gdy widzi, że chcemy służyć ludziom chorym i że już się za nich modlimy”.

Matka Boża wyraziła też pragnienie, aby „Msza święta dla chorych była odprawiana w określonym dniu, w najbardziej dogodnym czasie” (6.10.1981).

Do Medjugorie pielgrzymuje także wielu lekarzy, którzy chętnie służą fachową pomocą i radą wszystkim współpielgrzymom, którzy tego potrzebują.

Maryja zwróciła się do pewnego włoskiego lekarza, mówiąc: „Błogosławię go, a wraz z nim wszystkich, którzy pracują z nim w szpitalu, za to wszystko, co robią. Niech czynią to nadal i niech się modlą. Błogosławię chorych z tego szpitala, a także chorych, za których modliliście się tego wieczoru i za tych, za których będziecie się modlić” (24.04.1983).

Pod koniec 1983 roku o.Janko Bubalo, franciszkanin z Medjugorie, zapytał Vickę:

- Jak to się stało, że przyszło wam na myśl, aby modlić się za chorych? Vicka odpowiedziała:

- To stanowi część orędzia Pani. Często nam o tym mówiła. Często modliła się razem z nami za chorych.

- Kontynuujecie tę modlitwę bez Pani?

- Naturalnie, jest to naszym obowiązkiem. Modlitwie za chorych przewodniczy zawsze kapłan. Najpierw odmawia się modlitwy w imieniu Kościoła. Później my modlimy się indywidualnie na nad chorym. Modlimy się z nim, żeby Pan Bóg i Matka Boża dodali mu cierpliwości, pogłębili jego wiarę, podtrzymali w chorobie. Z każdym chorym trzeba porozmawiać, pocieszyć go.

- Czy prosicie o jego uzdrowienie?

- Tak, jeżeli taka jest wola Boża”.

Jakov Colo, najmłodszy z widzących, podczas spotkania z grupą polskich pielgrzymów w październiku 1997 roku, powiedział: „W szczególny sposób, co wieczór, polecam Matce Bożej wszystkich chorych. Gdyż każdy z nas widzących ma jedną swoją misję. Ja i Vicka modlimy się za chorych. Kiedy mówię, że modlimy się za osoby chore, nie mówię żebyśmy się modlili przede wszystkim o ich fizyczne uzdrowienie. Ale przede wszystkim modlimy się o uzdrowienie ich serca, naszego serca. Gdyż człowiek najpierw musi zostać uzdrowiony w swoim sercu, żeby nie pojmował choroby jako kary Bożej. Ale żeby pojął tę chorobę jako plan Boży, który Bóg przygotował tutaj dla nas wszystkich. Gdyż mamy wiele przykładów osób, które były tutaj w Medjugorie. I są to ci chorzy, którzy zostali uzdrowieni w swoich sercach, którzy dziękują Bogu za to, że mogą nosić krzyż, że mogą coś uczynić dla Boga, biorąc pod uwagę to, co Bóg czyni dla nas. A z drugiej strony są ci, którzy nie zostali jeszcze uleczeni w swoim sercu i którzy zawsze pytają się „Dlaczego?” I dlatego najpierw powinniśmy się modlić o uzdrowienie serca”.

W listopadzie 1991 roku Matka Boża powiedziała do Vicki: „Kiedy dotyka was coś trudnego, cierpienie czy choroba, nie mówcie: „O, dlaczego to spadło na mnie, a nie na kogoś innego!” Nie, drogie dzieci, mówcie raczej: „Panie, dziękuje Ci za dar, jakiego mi udzielasz”. Cierpienie bowiem ofiarowane Bogu jest źródłem wielkich łask dla was i dla innych. Kiedy jesteście chorzy, wielu z was modli się powtarzając: „Uzdrów mnie! Uzdrów mnie!” Nie, drogie dzieci, to nie jest dobra postawa, ponieważ w ten sposób wasze serca nie otwierają się na Boga. Zamykacie je, skupiając się na chorobie i nie jesteście otwarci ani na wolę Boga, ani na łaski, które chce wam dać. Módlcie się raczej w ten sposób: „Panie, niech Twoja wola spełni się we mnie”. Dopiero wtedy Bóg będzie mógł wam przekazać swe łaski, według waszych prawdziwych potrzeb, które zna lepiej niż wy sami. Może to być łaska uzdrowienia, łaska nowej siły, światła, radości... Wystarczy, że otworzycie serca na Boga”.

„Drogie dzieci, módlcie się, byście mogli przyjąć ból i cierpienie z miłością, jak uczynił to Jezus. Jedynie w ten sposób, mogę z radością udzielić wam uzdrowienia, jeśli mi Jezus pozwoli” (Orędzie czwartkowe do parafian w Medjugorie, 11.09.1986).

O.Jozo wspomina jak pewnego dnia podeszła do niego matka z dzieckiem i powiedziała: „Jestem matką Tomislava” – szesnastoletniego chłopca z gózem mózgu. Odwiedzili wiele klinik w Zagrzebiu i w Europie. Chłopiec wcześniej grał w piłkę nożną i w koszykówkę – potem nie był w stanie nawet chodzić. Stracił mowę. Nie mógł nawet powiedzieć, jak się nazywa. Zaczęli przyjeżdżać do Medjugorie. Modliliśmy się za niego – opowiada dalej o.Jozo. Przybyli dwa lub trzy razy. Raz przyszli do kościoła, gdy właśnie mówiłem o modlitwie sercem. Matka chłopca powiedziała do swojego męża: „Nie modlimy się dobrze”. Mąż także powiedział: „Nie modlimy się dobrze. Czuję to”. Wrócili do domu i postanowili modlić się sercem. Matka Boża prowadziła ich do modlitwy sercem, otwierając ich na krzyż, na cierpienie, na łaskę. Nauczyli się cudownie modlić do takiego stopnia, że matka po dwóch miesiącach modliła się w ten sposób przed swoim synem, który umierał na raka: „Och Panie! Dziękuję Ci za tę chorobę; niech będzie pochwalone Twoje Imię; niech wypełni się Twoja wola; chce chwalić Twe Imię za tego raka i za ten krzyż, który nam zesłałeś”. Pozostałe dzieci i ojciec płakali i odpowiadali na modlitwę matki. Modlili się w ten sposób i obejmowali swego syna i krzyż. Po tej modlitwie ich syn zaczął znowu mówić: „Mamo, czuje się lepiej”. Później syn został całkowicie uzdrowiony. Przywieźli go do Medjugoria, by podziękować Matce Bożej. Teraz ponownie gra w piłkę. Zabrali go na badania do Zagrzebia. Tam lekarze powiedzieli, że chłopiec jest całkowicie zdrowy! Matka przywiozła nam wszystkie dokumenty i powiedziała: „Matka Boża uzdrowiła naszego syna. A skoro nasz syn nie umarł, to musimy kontynuować modlitwę z ufnością, miłością do Chrystusa, do Matki Bożej oraz do Krzyża”. Matka Boża nie tylko uzdrowiła ich syna, całą rodzinę, ale również całą parafię. Całe ich miasto chce się modlić sercem!”.

Zakończenie

Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński mówi: Maryja raz po raz ukazuje się na świecie, chce zaradzić cierpieniom i mękom ludzkim. Chce nam pomóc. A od nas oczekuje, abyśmy przy Niej stanęli i razem z Nią czuwali. Abyśmy wspierali Ją w wypełnianiu zadania, jakie ma w rodzinie ludzkiej do spełnienia”.

Najmilsi bracia i siostry, Królowa Pokoju z miłością przywołuje nas do siebie, zaprasza do wejścia na Górę Bożej Chwały, do radości Nieba. Ukazuje w swych ramionach Księcia Pokoju, Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Odkupiciela. Otwórzmy serca na Jej wołanie. Stańmy się apostołami jedności, miłości i pokoju, który Zbawiciel nam zostawił. Niech ziarna orędzi niestrudzonej Służebnicy Pańskiej znajdą w naszych sercach żyzną glebę, przynosząc obfity plon nowego życia w Chrystusie. Obyśmy i my mogli usłyszeć z ust niepokalanej Dziewicy: „Drogie dzieci! Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie”. Amen.

                                                                             o.Piotr Męczyński O.Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio