24.06.2006
29.12.2006 - ostatnia aktualizacja
Pokój i pojednanie


Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze.

Drodzy bracia i siostry, zgromadzeni przed obliczem Matki Bolesnej! Pokój i pojednanie – to temat naszego dzisiejszego Wieczernika i główna intencja naszej wspólnej modlitwy. Pan Stanisław z Mławy wspominając rodzinne strony opowiada:

Urodziłem się i mieszkałem w Herbutowie gm. Bołszowce pow. Rohatyn woj. stanisławowskie. Herbutów to duża wieś, która miała 177 zagród oraz 1.120 mieszkańców, w tym około 32% stanowili Polacy.
Herbutów położony był w malowniczym krajobrazie rzeki Narajówki wzdłuż górzystych pasm zalesionych drzewami grabowymi i bukowymi.
Ludność polska zamieszkiwała po prawej stronie, a ukraińska po lewej stronie rzeki. Przeciwległe brzegi łączyły dwa mosty drewniane (...)

Pan Stanisław opowiadał dalej o swoich bolesnych przeżyciach z okresu wojny, o niezabliźnionej ranie, jaka pozostała w jego sercu i w wielu innych, pozostałych przy życiu Polaków – byłych mieszkańców kresów Wschodnich.

Ks. Abp Józef Michalik w kazaniu wygłoszonym na Placu Piłsudskiego w Warszawie 19 czerwca br. powiedział:

Zdaję sobie sprawę, jak wiele od Ukraińców wycierpieli Polacy, ale cierpieli też Łemkowie i Ukraińcy na dawnych i obecnych swych ziemiach. Historycznej prawdy nie trzeba się bać chociaż jest bardzo bolesna i to po obu stronach. Tym bardziej bolesna, że często niezabliźniona. Zraniona miłość niełatwo owocuje, ale i nienawiść nie chce umrzeć, przeradza się w nieufność i podejrzliwość. Bez uznania win nie godzi się zbliżać do tajemnicy Krzyża i Eucharystii. Jest ona tajemnicą miłości, która nigdy nie umiera, z Chrystusem zmartwychwstaje – więc niech i nas ożywi Chrystusowa miłość do wzajemnego przebaczenia i ciągle nowego początku.

Drodzy Bracia i Siostry! W tych dniach jesteśmy wszyscy wezwani do budowania nowych mostów pojednania i pokoju. Uczestniczymy w historycznej chwili, a celem jej jest dążenie do jedności narodów poprzez modlitwę i przebaczenie – czytamy w liście biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski z okazji aktu wzajemnego przebaczenia i pojednania.

Dokonując aktu wzajemnego przebaczenia – w imię sprawiedliwości, miłosierdzia i dobra naszych narodów – pragniemy podjąć dziedzictwo Ojca Świętego Jana Pawła II – Papieża pokoju i pojednania. To On, zwracając się do Ukraińców i Polaków, pisał: «Skoro Bóg przebaczył nam w Chrystusie, trzeba, aby wierzący umieli przebaczać sobie nawzajem doznane krzywdy i prosić o przebaczenie własnych uchybień, i w ten sposób przyczyniać się do budowania świata, w którym respektuje się życie, sprawiedliwość, zgodę i pokój».

Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu
– mówił Ojciec Święty we Lwowie 26 czerwca 2001 roku.

Ojciec Święty Jan Paweł II naucza:

Jedyną drogą do pokoju jest przebaczenie. Przyjęcie i ofiarowanie przebaczenia umożliwia nadanie nowej jakości relacji między ludźmi, przerywa spiralę nienawiści i zemsty, kruszy kajdany zła, krępujące serca przeciwników (...) Nie jest łatwo nakłonić się do przebaczenia i pojednania. Pojednanie może sprawiać trudność nawet wówczas, gdy konflikt powstał z naszej winy. Jeśli zaś winien jest ktoś inny, może ono wręcz być postrzegane jako nieuzasadnione upokorzenie. Aby uczynić krok ku pojednaniu, trzeba wpierw przejść drogę wewnętrznego nawrócenia; trzeba mieć odwagę, aby pokornie podporządkować się przykazaniu Jezusa. Jego słowo nie pozostawia wątpliwości: nie tylko ten, kto jest przyczyną wrogości, ale i ten kto jej doznaje, winien dążyć do pojednania (por. Mt 5,23-24). Chrześcijanin winien zawrzeć pokój nawet wówczas, gdy czuje się ofiarą kogoś, kto go niesłusznie znieważył i uderzył. Sam Chrystus tak postąpił. Oczekuje On, że uczeń pójdzie w Jego ślady, przyczyniając się przez to do odkupienia brata (Orędzie na Wielki Post 2000 roku).

Ojciec Święty uczył nie tylko słowem, ale przede wszystkim osobistym przykładem. Wspominając dzień 13 maja 1981 roku mówił:

Tak, pamiętam tę drogę do szpitala. Zachowałem jeszcze przez pewien czas świadomość (...) Mówiłem do księdza Stanisława, że wybaczam zamachowcowi. Co działo się w szpitalu, już nie pamiętam (por. Pamięć i tożsamość).

Zaraz po operacji Jan Paweł II jeszcze raz przebaczył zamachowcowi i nazwał go «bratem», zaś 27 grudnia 1983 roku udał się do więzienia Rebibbia, gdzie odwiedził swego niedoszłego zabójcę, Mehmeta Ali Agcę w jego celi. Przez 20 minut rozmawiał z nim w cztery oczy.

Ks. Abp Stanisław Dziwisz wspomina:

Byłem świadkiem odwiedzin Ojca Świętego u Ali Agcy w więzieniu. Papież przebaczył mu publicznie już w pierwszym przemówieniu (...) Wiele razy przyjmował jego matkę i rodzinę. Często pytał o niego kapelanów zakładu karnego.

Ojciec Święty jeszcze raz przebaczył swemu niedoszłemu zabójcy, zaś w lutym 1999 roku zwrócił się do prezydenta Włoch z prośbą o jego ułaskawienie. Jan Paweł II pisał:

«Miłość nie pamięta złego» (por. 1 Kor 13,5). W tych słowach z Pierwszego Listu do Koryntian apostoł Paweł przypomina, że przebaczenie jest jedną z najwznioślejszych form miłości. Poprzez sakrament pojednania Ojciec udziela nam w Chrystusie swego przebaczenia, ono zaś nakłania nas, byśmy w życiu okazywali miłość, traktując bliźniego nie jak wroga, ale jak brata (Orędzie na Wielki Post 2000 roku).

Najmilsi bracia i siostry! Posłuchajmy świadectwa oborskiego pielgrzyma (które przekazał 9 marca 2002 r.):

Było to w sobotę – dzień Wieczernika i dzień przed moimi imieninami. Jakiż piękny prezent przygotowała mi moja Matka niebieska, zapraszając mnie tu do siebie (...)
Po dojechaniu do Obór pierwsze kroki skierowaliśmy do Sanktuarium, by powitać ukochaną Bolesną Matkę. Od chwili wejścia w progi kościoła, tym co się dziać zaczęło już nie ja kierowałem, tylko Najświętsza Matka (...)
Najpierw fanfary na odsłonięcie przepięknej, cudownej Piety Oborskiej (...) Rozpoczyna się różaniec (...) Wzrok ciągle mam zatopiony w Matce Bożej (...)
Słyszę w sercu wezwanie do spowiedzi i wiem, że Ona tego pragnie. Ale ja nie mogę, nie chcę, bo przecież nie planowałem i nie przygotowałem się. Ale ukochana Matka nie ustępuje (...) W kościele rozpoczyna się właśnie Eucharystia, rozglądam się za konfesjonałem, ale przy każdym dużo ludzi stojących w kolejce. Wykorzystuje to szatan szepcząc, że i tak nie dam rady, bo długie kolejki. I w tym właśnie momencie oglądając się widzę ojca zakonnego, idącego do konfesjonału. Czuję pewność, iż czeka na mnie, ale szatan dalej zwodzi, bym nie próbował, bo nie warto. Ale cóż może człowiek przed wolą Bożą, przed Bożym pragnieniem. Szatan resztą swoich sił próbuje przeszkodzić, ale ta siła to niemoc i słabość. Ten moment pokazuje mi i uświadamia wielką siłę Boga (...) W tych chwilach walki wewnętrznej idę do konfesjonału, jestem drugi w kolejce i przystępuję do sakramentu pojednania (...)
Była to krótka spowiedź, ale pierwsza tak głęboka, tak prawdziwa i tak piękna. Coś we mnie pękło i odczułem wielkie pragnienie Boga.
Matka Boża to widziała i teraz już całkowicie wzięła mnie pod swoją opiekę (...) Tego dnia stało się coś, co było cudem. Za wstawiennictwem Maryi, Pan Bóg napełnił moje serce wielką obfitością swej miłości i pragnieniem przebaczenia mojej siostrze.
Otóż, od ponad siedmiu lat ja i moja siostra żyliśmy w gniewie. Nasze rodziny także. Zaczęło się niewinnie od interesów i pieniędzy, a skończyło na wielkim gniewie. Przestaliśmy się widywać, spotykać. Unikaliśmy siebie, całkowicie zerwaliśmy kontakt. Było to bardzo uciążliwe, smutne, bolesne i dramatyczne. Bez opłatka w Boże Narodzenie, bez spotkania i życzeń wielkanocnych, bez żadnego innego kontaktu. Ja obwiniałem ją, ona mnie. Spowiadałem się z tego, co dało pewien spokój sumienia, ale rana w sercu pozostawała. Po kilku latach, wzajemnie czyniliśmy pewne próby do pogodzenia się, ale nigdy nic one nie zmieniły, a że człowiek jest odporny więc trwało to siedem lat! Ta sytuacja zaczęła dzielić naszą liczną rodzinę, tak więc to zło zarażało również innych, czyniąc wiele, wiele ran. I dopiero tu w Oborach, Najświętsza Matka pomogła nam, napełniając łaską przebaczenia.
Wieczernik trwał. Przyjąłem szkaplerz, błogosławieństwo z rąk kapłańskich i nadszedł czas powrotu do codzienności.
Minęła niedziela, poniedziałek, rozpoczął się wtorek. Niczego się nie spodziewając trwałem w codziennych czynnościach. O godzinie 15.00 raczej zawsze odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Teraz też ją rozpocząłem, aż nagle widzę wchodzącą do mnie córkę mojej siostry. Ona ma 14 lat. Płacząc powiedziała, że przyszła mnie przeprosić i porozmawiać o całej tej sytuacji. W tej jednej chwili, tych siedem lat złych prysło jak bańka mydlana, zostały przemienione i zapomniane. Ja też, ze łzami w oczach, ale w pokoju i miłości, z sercem pełnym przebaczenia, rozmawiałem z nią. Powiedziała, że rodzice jej wiedzą o tym spotkaniu i chcieliby się z nami zobaczyć. Umówiliśmy się na wspólne spotkanie w najbliższą niedzielę, które to spotkanie pojednało nas i wróciło nas sobie. To jest cud – nie przypadek. Cud uproszony u Boga i poprowadzony przez Matkę Bożą Bolesną. To jest cud, który pokazuje wielką miłość i miłosierdzie Boże. Siedem długich i ciężkich lat zostało uzdrowione i uleczone wielką Bożą łaską. To jest cud przebaczenia Boga i przebaczenia człowieka, bo i ja nauczyłem się przebaczać!
Wdzięczny jestem Tobie, Matko Oborska (...) i dziękuję! Pragnę dziękować modlitwą i swoją codziennością, oddaniem i zawierzeniem Tobie. Niech Bóg będzie błogosławiony, bo jest Bogiem żywym i prawdziwym!

Najmilsi Bracia i Siostry! Ktoś powiedział, że «Człowiek nigdy nie jest tak piękny jak wtedy, gdy prosi o przebaczenie lub gdy sam przebacza» (Jean Paul). Pamiętajmy, że przebaczenie jest najpierw i przede wszystkim aktem woli, nie uczuciem. Jeśli modlimy się za kogoś, możemy być pewni, że przebaczyliśmy tej osobie. Z tej szczerej modlitwy stopniowo rodzić się będą konkretne gesty przebaczenia i pojednania, a nasze serca napełnią się pokojem i radością.

Aby pomóc sobie kogoś zaakceptować i otworzyć się na tę osobę bardziej, wyobraź ją sobie z Jezusem i powiedz do Pana: «Kocham ją, ponieważ Ty ją kochasz».

Przebaczenie jest zobowiązaniem trwającym całe życie. Każdego dnia jesteśmy zaproszeni do przebaczania tym, którzy nas krzywdzą lub ranią. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem – mówi Jezus (J 15,12).

Idąc wytrwale dalej tą drogą, doświadczymy stopniowo wewnętrznego uzdrowienia z wszelkich zranień emocjonalnych i duchowych, jakie w sobie nosimy. Staniemy się coraz bardziej Chrystusowi, pełni owoców Ducha Świętego, którymi są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (por. Ga 5,22).

Zgromadzeni dzisiaj wokół Chrystusowego ołtarza prosimy: Serce Jezusa, Królu i Zjednoczenie serc wszystkich, zmiłuj się nad nami! Amen.

o. Piotr Męczyński O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio