26.01.2017
List do Wspólnoty PIETA na XXV Światowy Dzień Chorego – w liturgiczne Wspomnienie NMP z Lourdes, 11 lutego 2017 r.


Droga Rodzino Matki Bożej Bolesnej!

11 lutego br. „we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Lourdes, której sanktuarium u stóp Pirenejów stało się swoistą świątynią ludzkiego cierpienia” obchodzić będziemy XXV Światowy Dzień Chorego.

1. Papież Franciszek w swoim Orędziu podkreślił, że „ludzie chorzy, podobnie jak osoby niepełnosprawne, nawet bardzo poważnie, posiadają swoją niezbywalną godność i swoją misję w życiu”.

O tej misji osób chorych przypominała Piękna Pani w Lourdes ukazując się ubogiej, niepiśmiennej i chorej dziewczynce, obejmując ją swoim miłującym spojrzeniem i prosząc o modlitwę oraz pokutę za grzeszników. Chora na astmę Bernadeta często całowała krucyfiks i powtarzała: „O Jezu, daj mi swój krzyż... Skoro nie mogę przelać swojej krwi za grzeszników, chciałabym cierpieć dla ich zbawienia”

O tej wielkiej godności i misji osób chorych mówiła Matka Boża sto lat temu ukazując się trojgu małym dzieciom w portugalskiej Fatimie. 13 maja br. obchodzić będziemy 100. rocznicę Jej pierwszego objawienia. Słoneczna Pani z Doliny Pokoju wzywała do modlitwy różańcowej i osobistego nawrócenia, do całkowitego oddania i poświęcenia się Jej Niepokalanemu Sercu w duchu wynagrodzenia za ciernie grzechów, wszelkie bluźnierstwa i wzgardę, obojętność i niewdzięczność, które ciągle boleśnie ranią Najświętsze Serce Jezusa i Jej Macierzyńskie Serce, a przede wszystkim do ponownego umieszczenie sakramentu Miłości – Najświętszej Eucharystii w centrum naszego chrześcijańskiego życia.

„Wezwanie Maryi nie jest jednorazowe – przypominał w Fatimie święty Jan Paweł II. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie, zgodnie z coraz nowymi znakami czasu. Trzeba do niego nieustannie powracać. Trzeba go podejmować wciąż na nowo”.

W roku 1917 proste wiejskie dzieci stały się wybranymi przez Boga świadkami objawień i orędzia Matki Bożej.

19 sierpnia Łucja, najstarsza z trojga widzących, zwróciła się do Matki Bożej: 

– Chciałam prosić o uleczenie kilku chorych. 

– Tak, niektórych uleczę w ciągu roku – odpowiedziała Matka Boża i przybierając wyraz smutniejszy powiedziała: 

– Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił.

Drodzy bracia i siostry!

Słuszna troska o zdrowie chorych na ciele, wyrażona słowami pokornej prośby przedstawionej Matce Bożej przez Łucję, została jakby rozszerzona przez Maryję o wezwanie do troski o chorych na duszy – o grzeszników. Fatima, jak i wiele innych sanktuariów maryjnych całego świata, jest miejscem, w którym dokonują się liczne uzdrowienia, zarówno fizyczne, jak i duchowe. Troska Chrystusa o chorych, liczne uzdrowienia dokonywane przez Niego szły zawsze w parze z wezwaniem do nawrócenia. Chrystus uzdrawiał trędowatych, ślepych, głuchych, niemych i chromych, ale przede wszystkim uwalniał człowieka od grzechu, wzywając do nawrócenia każdego, kto chciał być Jego uczniem.

Maryja prowadzi pod krzyż. Ona chce uzdrowić chorą ludzkość – ludzkość cierpiącą na brak miłości, ludzkość odrzucająca Jej Syna, Chrystusa. I dlatego prowadzi nas pod Jego Krzyż, bo z niego płynie źródło uzdrowienia dla wszystkich, którzy cierpią.

Przynosząc do Matki Bożej nasze prośby w intencji tych, którzy cierpią na ciele, nie zapominajmy i o tych – tak drogich Maryi – którzy przez grzech oddalili się od Chrystusa. Z prośbą o ich nawrócenie ofiarujmy Chrystusowi wszystkie nasze cierpienia.

Przykładem mogą być dla nas mali wizjonerzy fatimscy. Jesienią 1918 roku dwoje z trojga małych pastuszków: 10 – letnia Hiacynta i 11 – letni Franciszek Marto zachorowali na zapalenie płuc. Siostra Łucja wspomina:

„Któregoś dnia zapytałam ją: – Czujesz się lepiej? – Wiesz dobrze, że nie – odpowiedziała Hiacynta i dodała: – Mam takie bóle w piersiach, ale nic nie mówię, cierpię za nawrócenie grzeszników.

Gdy polepszyło się jej trochę, spędzała całe dni siedząc przy łóżku braciszka. Któregoś dnia wezwała mnie, abym szybko przyszła. Przybiegłam. A ona mówi: „Matka Boska nas odwiedziła i powiedziała, że przyjdzie wkrótce zabrać Franciszka do nieba. A mnie zapytała, czy chciałabym jeszcze więcej grzeszników nawrócić. Odpowiedziałam Jej, że tak. Wtedy powiedziała mi, że dostanę się do szpitala i będę tam bardzo cierpiała za nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za zniewagi wyrządzone Niepokalanemu Sercu Maryi i z miłości do Pana Jezusa”.

Nadszedł wreszcie dzień, w którym musiała pójść do szpitala, gdzie istotnie musiała wiele cierpieć... Czasem całowała krzyż i ściskając go mówiła: «O mój Jezu, ja Cię kocham i chcę cierpieć z miłości ku Tobie». Ileż razy mówiła: «O Jezu, teraz możesz nawrócić wielu grzeszników, bo ta ofiara jest bardzo wielka».

Św. Jan Paweł II w specjalnym orędziu na Światowy Dzień Chorego w 1997 roku obchodzony uroczyście w Fatimie, napisał:

„Drodzy przyjaciele, obarczeni ciężarem cierpienia, wy stoicie w pierwszym szeregu tych, których Bóg miłuje. Tak jak na wszystkich ludzi napotykanych na drogach Palestyny, tak i na was Jezus kieruje spojrzenie pełne dobroci; nigdy nie zabraknie wam Jego miłości. Starajcie się być wielkodusznymi świadkami tej szczególnie cennej miłości, składając dar ze swojego cierpienia, które tak bardzo może się przyczynić do zbawienia ludzkości”.

Te słowa następcy Świętego Piotra jasno wskazują, że właśnie ludzie chorzy, którzy z wiarą i miłością łączą swoje ludzkie cierpienia z męką Chrystusa, są szczególnie cennymi współpracownikami Bożymi w dziele zbawienia dusz. Oni właśnie, jak te małe dzieci fatimskie, są największym skarbem Matki Najświętszej, drogocenną perłą i pociechą Jej Serca.

Dlatego nasz Święty Rodak z Wadowic w jednym z orędzi napisał: „Być blisko człowieka cierpiącego, aby umiał dobrze wykorzystać swoje cierpienie, także dzięki postawie tych, którzy zapewniają mu leczenie i opiekę - oto powinność, którą przypomina nam Dzień Chorego”.

Dlatego też razem papieżem Franciszkiem prośmy Maryję „o łaskę, byśmy umieli zawsze odnosić się do chorego jak do osoby, która z pewnością potrzebuje pomocy, czasami nawet w rzeczach najbardziej elementarnych, ale która nosi w sobie swój dar, którym powinna dzielić się z innymi”.

Jakże wielu misjonarzy prosi chorych o duchowe wsparcie i traktuje ich jako swoich największych dobrodziejów w wielkim dziele ewangelizacji świata. Jakże wielu ludzi otwiera serce i doświadcza mocy Bożego Miłosierdzia, otrzymuje siłę do zerwania ze zgubnym nałogiem, łaskę pojednania z Bogiem w sakramentalnej spowiedzi i z bliźnimi, odnajduje sens i cel swego ziemskiego pielgrzymowania, odkrywa życiowe powołanie, właśnie dzięki spotkaniu z osobą chorą, która z cierpliwością, pokojem i pogodną nadzieją dźwiga swój krzyż, modli się nieustannie, ofiaruje i łączy z miłością swoje cierpienia z męką Zbawiciela dla dobra innych ludzi.    

2. Droga Rodzino Matki Bolesnej!

W naszej codziennej posłudze i towarzyszeniu osobom chorym i cierpiącym nie możemy nigdy utracić i zagubić tego co najważniejsze – współczującego i miłosiernego serca.

Kilka miesięcy temu Ojciec Święty przybył z wizytą do szpitala dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu. Powiedział wtedy:

„Ewangelia wielokrotnie ukazuje nam Pana Jezusa, który spotyka się z chorymi, przyjmuje ich, a także chętnie wychodzi, by ich znaleźć. Zawsze ich dostrzega, patrzy na nich, tak jak matka patrzy na syna, który jest chory, i odczuwa budzące się w niej współczucie.

Jakże bardzo chciałbym, abyśmy jako chrześcijanie byli zdolni do stawania u boku chorych tak, jak Jezus, z milczeniem, przytuleniem, z modlitwą”.

„Współczucie to poniekąd dusza medycyny” – stwierdził Papież podczas spotkania z lekarzami w Rzymie tuż przed Pielgrzymką do Polski. Ojciec święty wskazał, że „tożsamość i zaangażowanie lekarza opiera się nie tylko na wiedzy i kompetencji technicznej, ale głównie na jego współczującym i miłosiernym podejściu do cierpiących na ciele i na duszy”.

„Lubię błogosławić ręce lekarzy na znak uznania dla tego współczucia, które staje się czułą troską o zdrowie” – powiedział Papież.

„Współczucie, to cierpienie razem, jest właściwą odpowiedzią na ogromną wartość chorego. Jest odpowiedzią pełną szacunku, zrozumienia i czułości, ponieważ święta wartość życia osoby chorej nigdy nie zanika ani nie ulega zaćmieniu, ale jaśnieje większym blaskiem właśnie w jej cierpieniu i opuszczeniu. Słabość, ból i choroba są ciężką próbą dla wszystkich, także dla personelu medycznego; są wezwaniem do cierpliwości, do cierpienia razem. (…) Wchodzi tu w grę godność ludzkiego życia, godność lekarskiego powołania. I chociaż w medycynie z technicznego punktu widzenia konieczna jest aseptyka, wyjaławianie, to jednak w samej istocie powołania lekarskiego jałowość jest sprzeczna ze współczuciem. Aseptyka jest tylko koniecznym środkiem technicznym, ale nie może w niczym naruszać istoty tego współczującego serca” – powiedział papież Franciszek.

Jednocześnie Ojciec Święty ostrzegał przed tym, co „podsuwa czasem rodzaj fałszywego współczucia, które uważa za pomoc umożliwienie kobiecie aborcji, za akt godności dokonanie eutanazji, za osiągnięcie «wyprodukowanie» dziecka, które zamiast jako dar, traktuje się jako prawo”.

Drodzy bracia i siostry!

Myślę, że te słowa następcy św. Piotra są ważne także dla nas, dla wszystkich członków Wspólnoty „Pieta” oddanych codziennej posłudze miłości wobec osób cierpiących na duszy i ciele.

„Za przykładem Jezusa winniśmy pochylać się niczym "dobrzy samarytanie" nad człowiekiem cierpiącym. Trzeba umieć ze współczuciem patrzeć na cierpienie braci, nie "przechodzić obok", ale stawać się "bliźnim", zatrzymując się przy nich, służyć im i okazywać miłość przez konkretne gesty, troszcząc się o zdrowie całej ludzkiej osoby. O poziomie społeczeństwa decyduje to, jak patrzy ono na ludzi cierpiących i jaką przyjmuje wobec nich postawę” – mówił św. Jan Paweł II.

Przykładem może być dla nas młodziutka widząca z Lourdes. Bernadeta zwierzając się ze swych życiowych planów powiedziała: Lubię bardzo biedaków, lubię opiekować się chorymi, zostanę u sióstr z Nevers. Mając 22 lata przywdziała habit zakonny oraz imię s. Maria Bernarda.

Lekarz domu macierzystego Zgromadzenie Sióstr Miłości i Wychowania Chrześcijańskiego w taki sposób wyrażał o niej swoje uznanie: Infirmerka (czyli siostra opiekująca się chorymi) doskonale wypełniająca obowiązki. Mała, wątła, z wyglądu ma 27 lat. Charakter spokojny i łagodny. Wykazuje wiele inteligencji przy pielęgnowaniu chorych i nie zaniedbuje niczego z zaleceń lekarskich; dlatego cieszy się dużym autorytetem, a z mojej strony pełnym zaufaniem.

Jedna z nowych sióstr została skierowana do infirmerii, by u boku Bernadety uczyć się pielęgnowania chorych. Zapamiętała rady, jakie dała jej Bernadeta: – Nie zapominaj o tym, by w każdym biedaku widzieć Naszego Pana (...). Im bardziej odrażający jest chory, tym bardziej trzeba go miłować.

Bernadeta należy do grona świętych, którzy w przykładny sposób wypełniali dzieło miłości chrześcijańskiej. Jak uczy papież Benedykt XVI: było to możliwe dzięki temu, że ona sama piła wciąż na nowo z tego pierwszego, oryginalnego źródła, które wskazała Jej Niepokalana w Lourdes, a którym jest Jezus Chrystus, z którego przebitego Serca wypływa miłość samego Boga (por. J 19,34) (por. Deus caritas est, 7).

Tak, Bernadeta stała wierną i pokorną szafarką „Bożej Miłości”. Jej piękne serce stało się naczyniem w którym podawała „cudowną wodę” na spalone wargi swoich drogich chorych.

Papież Franciszek w katechezie wygłoszonej 3 września 2016 r. powiedział:

„Kalwaria (…) Ten szczyt współczucia, z którego wypływa miłość samego Boga wobec ludzkiej niedoli przemawia nadal do naszych czasów i pobudza, by dawać stale nowe znaki miłosierdzia. Będę niestrudzenie mówił, że Boże miłosierdzie nie jest piękną ideą, ale konkretnym działaniem: nie ma miłosierdzia bez konkretnego działania. Miłosierdzie nie jest tylko jakimś ogólnikowym, chwilowym czynieniem dobra. Jest zaangażowaniem się tam, gdzie istnieje zło, gdzie jest choroba, głód, gdzie jest tak wiele wyzysku człowieka. Również ludzkie miłosierdzie nie staje się takim, to znaczy ludzkim, dopóki nie osiągnie swej konkretności w codziennym działaniu. Stale ważne jest napomnienie św. Jana apostoła: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). Prawda miłosierdzia ma w istocie miejsce w naszych codziennych czynach, które sprawiają, że działanie Boga pośród nas jest widzialne”.

Droga Rodzino Matki Bolesnej!

Te słowa Następcy Św. Piotra są dla każdego z nas ważnym wskazaniem i przypomnieniem, abyśmy naszą codzienną modlitwę koronką do siedmiu boleści Maryi za chorych łączyli zawsze ze świadectwem uczynków współczucia i miłosierdzia świadczonego konkretnej osobie dotkniętej cierpieniem. A wtedy możemy mieć pokorną nadzieję, że i do nas odnoszą się słowa wypowiedziane przez Ojca Świętego:

„Bracia i siostry, (…) wśród najcenniejszych realiów Kościoła jesteście właśnie wy, którzy każdego dnia, często w ciszy i ukryciu nadajcie kształt miłosierdziu i je ukazujecie. Jesteście pracownikami miłosierdzia: pracujecie waszymi rękoma, waszymi oczyma, słuchając, będąc blisko, waszą czułością… Wyrażacie jedno z najpiękniejszych pragnień serca ludzkiego: aby osoba cierpiąca odczuła, że jest kochana. W różnych sytuacjach potrzeby i niedostatku wielu osób wasza obecność jest wyciągniętą ręką Chrystusa, która dociera do wszystkich. (…)

Zawsze bądźcie zadowoleni i pełni radości z powodu waszej posługi, ale nigdy nie czyńcie z niej motywu do zarozumiałości prowadzącej, by czuć się lepszymi od innych. Niech natomiast wasze dzieło miłosierdzia będzie pokorną i wymowną kontynuacją dzieła Jezusa Chrystusa, który nadal pochyla się i troszczy o tych, którzy cierpią”.

Ojciec Święty nawiedzając 30 lipca 2016 r. Sanktuarium Św. Jana Pawła II w Krakowie powiedział:

„Można powiedzieć, że Ewangelia, żywa księga Bożego miłosierdzia, którą trzeba nieustannie czytać i odczytywać na nowo, ma wciąż na końcu białe karty: pozostaje księgą otwartą, do której pisania jesteśmy powołani – tym samym stylem, to znaczy wypełniając dzieła miłosierdzia. Pytam was: jak wyglądają karty księgi każdego z was? Czy są codziennie zapisywane? Czy są trochę zapisywane, a trochę nie? Czy może są puste? Niech nam w tym pomoże Matka Boża: Ona, która w pełni przyjęła Słowo Boże w życiu (por. Łk 8, 20-21), niech da nam łaskę bycia żyjącymi pisarzami Ewangelii; niech nasza Matka Miłosierdzia uczy nas troszczyć się konkretnie o rany Jezusa w naszych potrzebujących braciach i siostrach, zarówno bliskich jak i dalekich, chorego i migranta, ponieważ służąc cierpiącym oddajemy cześć ciału Chrystusa”.

Drodzy bracia i siostry! Wszyscy jesteśmy zaproszeni przez Maryję Niepokalaną, aby z ufnością zbliżyć się do otwartego na krzyżu Serca Zbawiciela, aby czerpać z tego źródła Bożej miłości i - podobnie jak święta Bernadeta - stać się świadkami uśmiechu Pięknej Pani i czułości Jej macierzyńskiego serca wobec chorych i ubogich.

Papież Franciszek napisał:

„Maryja dała Bernadecie powołanie służenia chorym i wezwała ją do tego, by stała się siostrą miłosierdzia, do misji którą wyraża Ona [Niepokalana Dziewica] w stopniu tak wzniosłym, by stać się wzorem, do którego może się odnieść każdy pracownik służby zdrowia”. I dodajmy – każdy członek Wspólnoty Miłości Matki Bożej Bolesnej.

A zatem, Drodzy Moi, za przykładem św. Bernadety, odnawiajmy codziennie nasze oddanie się Niepokalanej, Jej miłość w naszych sercach, Jej spojrzenie w naszych oczach, Jej uśmiech na naszych twarzach, Jej pokój w naszym głosie, Jej miłosierdzie w naszych wyciągniętych dłoniach. Pozwólmy, by nas prowadziła i używała według swojej woli, kiedy i jak chce, bądźmy posłuszni Jej cichym wezwaniom, by mogła przez nas kontynuować swoje macierzyńskie nawiedzenie i opatrywać rany swoich dzieci. Nieśmy wszystkim Jej uśmiech i bądźmy - wraz z Nią – świadkami współczucia i miłosierdzia Jezusa, Syna Bożego, który przez swoje Wcielenie i Ofiarę Krzyża oraz chwalebne Zmartwychwstanie uwolnił nas z niewoli szatana, grzechu i śmierci, i otworzył nam bramę Nieba. W Nim cała nadzieja zbawienia. On jest Lekarzem naszym, On jest Przebłaganiem naszym, On jest życiem i zmartwychwstaniem naszym. Jemu wszelka cześć i chwała na wieki wieków.

Wszystkich Was, Najmilsi Bracia i Siostry, a szczególnie naszych Drogich Chorych, obejmuję serdeczną modlitwą, składam pod płaszczem opieki naszej Oborskiej Matki i zawierzam Jej Niepokalanemu Sercu.

Z miłością i darem Chrystusowego Błogosławieństwa – wasz o. Piotr O. Carm.


« Wszystkie wiadomości   « powrót  

 



  Klasztor karmelitów z XVII w. oraz Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Oborach położone są 20 km od Golubia-Dobrzynia w diecezji płockiej. Jest to miejsce naznaczone szczególną obecnością Maryi w znaku łaskami słynącej figury Matki Bożej Bolesnej. zobacz więcej »


  Sobotnie Wieczerniki mają charakter spotkań modlitewno- ewangelizacyjnych. Gromadzą pielgrzymów u stóp MB Bolesnej. zobacz więcej »
 
     
 
  ©2006 Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej

  Obory 38; 87-645 Zbójno k. Rypina; tel. (0-54) 280 11 59; tel./fax (0-54) 260 62 10;
  oprzeor@obory.com.pl

  Opiekun Pielgrzymów: O. Piotr Męczyński; tel. (0-54) 280 11 59 w. 33; (0-606) 989 710;
  opiotr@obory.com.pl

 
KEbeth Studio