W niedzielę 26 czerwca br. o godz. 11.30 o. Piotr Męczyński O. Carm. odprawił uroczystą Mszę Świętą Dziękczynną z okazji 25 rocznicy przyjęcia święceń kapłańskich. Homilię wygłosił Prowincjał Karmelitów O. Bogdan Meger z Krakowa, a koncelebransami byli współbracia z naszych klasztorów w Polsce i kapłani diecezjalni. Dziękujemy wszystkim za udział w tej radosnej i pięknej uroczystości, za wspólne świadectwo wiary i miłości do Kościoła i jego pasterzy. Razem z naszym Drogim Ojcem Jubilatem dziękujemy całej Rodzinie Parafialnej, Pielgrzymom Oborskiego Sanktuarium, oraz Przyjaciołom naszego Klasztoru. Dziękujemy serdecznie za Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów, oraz wszystkim członkom Apostolatu Modlitwy za Kapłanów "Margaretka" i "Złota Róża". W Jubileuszowym Roku Miłosierdzia z ufnością prosimy: "Boże, błogosław Polsce, błogosław wszystkim kapłanom!" (Dzienniczek św. siostry Faustyny, 1485). Poniżej Rozważanie i Świadectwo.
Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego
Drodzy
bracia i siostry!
Zjednoczeni
w wierze i miłości do Chrystusa, otaczamy dzisiaj ołtarz, podobnie jak
Apostołowie zgromadzeni w Jerozolimskim Wieczerniku na Ostatniej Wieczerzy.
To
właśnie wtedy młody Jan Apostoł, położył głowę na piersi Boskiego Mistrza, aby
wsłuchać się w uderzenia Jego Serca. To wtedy – w Wielki Czwartek – Chrystus
pełen wzruszenia ustanowił Eucharystię, sakrament swojej Miłości i
nierozdzielny z nim sakrament Kapłaństwa.
Święty
Jan Paweł II świętując swój Złoty Jubileusz Kapłaństwa napisał:
„Każde
powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą,
jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. Każdy z nas
kapłanów doświadcza tego bardzo wyraźnie w całym swoim życiu. Wobec wielkości
tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy.
Powołanie
jest tajemnicą Bożego wybrania: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja
was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by
owoc wasz trwał" (J 15,16). "I nikt sam sobie nie bierze tej
godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron" (Hbr
5,4).
"Zanim
ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat,
poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię" (Jr 1,5). Te natchnione
słowa muszą przejąć głębokim drżeniem każdą kapłańską duszę.
Dlatego
też, gdy w różnych okolicznościach - na przykład z okazji kapłańskich
jubileuszy - mówimy o kapłaństwie i dajemy o nim świadectwo, winniśmy to czynić
w postawie wielkiej pokory, świadomi, iż Bóg nas "wezwał świętym
powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego
postanowienia i łaski" (2 Tm 1,9). Równocześnie zdajemy sobie sprawę z
tego, że ludzkie słowa nie są w stanie udźwignąć ciężaru tajemnicy, jaką
kapłaństwo w sobie niesie. (…)
Każdy nowy kapłan niesie ze sobą szczególne błogosławieństwo:
"Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie!" W każdym kapłanie
bowiem, Tym, który przychodzi, jest sam Chrystus. Jeśli bowiem św. Cyprian
powiedział, że chrześcijanin jest "drugim Chrystusem" - Christianus
alter Christus, to tym bardziej można powiedzieć: Sacerdos alter
Christus.
Niech
Bóg sprawi, by kapłani z żywą wdzięcznością pamiętali zawsze o otrzymanym
darze”.
„Własnego kapłaństwa się
boję,
Własnego kapłaństwa się lękam,
I przed kapłaństwem w proch padam
I przed kapłaństwem klękam” – pisał Ks. Jan Twardowski.
Św.
Jan Maria Vianney naucza: „Kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego. Kapłan
zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest
kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz z miłości”.
Święty
Proboszcz z Ars w prostych słowach skierowanych do swoich parafian starał się
ukazać ten wielki dar i tajemnicę:
„Gdybym
spotkał kapłana w towarzystwie anioła, to najpierw pozdrowiłbym kapłana. Anioł
jest przyjacielem Boga, lecz to kapłan Go reprezentuje. Święta Teresa miała
zwyczaj całować miejsce, po którym przeszedł kapłan. Kiedy spotykacie kapłana,
mówcie sobie w duszy: „Oto ten, który uczynił ze mnie dziecko Boże, otworzył mi
niebo łaską chrztu świętego, obmywa mnie z grzechów i karmi moją duszę”. Widząc
z daleka wieżę kościelną, pomyślcie, że mieszka tam Jezus. A jak to się stało,
że mógł tam zamieszkać? Kapłan tam wszedł i odprawił Mszę świętą. (…) Kiedy
spotykacie kapłana, zawsze myślcie o Jezusie”.
Podobnie
Święty z Ars mówił o spowiedzi:
„Pamiętajcie,
że w osobie kapłana zasiada w konfesjonale sam Jezus Chrystus”.
Pan
Jezus kilkakrotnie przypominał o tym św. siostrze Faustynie:
„Kiedy
się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na
ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza
spotyka się z Bogiem miłosierdzia” (Dzienniczek, 1602).
Zdając
sobie sprawę z potrzeby kapłana lepiej rozumiemy potrzebę ciągłego wspierania
ich naszą modlitwą, dobrym słowem i chętną współpracą.
Gdy
zapytano św. Teresę z Lisieux po co przyszła do Karmelu, odpowiedziała:
"Przyszłam zbawiać dusze, a przede wszystkim modlić się za kapłanów".
Z
kolei bł. Elżbieta od św. Trójcy Przenajświętszej, karmelitanka , tak pisała do
pewnego kapłana: "Gdy ksiądz będzie nieść Pana duszom, ja pozostanę jak
Magdalena w milczącej adoracji u stóp Mistrza, prosząc, by uczynił owocnym
słowo Księdza w duszach."
Św.
Teresa z Avila dzieli się z nami głębokim doświadczeniem: „W postaci chleba,
którą kapłan właśnie miał mi udzielić, ujrzałam mojego Pana w Majestacie. Sam
Pan powiedział mi, abym prosiła za kapłanem, i że dozwolił na to, abym
zrozumiała, jaką siłę mają słowa konsekracji; i jak Bóg nie przestaje tam być,
bez względu na to, jak grzesznym byłby kapłan, który je wypowiada; i abym
ujrzała Jego wielką dobroć w tym, że składa się On w jego ręce, a wszystko to
dla mojego dobra i wszystkich innych”.
Dlatego
Mała Teresa z Lisieux zwraca się do nas ze słowem zachęty: „nade wszystko zaś
módlmy się za dusze kapłanów; one powinny być przeźroczystsze od kryształu.
Musimy zdobyć wielu kapłanów, którzy by umieli kochać Jezusa, którzy by Go
dotykali z taką samą delikatnością, jak Go w kołysce dotykała Maryja”.
Najmilsi
bracia i siostry! Ciągle potrzeba Kościołowi nowych i świętych kapłanów,
potrzeba pasterzy według Bożego Serca. Tak bardzo potrzebne jest modlitewne
wspieranie kapłanów, kleryków w seminariach duchownych i wypraszanie nowych i
świętych powołań do Winnicy Pańskiej.
Ks.
Arcybiskup Zygmunt Zimowski, w liście skierowanym do chorych, pisze: „(…) cała
wspólnota chrześcijańska jest wezwana, by na nowo odkryć piękno powołania
kapłańskiego i by modlić się za kapłanów. Kapłan przy łożu boleści chorego
reprezentuje samego Chrystusa, Boskiego Lekarza, któremu nie jest obojętny los
człowieka cierpiącego. Co więcej, za sprawą sakramentów świętych udzielanych
przez kapłana Jezus Chrystus ofiaruje choremu łaskę uzdrowienia przez
pojednanie i odpuszczenie grzechów, poprzez namaszczenie świętym olejem,
wreszcie w Eucharystii i Wiatyku, gdzie On sam staje się, jak zwykł mawiać św.
Jan Leonardi, „lekiem nieśmiertelności, poprzez który “jesteśmy pocieszeni,
nakarmieni, zjednoczeni, przemienieni w Boga i uczestniczymy w Boskiej naturze
(por. 2 Pt
1, 4)”. W osobie kapłana jest zatem obecny przy chorym sam Chrystus, który
przebacza, uzdrawia, pociesza, bierze za rękę i mówi: „Ja jestem
zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby umarł, żyć będzie.
Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki” (J 11, 25-26)”.
Biskupi
Polscy w Liście Pasterskim do Kapłanów na Wielki Czwartek 2016 roku napisali:
„Nadzwyczajny
Jubileusz Miłosierdzia, który przeżywamy z woli papieża Franciszka,
skłania do refleksji o powołaniu kapłańskim w kontekście prawdy o miłosierdziu.
Wszyscy kapłani (…) są wezwani do tego, aby stać się „misjonarzami
miłosierdzia”. (…) Służba Bogu i służba człowiekowi są czymś
nierozłącznym. Ten sam Chrystus, którego dotykamy na ołtarzu, żyje
w głodnych, spragnionych, nagich, chorych, więzionych czy bezdomnych. Obok
posługi Słowa i sakramentów, działalność charytatywna należy do pierwotnej
misji Kościoła. Papież Franciszek nawołuje nas do kultury spotkania i bliskości.
Jest ona naśladowaniem czułej miłości Dobrego Pasterza”.
Przykładem może być dla
nas Ojciec Albert Urbański,
zmarły w 1985 roku karmelita, były więzień hitlerowskiego obozu zagłady
w Dachau. Razem ze swoim przeorem z Krakowa bł. O. Hilarym Pawłem Januszewskim
należał do grona tych kapłanów-ochotników, którzy poszli dobrowolnie
z samarytańską posługą na bloki zarażonych na tyfus plamisty. Ten młody
kapłan przeczuwał, że wyzwolenie obozu było już blisko. Widział jednocześnie
jak straszliwa epidemia dziesiątkowała codziennie sąsiednie baraki. Dlatego
zdecydował się poświęcić dla tych, którzy w poniżeniu i osamotnieniu
oczekiwali na śmierć. Miał świadomość, że praca na zarażonych blokach równała
się z szybkim zarażeniem chorobą i śmiercią. Pomimo tego decyzja zapadła.
Spowiadał, udzielał Komunii. Przygotowywał chorych na spotkanie z Bogiem
w wieczności. W swojej książce Duchowni
w Dachau o. Albert wspomina:
„Po
udzieleniu ostatniej przysługi konającemu przechodziłem wsparty na kolanach
i na dłoniach do następnego. Zatrzymywałem się pięć, dziesięć minut i posuwałem się dalej. Po osiemnastu dniach na
owym 30 bloku zapadłem na tyfus plamisty. Było to w końcu lutego 1945
roku. Przetrzymałem przeszło dwa tygodnie gorączki do 40. stopni. Jakiś lekarz
Francuz dawał mi w ciągu tych dwóch tygodni pięć razy zastrzyki na
wzmocnienie serca. Po przetrzymaniu tyfusu i komplikacji, byłem słaby jak
kilkumiesięczne dziecko. Na szczęście Amerykanie dość wcześnie przyszli, by mi
gasnące życie na nowo rozbudzić i organizm do sił dawnych przywrócić.
Niczego
nie żałowałem. Najważniejsza rzecz, że konającym podałem Chrystusa. Jezus
Eucharystyczny docierał do tych konających szkieletów, do cuchnących
i opuszczonych teraz tutaj przez cały świat niewolników i czynił ich
wolnymi: wolnymi wolnością, której już więcej
nigdy żadna wroga przemoc ludzka ni diabelska nie zakłóci. I to wszystko
w miejscu wszechwładnego i absolutnego panowania pogańskich
hitlerowców.
Jego
zbliżanie się do tych ludzi w takich warunkach, budziło w sercu
najgłębsze uczucia podziwu dla Jego tak przeogromnej, tak oczywistej, tak
skutecznej miłości. Widok ten, jak Chrystus Utajony pod postacią chleba, wyjmowany ręką kapłana z lichego pudełeczka
zstępował do duszy zewnętrznie tak bezgranicznie upodlonego i opuszczonego
człowieka, utwierdzał przekonanie, że jest On prawdziwie Wszechmocny, że
rzeczywiście, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował, a słowo Jego
„pragnę” wypowiedziane na krzyżu, przynagliło tego kapłana, by
z niechybnym narażeniem swego życia bez żadnej korzyści doczesnej, niósł Jezusa tym duszom nieśmiertelnym, które On
Krwią swoją Przenajświętszą odkupił”.
Poruszeni
jesteśmy tym przejmującym świadectwem pasterza według Bożego Serca. Dobry
pasterz, ukształtowany według Serca Boga, jest największym skarbem, jaki Bóg
może przydzielić parafii. Jest to najcenniejszy dar Bożego miłosierdzia” – mówi
Święty Proboszcz z Ars.
W
podobnym tonie wypowiada się bł. Ks. Michał Sopoćko: „Przez
kapłaństwo Chrystus Pan jest
nadal wśród nas fizycznie obecny
i obdarza nas miłosierdziem,
jak za swego życia ziemskiego”.
Spowiednik
św. siostry Faustyny uczy, że: „Promieniowaniem
władzy kapłańskiej jest nauczanie i władza błogosławienia. Błogosławić to
znaczy wyjednywać łaski boskie dla ciała i duszy wiernych, dla ich doczesnego i
wiecznego dobra.
Błogosławić może tylko ten, kto jest zastępca i przedstawicielem Boga. Kapłan
jest właśnie takim zastępcą i dlatego błogosławi w takiej rozciągłości, że wierni cisną się do niego, by
otrzymać te błogosławieństwa dla siebie i swoich. Jest to wielkie miłosierdzie Boże, o
którym Kościół wspomina w modlitwach liturgicznych, odmawianych podczas tych czynności, np.
modlitwy nad ciężko chorymi. Czym byłby nasz Kościół bez sakramentu kapłaństwa? (…) Boże
miłosierny, daj Kościołowi swemu wielu gorliwych i świętych kapłanów!”.
Drodzy
Moi! Na zakończenie naszego rozważania wznieśmy z ufnością nasze oczy na
Oborski Ołtarz, gdzie tronuje Matka Bolesna i
wołajmy do Niej za świętym Janem Pawłem II:
MARYJO, przygarniaj
powołanych,
osłaniaj od początku ich wzrastanie,
wspomagaj w życiu i w posłudze
Twoich synów,
Matko kapłanów. Amen.
o. Piotr O. Carm. Na koniec świadectwo "Pod Płaszczem Maryi" - Tutaj
|